wtorek, 1 listopada 2016

Haikyuu!! drama quest - rozdział 14



     Kuroo pod postacią czarnego kota wskoczył na kolana czekającego na niego czarodzieja. Kenma wyrobił sobie bardzo fortunny dla demona zwyczaj czekania na niego siedząc na łóżku, a nie na niewielkiej pufie w kącie pokoju. Na ogromnym, puchatym łóżku. Z narzutami, poduszkami i baldachimem utrzymanym w ciemnych kolorach i odcieniach czerwieni. Mały blondwłosy czarodziej wyglądał... kusząco. Chociaż dla Kuroo kuszący wygląd w wykonaniu Kenmy nie był niczym trudnym. Wystarczyło, żeby Kenma był, a już kusił.
     Kot obrócił się na plecy zaczepiając łapką rękaw swojego ukochanego chcąc tym samym odwrócić jego uwagę od kryształu. Miauknął uroczo kilka razy robiąc kocie oczka. Na jego wielkie szczęście Kenma miał słabość do kotów.
     Uważny wzrok blondyna zgodnie z przewidywaniami zsunął się niżej z jego zabawki na wymagającego uwagi puchatego kociaka. Oglądał przez chwilkę jego kocią proszącą minkę i odłożył kryształ ręką w którą nie był wczepiony koci pazurek, po czym ułożył ją niżej, smyrając swojego ukochanego, a jednocześnie pupila po miękkim brzuszku. Rozumiał domagające się uwagi miauczenie, jeszcze bardziej jednak lubił, gdy brunetowi wyrywało się niskie mruczenie, nie ważne w jakiej był formie.
     Kociak podniósł się chcąc by Kenma podrapał go też za uchem pod brodą i po głowie a gdy i to dostał zaczął przechadzać się z gracją naokoło swojego obiektu westchnień chcąc by ktoś go jeszcze pogłaskał po całej długości grzbietu. Po otrzymaniu odpowiedniej porcji pieszczony, będąc za blondynem, Kuroo zmienił swoją formę oplatając ramiona w okół swojego czarodzieja. Głowę ułożył na jego ramieniu zadowolony z bliskości. - Mam cię. - szepnął mu do ucha. - Masz dzisiaj strasznie chętne ręce Kenma. - zauważył z perwersyjnym wzrokiem mrucząc mu do ucha. - Może zająłbyś się też mniej kocimi częściami mojego ciała które dopominają się o twoją uwagę, co? - Zahaczył delikatnie ustami o ucho blondyna.
- Jesteś dziś bardzo chętny na pieszczoty Kuroo. - zauważył, jednak bez jego perwesji i przekrzywił lekko jego głowę na dotyk na swoim uchu, jednocześnie dając mu lepszy dostęp do swoich ust. Sięgnął dłonią do tyłu, by wsunąć je w jego wciąż delikatnie chłodne i przyjemnie gładkie włosy. - Jednak nie czuję, by cokolwiek dopominało się o moją uwagę. - dodał, trochę się z nim drocząc, żeby musiał się więcej wysilić o jego uwagę. W końcu koty głaszcze się bezinteresownie, ale jako człowiek z jego wymaganiami... musiał go zachęcić inaczej niż delikatnym, mięciutkim ciałkiem. Choć w tej formie też miał do niego pewną słabość.
- Zawsze jestem chętny jeśli chodzi o twoje pieszczoty. - przyznał bez skrępowania i nachylił się aby pocałować blondyna. Na razie poprzestał na niewinnym cmoknięciu. Korzystając z chwili złapał swojego ukochanego pod ramiona i przekręcił się tak, by się położyć opierając wygodnie o wezgłowie łóżka. Kenmę usadził sobie na udach. - Jesteś pewien, że nic? Może sprawdzisz? - zasugerował z uprzejmym uśmiechem zezując to na blondyna, to na swoje spodnie. On bardzo wyraźnie czuł, że ma tam twardo.
- Nadal nic nie czuję. - stwierdził spokojnie czarodziej, opierając się rękoma o jego muskularny tors i szturchając pośladkami wypukłość w jego spodniach. - Jesteś pewien, że ci się nie wydaje, Kuroo? - mruknął, patrząc mu szczerze w oczy, z miną sugerującą, że to jemu coś się pomyliło. Jednocześnie pokręcił się jeszcze trochę i nachylił bliżej, by spojrzeć na niego z bliska i ucałować brzeg jego szczęki. Nie miał nic przeciwko zadowalaniu go. Jednakże demon nie mógł mieć zbyt łatwo, za szybko stałoby się to nudne i przewidywalne. Poza tym tak jak teraz było zdecydowanie śmieszniej, jak na gust Kenmy. Prosząca kocia mina to nie było to samo, co ludzka zdezorientowana i... Za długo by wymieniać to wszystko. Podobała mu się, bo była miną Kuroo. W dodatku miał ten wzrok na wyłączność.
- Nie wydaje mi się. - odparł pewnie. - Tak samo jak jestem od dawna przekonany, że gdzieś w środku tego uroczego i cholernie seksownego ciałka kryje się mały sadysta.- mruknął pukając delikatnie dwoma palcami blondyna w tors. Pokręcił głową. - A może ty po prostu chcesz ukryć jak na ciebie działam? - rzucił z dumnym ze swojej dedukcji uśmiechem. - No nie wstydź się Kenma i pokaż swojemu kotu co tam chowasz w spodniach.
     Kenma zmarszczył lekko nos w odpowiedzi na jego puknięcie i nachylił się znowu odrobinę niżej, żeby cmoknąć go w szyję. Brunet na pewno nie spodziewał się tego, co nastąpiło chwilę potem, czyli lekkiego ugryzienia w miejscu wcześniejszej pieszczoty.
- Kogo nazywasz sadystą Kuroo? To ty zmuszasz mnie, żebym nawet rozbierał się sam. - burknął jakby z odrobiną nadąsania w głosie, choć nie można tego było stwierdzić, nie znając go. Kuroo znał.
Podniósłszy się - i znów nacisnął przy tym na czułe miejsce demona zastanawiając się, jak długo tym razem potrwa jego cierpliwość - przesunął sprawie dłońmi wzdłuż jego torsu, odpinając wprawnie każdy guzik jego koszuli. Skoro w tej chwili był na dole to blondyn mógł sobie pozwolić na tego typu akcje. Pociągnął za brzegi białego materiału, wyciągając je z grzecznego dotąd miejsca za paskiem jego spodni.
- Kenma odepnij jeszcze spodnie. - poprosił oczarowany małym pokazem jaki urządził mu na co dzień bierny i spokojny chłopak. W nocy był... niezwykły. Jego kocie oczy hipnotyzując błyszczały złotem w półmroku. Mimo jawnej chęci jaką ciało bruneta okazywało już od dłuższej chwili on jednak postanowił przedłużyć sobie nieco oczekiwanie na przyjemność. Zmaterializował swój koci ogon pozwalając mu niezauważonemu prześliznąć się na przód spodni i poruszyć pod nimi niespokojnie. - Widzisz, mówiłem, że jestem wyjątkowo chętny~... - wymruczał patrząc na swojego chłopaka. Gdy ten odpiął pasek z bokserek wysunął się puchaty kształt z chęcią owijający się w okół dłoni Kenmy.
     Chłopak mimowolnie uniósł delikatnie kącik ust, widząc puchaty ogon łapiący go za nadgarstek. Przesunął po nim palcami, tracąc jakby zainteresowanie inną częścią ciała swojego chłopaka. Guziki, a miał ich w swojej koszuli trzy, zostały odpięte za pomocą magii, reszta jednak pozostała na miejscu. Zwrócił nieco tylko bardziej ożywiony wzrok na ciemne oczy demona, gładząc ogon drugą dłonią. Oczekiwał dziś raczej jego pomocy w przejściu do kolejnego etapu.
- I w tej formie jest naprawdę duży. - dodał swoje spostrzeżenie, nie precyzując, że chodzi o ogon. Uniósł nieco dłoń z ogonem i zbliżył usta do puchatej powierzchni, żeby i tam go krótko pocałować. Jakby nieuważnie zakręcił lekko biodrami. To Kuroo miał nie móc się doczekać, jednak to on powoli tracił cierpliwość.
     Tetsuro jęknął w dość nieokreślony sposób czując jak jawnie jest prowokowany. Jasne, że chciał... już teraz jak najszybciej, ale nawet mocniej chciał po prostu pobyć z czarodziejem.
- Kenma błagam... - mruknął opierając dłonie na jego udach. - Mogę to z ciebie zdjąć?
- Zastanowię się, Kuroo. - oznajmił poważnie, jakby faktycznie zamierzał się jeszcze zastanawiać. Widząc jednak wahanie w jego oczach pokręcił lekko głową, już widząc to nadchodzące niedowierzanie. - Jasne, że możesz. - podpowiedział w końcu, znów trochę rozbawiony tym, jak posłuszny był zwykle złośliwy demon gdy przychodziło do takich rzeczy. Nachylił się, by było mu wygodniej sięgać, jednocześnie zbliżając do niego twarz i patrząc mu prosto w oczy. Ich usta dzieliły jakieś trzy centymetry. To ostatnie centymetry, jakie ten musiał pokonać, jeśli go dzisiaj chciał.
Uradowany zgodą demon szybko przysunął się całując czarodzieja. Delikatnie przesunął językiem po jego wardze pytając o możliwość pogłębienia pocałunku.
- Kenma... - wymruczał gardłowo. Jedną ręką odpiął pasek spodni czarodzieja, drugą już zsunął na jego pośladki delikatnie je ugniatając. Od pewnego czasu blondyn utwierdzał go w przekonaniu, że mu się to podoba, dlatego też demon bardzo polubił tę czynność. Delikatnie zsunął spodnie na tyle na ile było to możliwe.- ...przysuń się bliżej. - poprosił na chwilę tylko odrywając się od gorących ust. Rękoma z których jedna już wśliznęła się pod bieliznę blondyna delikatnie popchnął go w przód tak by chłopak znalazł na jego klatce piersiowej.
     Kenma bez słowa rozchylił usta, odwzajemniając słodki, ale namiętny pocałunek, jaki rozpoczął Kuroo. Drgnął lekko na ściśnięcie jego pośladków, nie mogąc powstrzymać lekko przyspieszonego pulsu, który nie pozostawił obojętnie jego dolnych partii ciała. Przygryzł niezbyt mocno jego wargę, po czym zbliżył się zgodnie z życzeniem, wyginając nieco kręgosłup. Wreszcie oderwał się od jego ust, przeczuwając do czego zmierza. Wpatrzył się w niego intensywnie, choć pozornie spokojnie. Pozornie, bo jego klatka piersiowa falowała nieco szybciej niż zazwyczaj po tak intensywnym pocałunku, a podniecenie widocznie reagowało na gesty bruneta nawet mocniej, niż by sobie tego czasem życzył.
- Hej, Kenma. Powiedz czego byś teraz najbardziej chciał? - Zadowolony z siebie brunet zsunął ze swojego chłopaka płaszcz wraz z koszulą zaczynając obcałowywać jego tors. Słyszał, że blondyn ciężej oddycha i sprawiało mu to niemałą satysfakcję. - Powiedz a to zrobię. - obiecał mu dmuchając w jego ucho i szyję ciepłym oddechem. Później przysunął się do zagłębienia jego szyi robiąc tam chłopakowi dojrzałą malinkę. Zaraz zszedł niżej pozostawiając drugą trochę powyżej linii bluzki którą jeszcze do niedawna miał na sobie czarodziej. Dumny z siebie pocałował czerwony punkcik.
     Blondyn jakby wydął odrobinę usta, słysząc jego prośbę. Nie mógł jednak powstrzymać ciepłego dreszczu przechodzącego po jego plecach, ani aprobującego, cichego mruknięcia, które wydostało się spomiędzy jego ust. Droczył się z nim? Kuroo zdecydowanie próbował odwrócić role... Nie przeszkadzało mu to.
- Loda. - odezwał się swoim zazwyczaj spokojnym, cichym głosem, mimo to dało się go wyraźnie słyszeć. Nie czuł potrzeby owijać w bawełnę i ujmować tego w bardziej pośrednie słowa. Znaczyłoby to w końcu i tak to samo, prawda? I w ten sposób mógł prędzej dostać to, czego chciał. Mimo to niezrozumiała była ta odrobina skrępowania jaką odczuwał przy wypowiadaniu tych słów, kiedy czuł na sobie pożądliwy wzrok czarnowłosego. Na całe szczęście tego skrępowania na pewno nie było po nim widać. - Perwers. - dodał, czując jego uśmiech na swojej skórze. Zerknął na niego i faktycznie zauważając jego uśmiech przeczesał ciemne kosmyki palcami do tyłu, zahaczając o jego ucho, jakby głaskał go jeszcze w kociej formie. Zadrżał i uniósł się lekko, gdy palce demona dotknęły jego czułego miejsca. Przyjemne było, kiedy to on się nim zajmował.
     Kuroo po plecach przeszedł niewyobrażalnie przyjemny dreszcz. Uwielbiał tę bezpośredniość połączoną z nikłym prawie niewidocznym rumieńcem. Ten chłopak zbyt go pociągał, zęby mógł siedzieć spokojnie!
- Ja? Perwers? No wiesz... - mruknął z niedowierzającą miną ściągając z chłopaka bieliznę. - A kto mnie prowokuje do takiego stanu rzeczy co? Gdyby nie ty byłbym niewinnym kotkiem. - Zapewnił wpatrując się w pożądliwy wzrok kocich tęczówek. Polizał po całej długości podniecenie blondyna chcąc zobaczyć jego reakcję. Zamruczał z zadowoleniem i ułożył obie dłonie na pośladkach czarodzieja lekko je ściskając. Popchnął chłopaka jeszcze bliżej siebie tak alby Kenma klęczał tuż pod jego ramionami.
     Kenma wziął głęboki wdech, gdy poczuł na sobie język bruneta. Niewinny kotek? Chyba nawet, gdyby go nie znał, to by nie uwierzył. Nie, wciąż pamiętał spotkanie z nim i po prostu wiedział, że nie uwierzyłby. A już na pewno wiedział, że żałowałby, gdyby tego perwersyjnego pchlarza nie było obok niego.
- Nieprawda, Kuroo. Takim perwersem trzeba się urodzić. - burknął zdając sobie sprawę, że w tej pozycji nie jest w stanie oderwać od niego oczu. Ani ich odwrócić, ani zasłonić. Dlatego wpatrywał się w niego jak zahipnotyzowany, obserwując wszystko, co brunet z nim wyczyniał. I jeszcze musiał utrzymać się na nogach. Jednak to już nie był problem. Szybko przywykał do tego, jakim jego kochanek potrafił okazać się czasami zboczeńcem.
- W takim razie musiałeś mi podebrać nieco tego zboczenia przed narodzinami, bo uaktywnia mi się to tylko przy tobie. - Zapewnił z uśmiechem. To był ostatni moment gdy mógł coś powiedzieć bo chwilę później zaprzestał grzecznego lizania i włożył go sobie do ust. Rękoma wciąż masując pośladki, ustami zaciskając się a językiem trąc o podniecenie blondyna starał się sprawić jak największą przyjemność. Spojrzał na chłopaka od dołu wsłuchując się w sapnięcia i ciche jęknięcia kochanka.
     Blondyn nic już nie odpowiedział. Co mógł powiedzieć? Nie dość, że Kuroo sprawiał mu tyle przyjemności, to jeszcze mówił rzeczy, na które nie ważne jaką wiedzę by posiadł, nie potrafił czasami odpowiedzieć. No, nie w tym stanie. Pozwalając więc sobie odłożyć tę rozmowę lub też oczywiste milczenie na moment, w którym będzie mniej rozproszony jęknął cicho w odpowiedzi na jego ruchy i sam poruszył lekko biodrami. Czując, że brunet daje mu samemu prowadzić poruszył biodrami raz jeszcze, narzucając pewną płynność przy kolejnych. Przymrużył kocie oczy, posapując od czasu do czasu, a w końcu i jęcząc cicho, gdy jego pośladki były mocniej ściskane. Sama ta sytuacja była dość nietypowa jak na nich i może dlatego Kenma zareagował szybciej, niż zwykle, jednocześnie obserwując bruneta, żeby czegoś mu nie zrobić. Nie miał w tym wprawy, a wolał, żeby się nie udusił. Znacznie bardziej wolał żywego Kuroo.
     Tetsuro był zaskoczony w ten przyjemny sposób w jaki zaskakiwać potrafił go jedynie Kenma. Zadowolony z tego, że tak szybko się posuwają w dobrym kierunku uśmiechnął się delikatnie i spróbował wziąć jeszcze więcej do ust. Tak, żeby jego chłopakowi było jeszcze lepiej. Palcami jednej ręki zaczął delikatnie okrążać i dotykać otwór chłopaka nie pozwalając sobie jednak na to by włożyć tam palce bez nawilżenia. Brunet zastanawiał się przez chwilę a później podniósł powoli jedną rękę nadstawiając jej palce do ust. Był ciekaw czy blondyn zacznie lizać.
     Blondyn wyciszył się w jednej chwili, patrząc brunetowi w oczy z uwagą i nachylając się trochę, tak by na jego oczach wsunąć jego palce do ust. Wciąż starał się obserwować jego reakcje, jednocześnie tłumiąc swoje postękiwania niezbędnym nawilżaniem jego palców. Zassał je nawet na moment, czując silniejszy dreszcz gdy Tetsuro starał się zachęcić go do mocniejszych ruchów biodrami. Po tym musiał nawilżyć je raz jeszcze, tym razem czując, jak bawi się jego językiem.
Wypuścił w końcu jego dłoń, dając mu zobaczyć to mocniej podniecone spojrzenie, które Kenma czasami przestawał kontrolować dopiero na parę chwil przed dojściem.
- Kenma .- Brunet jęknął nie przejmując się członkiem blondyna w swoich ustach. Czarodziej był w tej chwili tak niesamowicie seksowny, że Kuroo napalał się od samego spojrzenia tych płynno-złotych tęczówek. Zasysając się mocniej na członku. Palec oślinionej ręki delikatnie wsunął w dziurkę chłopaka. Poruszał nim lekko w kółko, ale nie wciskał głębiej pewien, że ruch bioder Kenmy zrobi to za niego.
- Kuroo.. Nie mów z pełnymi ustami... - poprosił, mimo wszystko nieco tym zażenowany. Zmarszczył lekko brwi. Jedynie ten mężczyzna potrafił zrobić coś takiego, co na dodatek sprawiało, że czuł jak ciepło rozlewa się pod jego skórą. Choć nie mógł być pewien, czy tym razem to z podniecenia czy zażenowania i właściwie nie został uświadomiony, czy rumieni się przy tym. Zaczął wypychać biodra mocniej w tył i w przód, delikatnie przygryzając wargę gdy poczuł, że jest już blisko końca przez jego ruchy z obu stron. - Kuroo... - odezwał się ciszej jakby proszącym głosem. - Już. - Nie był w stanie przerwać, ale też nie chciał, żeby się zachłysnął, więc wolał uprzedzić.
Brunet o mało nie zaskomlał widząc to co zafundował mu Kenma. Delikatnie dołożył drugi palec widząc, że blondyn radzi sobie całkiem dobrze z poruszaniem. Kiwnął też głową delikatnie chwilę później czując jak Kenma szczytuje w jego ustach. Uśmiechnął się przełykając całość. Oblizał jeszcze końcówkę penisa chłopaka i wyszczerzył się do niego wesoło nie przestając jednak poruszać palcami w jego wnętrzu.
- Dziękuję za posiłek.
- Kuroo... - mruknął z lekką naganą. Nie żeby mu się nie podobało to, co robił... Wprost przeciwnie, brunet niesamowicie go nakręcał, mimo całego jego zwykle spokojnego usposobienia. Nie mógł do tej pory rozgryźć jak to dokładnie działało, ale od zawsze czuł się w jego towarzystwie dobrze. A w łóżku... Co tu dodawać, był niesamowicie nakręcającym go perwersem. Dlatego nie trwało długo, nim Kenma poderwał lekko biodra, czując kolejny dreszcz od miejsca, w które uderzyły palce demona, wzdłuż całego kręgosłupa. Gotów był znów się szybko podniecić...
- Hm? - mruknął przysysając się do sutka swojego kochanka. Chciał to zrobić od dłuższej chwili, a teraz wreszcie miał wolne usta. - Masz ochotę się na mnie nabić?- Rzucił bez zbędnego owijania. Przesunął się językiem na drugi sutek robiąc na klatce piersiowej blondyna mokry szlaczek. - Może spróbowałbyś mnie dzisiaj poujeżdżać, co Kenma? - zaproponował siląc się na zwykły ton, jednak paląca potrzeba i niesamowita wręcz chęć by spróbować tego teraz i to akurat w tej pozycji i tak mocno przebijały się w jego głosie. Niepotrzebnie zostawiał Iwaizumi'emu w bibliotece książkę otwartą na AŻ tak dobrym momencie.
- Naprawdę coś dziś w ciebie wstąpiło Kuroo. - mruknął, układając ręce na jego ramionach i masując je lekko. Mimo tego komentarza sięgnął pod swoje zsunięte już niżej biodra, żeby przesunąć dłonią na jego bokserki. Ścisnął lekko, obserwując jego reakcję. Był naprawdę twardy jak skała... Zsunął więc materiał w dół, dając mu więcej luzu i pogładził dłoń, którą ten jeszcze go przygotowywał, dając znak, że już wystarczy. Powinien dać radę... W końcu Kuroo miał spore potrzeby, był już trochę przyzwyczajony.
     Zniżył się trochę, odrywając go od swojej klatki piersiowej i unosząc jego głowę, żeby uciszył go na ten moment pocałunkiem. Nie zdążył się jednak nabić, bo przez pokój przebiegła fala energii, od której zadzwoniły szyby w oknach. Sparaliżowało go na moment i z lekkim niepokojem spojrzał na drzwi, a potem znacząco poważnie na swojego kochanka.
     Mina Kuroo która wyrażała ostateczną przemnożoną radość i chęć momentalnie zmieniła się w pełną niedowierzania. Co ten Oikawa teraz wyczyniał! TERAZ?! Nie mógł za pół godziny? Albo najlepiej jutro rano?
- Zignoruj to. Iwaizumi się tym zajmie. - Rzucił zachęcająco uśmiechając się krzywo do blondyna. - Ty się zajmij mną, dobra?
     Mina Kenmy jednak nie zmieniła wyrazu. Chcąc czy nie, i tak im już przerwano. Przy tych trzęsących się oknach nie zamierzał spokojnie przywracać nastroju... A Iwaizumi niekoniecznie musiał sobie poradzić z królem, nawet jeśli oni dwaj jakoś się dogadywali.
     Jemu samemu te trzęsienia nie były na rękę, ale nie mieli wyboru.
- Zajmę się tobą, jak uspokoisz króla. - obiecał i nachylił się odrobinę, by cmoknąć bruneta w usta, po czym zszedł z niego i usiadł grzecznie na brzegu łóżka, patrząc na niego swoim cierpliwym wzrokiem. - Iwaizumi-kun nie zdaje sobie sprawy, co się dzieje. - przypomniał mu, dając tym samym znać, że to możliwe, że tylko Kuroo załagodzi tę sprawę. - Wróć możliwie szybko. - mruknął, ostatecznie przesądzając o sprawie.
- Kenma! - jęknął z wyrzutem. Spojrzenie jego chłopaka jednak nadal było zimne i ostre. - Przecież nie pójdę tam z pełnym wzwodem! - jęknął patrząc błagalnie. Tyle się naczekał a teraz ten głupek (król) mu to niszczy? To pewnie tylko jego kolejna zabawa żeby przyciągnąć bruneta na noc do siebie. Choć musiał przyznać... Ta eksplozja była silna. Zbyt silna gdyby Tooru chciał tylko zawołać bruneta... Mimo to obstawał jeszcze chwilę przy swoim. - Nie włożę go do spodni, nie ma siły. - postanowił pewnie.
     Blondyn wpatrzył się uważnie w stojący członek swojego chłopaka. Naprawdę zajęcie się nim trwałoby za długo. Poza tym nie wyobrażał sobie dojścia przy tym irytującym brzęku okien. Po prostu nie było to możliwe. Był pewien jednak, że jeśli uda się go zakryć, Kuroo pójdzie sprawdzić, co się stało. Dlatego też machnął palcem w powietrzu, malując jakiś znak. Spodnie Kuroo stały się workowato luźne na przodzie. Machnął raz jeszcze i nawet brunet spoglądając w dół nie mógł dojrzeć swojego wzwodu, ani tego, że spodnie wyglądają teraz co najmniej dziwnie. Choć pozostało lekko uciążliwe uczucie, poza tym wszystko wyglądało tak, jakby jego podniecenie opadło. I mógł normalnie zapiąć normalne spodnie.
- To będzie ci przypominać, że czekam. - wyjaśnił, widząc spojrzenie swojego ukochanego. - Ale nikt o niczym nie będzie wiedział. - Wskazał głową drzwi wykazując zawziętość mówiącą, żeby już szedł. - Nie mogę uciszyć tych okien i zaraz stracę nastrój. To twoja decyzja, Kuroo. - zagroził.
- Heh. Przynajmniej mi go nie zmniejszyłeś. - Kuroo wyszczerzył się wrednie bez skrępowania zaglądając sobie w spodnie. Wiedział, że nic tu nie wskóra... pozostawały więc żarty.
     Demon wyszedł z pokoju po drodze zapinając koszulę i wpychając ją do spodni.
- Co też ten idiota wyczynia. - warknął gdy poczuł, że fala energii nagle osłabła. Mógł zostać i dokończyć! - Oi Iwaizumi. - krzyknął do bruneta wychodzącego właśnie od króla. Ten jednak spojrzał na niego zły i nakazał mu "Ciii~" palcem. - Kenma ma jakieś zwinniejsze palce, bo mu się przeciwstawić nie mogę. - rzucił beztrosko stając przed rycerzem. Podniecenie w jego spodniach paliło. - Co się tam stało? - zapytał wskazując na pokój.
- Oikawa miał koszmar, więc przyszedłem. - Iwaizumi wzruszył lekko ramionami, w dalszym ciągu zamyślony. Odetchnął cicho, spuszczając z tonu i skupiając się na mężczyźnie. - Nie musiałeś przychodzić, to tylko o mnie chodziło. - mruknął w ramach wyjaśnienia. Widać było chyba jego zmarszczone brwi i usilny proces myślowy odrywający go od rzeczywistości, ale jak by nie patrzeć zagadka nie chciała się sama rozwiązać. Jak to mówią z problemami trzeba się przespać... Bo Oikawa nie chciał mu tego dotąd wytłumaczyć. Może dlatego, że zbyt nieudolnie go podpuszczał. Nie był zbyt dobry w zawoalowanym wypytywaniu ludzi...
- Mówiłem to Kenmie. - prychnął niezadowolony. No w takim momencie! W życiu, albo przynajmniej przez najbliższy rok nie namówi blondyna na coś podobnego. - Twój mistrz nie wierzy w swoich uczniów i oto jestem. - fuknął jednak zaraz później uśmiechnął się głupio. - No co ci powiedział nasz król, że latasz 20 metrów na ziemią?
- Musiał się zmartwić. - rzucił, wierząc, że Kenma faktycznie zaniepokoił się takim wybuchem energii tak jak i on. Jednak dlaczego w takim razie nie wysłał jakiegoś magicznego posłańca który by to sprawdził? Może martwił się walką? W takim razie... - I tak późno przyszedłeś jak na alarm, Kuroo-san. - zauważył, ale bez nagany, wciąż zbyt skupiając się na Oikawie by zająć się dokładniejszym oglądaniem Kuroo, co dopiero mówić o zastanawianiu się nad nim.
- Miałem pewien dość uwierający mnie problem którego niestety przez alarm nie udało mi się rozwiązać. - Wyjaśnił dość mętnie. - Musiałem chociaż powierzchownie załagodzić skutki. - Wyjaśnił.
- Nic mi nie powiedział. - stwierdził pomijając jego odpowiedź. - A właściwie, że jakbym chciał zostać zdrajcą i uciekać, to mam go zabrać ze sobą. Przysypiał, więc pewnie majaczył, czy cośtam... - Ponownie wzruszył ramionami. To wyjaśnienie też dobrze się nadawało. Nawet dla rodzicielskiego przywiązania nie zdradza się poddanych, a przyjaciela zdrajcę nie uważa się już za przyjaciela. Co więc mu pozostało z najlogiczniejszych opcji? Tylko to.
- Agh! Ty naprawdę dalej niczego nie łapiesz? - Kuroo podrapał się po głowie spoglądając ze zdziwieniem na rycerza. W tym momencie szczerze współczuł Oikawie, że Iwaizumi nic nie rozumie, chociaż... nie miał i kto go nauczyć, i raczej nikt by nie poczuł nic tak od razu do osoby która stała się dla niego prawie jak rodzic.- I nic do niego nie czujesz? - zapytał, ale brunet widać nie miał zamiaru odpowiadać bo tylko wbił mocniejszy wzrok w ziemię. - Jak dajesz mu kosza to zrób to jakoś delikatnie. - zaproponował już odchodząc w stronę swojego pokoju. - ...Żeby jego rozpacz nie rozwaliła nam przypadkiem pałacu.... i połowy kraju. - rzucił ciszej, ale na tyle głośno by jego głos w wieczornej ciszy dotarł z pełną mocą do bruneta.
- Kosza...? - powtórzył, podnosząc nieco głowę, zaskoczony. Jednak Kuroo już znikał za załomem korytarza. Nie mógł mu tego jaśniej...? Rozpacz z powodu kosza? Czy on coś do niego czuje? Czy on sugerował...? Ale to było niedorzeczne. Rozważał tę opcję, przecież Oikawa by się w nim nie zakochał... Nie, w to nie był w stanie uwierzyć, nie nie wysłuchawszy szatyna.
     Zakochany w znalezionym gdzieś w lesie dzieciaku? Przyboczny Oikawy musiał coś opacznie zrozumieć. Owszem, Iwaizumi sam też czasem miewał takie głupie myśli, ale były... idiotyczne. No bez takich.
     Czując nagły przypływ zawziętej chęci, by wyjaśnić wreszcie, o co do cholery chodzi, nacisnął klamkę i wszedł do pokoju dopiero co ułożonego do snu króla. Nachyliwszy się nad nim, potrząsnął nim za ramiona robiąc wciąż podenerwowaną z niezrozumienia minę. Wyglądało to tylko trochę groźnie.
- Oi, budź się, Bakakawa! - podniósł trochę głos, żeby go dosłyszał. No, to ważne!
- O Iwa-chan mnie odwiedził we śnie. - Rozespany Tooru ziewnął i oplótł blondyna ramionami. - Uła wyjątkowo realistyczny dzisiaj jesteś Iwa-chan. - stwierdził bez skrępowania całując go najpierw w jeden, później w drugi policzek. Potarł nosem jego usta z rozbawieniem. - Ale pierwszy raz w usta chcę cmoknąć prawdziwego Iwa-chana. - wyjaśnił. Westchnął wtulając się w szyję mary sennej. - Nawet pachniesz jak prawdziwy Iwa-chan - zwrócił mu uwagę ucieszony. - Jeśli nie znikniesz i mnie nie zostawisz to będzie wspaniale. - zapewnił przewracając bruneta na bok.
     Poczuł jak łóżko się zachwiało pod wpływem uderzenia. To był chyba naprawdę realistyczny sen.
     Zaskoczony, a nawet zaszokowany rycerz zachwiał się pod wpływem pociągnięcia i padł na łóżko. Równie zaskoczony spojrzał na szatyna, zaraz starając się przybrać normalną minę. Sen? Niech mu będzie sen. Zaspani ludzie mówią prawdę, prawda? Prawdę albo totalne bzdury. Ten tu gadał bzdury, ale składne, więc... to mogła być prawda.
- Oikawa. - mruknął, zwracając na siebie jego rozespane spojrzenie. - Kochasz mnie? - spytał, ciesząc się jedynie, że nic dziwnego nie stało się z jego głosem ze stresu. Bo tak, czuł stres, cholera! Kto by się spodziewał... - Ale wiesz... Tak jak parę? - dodał ostrożnie, starając się, by nie wyczuł w nim tego nagłego napięcia.
- Nie mogę cię kochać jak parę, bo jesteś jeden Iwa-chan. - zwrócił mu uwagę marudząc nieco dziecięco. - Ale prawdziwego Iwa-chana kocham najbardziej na świecie. - zapewnił niezwykle trzeźwo jak na siebie. - Chciałbym móc go kochać tak otwarcie jak Kuroo z Kenmą. - westchnął skarżąc się swojej marze. - Ale jeśli tak się nie stanie, a Iwa-chan po prostu zostanie ze mną jak obiecał, taki sen jak ty raz na jakiś czas też mi wystarczy. Głównie zależy mi na szczęściu Iwa-chana. - doprecyzował. - Jeśli mogę go chronić i sprawić, żeby się uśmiechał to nie potrzebuję wzajemności. - Uśmiechnął się smutno.- Jesteś bardzo dobrym obrazem Iwa-chana. - zauważył lekko zdziwiony. - On tak samo marszczy brwi gdy chce mnie uderzyć. - dodał z uśmiechem.
- Bo chcę cię uderzyć. - wycedził, nie wiedząc zbytnio, co mu się dzieje, że był tak zły i rozczarowany, ale chciał go uderzyć. Mógł mu przecież już dawno powiedzieć! A on się... I on się w ogóle zastanawiał, czy to normalne... Cholerny Bakakawa! I jeszcze chciał się idiotycznie umartwiać i idiotycznie sprawiać sobie przykrość całe życie? Wszystko po to, by nie powiedzieć mu, co właściwie czuje? Zwariował?! Jasne, że nie mógł być szczęśliwy jeśli Oikawa wiecznie udawał przed nim uśmiech! - Jak go kochasz... Wróć, jak mnie kochasz to nie uśmiechaj się jak idiota, tylko to powiedz! - prychnął, zdzielając go wyjątkowo delikatnie w brzuch. Wolał, żeby myślał, że to jednak była mara senna. Może się go posłucha i powie mu to oko w oko? A jak nie, to i tak powie mu, że wie. Nie będzie się, cholera jedna, ukrywał wiekami! Do późnej starości może? Jasne, że bez takiej wiedzy Iwaizumi nigdy nie powiedziałby mu sam, że podejrzewa, że jest w nim zakochany. Zresztą, rycerz w królu...? - A póki co spróbuj zasnąć. - mruknął i podniósł się lekko. Nie próbował jednak wstać, tylko... cmoknął go krótko w czoło, od razu czując z tego powodu muśnięcie gorąca na twarzy.
- Przezywasz mnie od głupka a sama jesteś głupią marą. - fuknął na bruneta.- Skoro powstałaś z mojej świadomości powinnaś wiedzieć, że Iwa-chan mnie przecież nie pokocha. Po co miałbym mu coś mówić jeśli po tym by się ode mnie odsunął. Dobrze jest jeśli chociaż od czasu do czasu pozwoli mi się przytulić. - fuknął nakrywając się kołdrą. - Jeśli jesteś taką marą to idź sobie i przestań robić mi nadzieję, bo znowu obudzę przypadkiem Iwa-chana. - burknął bardziej w poduszkę.
     Chłopak tylko sapnął w poduszkę i chyba po raz pierwszy od jakiegoś roku zwrócił się w myślach do sił wyższych z prośbą o cierpliwość. W tym tempie naprawdę by mu przyłożył.
- Po prostu mu to powiedz, głupku. I idź spać bo nie wytrzymam i ci przyłożę. - dodał ciszej to drugie, kładąc się obok i w drodze wyjątku wtulając go w siebie. Nie miał już powodów do skrępowania w tej chwili... I tak był czerwony i zirytowany tym wszystkim. - Teraz cisza. - nakazał, zamykając oczy choć wiedział, że nie zaśnie.
- Przecież jeśli się obudzę, żeby mu powiedzieć znikniesz. Głupia mara. - mruknął niezadowolony wtulając się jednak w ciepłe ciało. Co miał mu powiedzieć? Nie wiedział. - Przecież ci już wszystko powiedziałem Iwa-chan. - burknął z wyrzutem. - Czemu po prostu nie możesz mi powiedzieć, że ty też mnie lubisz, albo nie a każesz mówić to raz jeszcze?
- Masz to powiedzieć, jak już będziesz mnie uważał za prawdziwego, ok? A teraz zamknij oczy. - nakazał, czując narastającą senną irytację, przez którą sam miał ochotę się położyć. Wsunął jednak raz jeszcze palce jednej dłoni w jego włosy, końcowo głaszcząc go jak co dzień przez ostatnich parę dni, gdy ten miał koszmary czy inne problemy.
     Czyżby dlatego wołał go co noc? Teraz będzie musiał mu wszystko to wyjaśnić...
- Przecież jesteś prawdziwy... Iwa-chan z mojego snu by się tak słodko nie zarumienił. To potrafi tylko Iwa-chan. - mruknął pewny siebie. Jego głowa bezwiednie podążała za głaszczącą go ręką. Uwielbiał czuć na sobie dotyk ciepłych palców bruneta, po prostu kochał jego bliskość. - Czyli Iwa-chan mnie nie kocha i chce obejść temat? - westchnął w ramię swojego rycerza. - Nie ważne, jeśli tego chcesz więcej o tym nie będę mówił. - zgodził się ze smutnym uśmiechem i zamknął oczy chcąc nacieszyć się prawdopodobnie ostatnią nocą gdy brunet... wytrzyma obrzydzenie leżąc przy nim.
- Głupi jesteś czy co? Naprawdę staram się ciebie nie walnąć. - zapewnił zirytowany, przestając na chwilę go głaskać, za to spoglądając mu z powagą w skierowaną na siebie twarz. - Jasne że... - zaciął się, ale mimo wszystko wiedział, że tym razem nie może zostawić tak tego tematu. - Sądzę, że cię kocham. - stwierdził z właściwą sobie poważną miną, wpatrując się w jego oczy dla pewności, że zrozumiał i nie zaśnie zaraz zapominając o tym. - Więc nie próbuj uśmiechać się głupio udając, że nic nie czujesz. - dodał ze znów przebijającą lekko złością i pstryknął go w róg. - I nie próbuj zapominać, głupku, nie będę się powtarzał ok? To chyba jasne, że jakbym cię nie kochał to bym cię nie całował... - wyburczał pod nosem, odwracając lekko wzrok. Tyle się namęczył rozgryzając to uczucie, a nawet wmawiając sobie, że to nie to... Kiedy gdyby ten mu zwyczajnie powiedział...
     Cholerny głupek! Teraz to na pewno nie zostawi go nawet, gdyby abdykował. Ktoś musi mu wlewać oliwy do tego głupiego łba czasami...
- Nie musisz się powtarzać. - Zapewnił szczęśliwy. Zamachał palcem i na około nich rozniosło się echo wielu powtórzonych głosów Iwaizumiego.. "Sądzę, że cię kocham" dudniło w uszach nie chcąc przebrzmieć a uradowany król siedział wśród nich nie mogąc się nacieszyć z tych słów. - Hę? Buziak? Iwa-chan pozwoli mi się pocałować? - zapytał z nadzieją wlepiając w bruneta swoje wielkie, szczęśliwe oczy. - Mogę teraz? - dopytał przysuwając się bliżej jego twarzy.
- J-jesteś irytujący wiesz? - mruknął chłopak, mimowolnie bardziej odczuwając gorąco. Zgadywał jednak, że nie ma rady. Oikawa musiał długo na to czekać... Ba, on sam długo czekał! Mimo wszystko był na to kompletnie nieprzygotowany. - Naprawdę... - wyburczał jeszcze, nachylając się trochę bliżej jego ust. Jednak nie był w stanie pokonać ostatnich centymetrów. Jego twarz chyba by się spaliła...
- Hej. - Oikawa zaczął łagodnie. Położył ręce na czerwonych policzkach bruneta i pogładził je delikatnie. - Nie rób tego bo ja chcę. Mogę zaczekać jeśli nie jesteś w stanie... - obiecał mu. Dla rycerza to musiał być spory szok. Nie dość, że najbliższa mu prawdopodobnie osoba nagle mówi, że go kocha to teraz jeszcze wymaga pocałunku. - Nie będę cię zmuszał, więc... będzie okej jeśli to zrobię Iwa-chan? - Przesunął się nieco bliżej bruneta układając się wygodniej na łóżku. Chciał go pocałować, naprawdę bardzo chciał, ale... postanowił nie robić nic wbrew woli Hajime.
     Ten znów zmarszczył brwi, jakby go chciał uderzyć. Bo chciał, a powstrzymywanie się już drugi raz zaczynało być chyba niezdrowe. Czy on po tym całym wyznaniu nie mógł zrozumieć, że on tego chce? Naprawdę tak niejasno się wyrażał, czy co? W tym tempie ten dureń każe mu jeszcze podpisać kontrakt o brak zażaleń... Cholerny Bakakawa. Zmuszał go do kroków, przez które musiał naprawdę świecić żenującą, płomienną czerwienią...
     Nie chcąc wyjaśniać mu wszystkiego słowami - bo i tak pewnie Oikawa wcale nie byłby potem pewny, czy wszystko z nim ok - odchrząknął i wysunął głowę prawie, jakby chciał uderzyć go z główki, jednak tylko musnął ledwie jego usta, widocznie podenerwowany. Do Oikawy przemawiały widać tylko czysto niewerbalne znaki. Co on się z nim miał...
     Oikawa czując przyjemne ciepło ust chłopaka na swoich własnych w pierwszej chwili zdziwił się otwierając szeroko oczy. Na następnej jednak już napierał na bruneta przytrzymując go na łóżku i całując z coraz większą pasją. Zawisł nad nim otwierając usta żeby złapać nieco powietrza, widząc jednak czerwone policzki i otwierające się kusząco usta Iwa-chana nie mógł się powstrzymać znów chętnie łącząc je ze swoimi. Skorzystał z tego, że brunet otworzył usta chcąc złapać powietrza i uprzednio wdmuchując mu do ust to która sam złapał, tak żeby przypadkiem jego ukochany się nie udusił, wsunął język sprawnie choć z właściwą sobie delikatnością w stosunku do bruneta zapraszając do pocałunku i znieruchomiały lekko w tym momencie język Iwaizumiego.
     Chłopak zastygł, zaskoczony tym nagle intensywnym "atakiem". Otworzył lekko usta by zaprotestować, czy złapać powietrza - sam nie wiedział, bo mu przerwano zanim zrobił cokolwiek. Ułożył dłoń na torsie Oikawy, żeby go odsunąć, ale została tam i tylko zamknął oczy, powoli rozluźniając język i próbując oddać jego gesty.
     Dziwnie było robić coś takiego z Oikawą. Nie dlatego, że był dla niego kimś w rodzaju ojca, bo raczej nigdy nie był. Zawsze był przyjacielem, psychicznie starał się go dogonić, próbował wyrównać ich poziom wiedzy tak, żeby nigdy nie musieć zacząć traktować go inaczej. Ale zaczął myśleć o nim inaczej, kiedy Oikawa latał za nim albo wydurniał się jak ostatni idiota, co w pewnym stopniu wywoływało jakieś dziwne uczucie nie do nazwania. Lubił go w takiej odsłonie. I w tej mniej idiotycznej, kiedy był szczęśliwy. Lubił go obserwować. Tym razem nie musiał otwierać oczu, by czuć emanującą z szatyna radość. Czuł ją dosłownie wszędzie naokoło, a chyba najbardziej przy tym przeciągłym pocałunku, przy dotyku zaskakująco miękkich i wilgotnych warg i zaborczym badaniu jego ust. W końcu musiał go jednak odepchnąć, żeby w ogóle przypomnieć sobie, że powinien oddychać. Zmarszczył brwi, chcąc go zwymyślać, ale dał sobie spokój. Jedynie przekręcił się lekko na poduszce, łapiąc powietrze i uspokajając mocno bijący puls.
- Starczy już na dzisiaj... Nie dam rady więcej. - sapnął, naprawdę czując, że jeszcze trochę i coś by się z nim stało. Nawet jeśli nie miał zasnąć, z pewnością chciał spróbować. Przespać się z problemem, tym razem świadomie leżąc obok niego.
- Nie musisz więcej. - zapewnił go układając się obok i przesuwając tak, by zmusić Iwaizumi'ego do leżenia połowicznie na nim. - Jedyne co wymagam od Iwa-chana to zostania przy mnie. - dodał ze spokojem. Objął chłopaka i cmoknął go w czubek głowy. Zostawiając nos zanurzony w przyjemnie pachnących włosach szybko zrobił się seny. - Teraz odpoczywaj. Dobranoc Iwa-chan~...
- Dobranoc. - mruknął, próbując zamknąć powieki. W końcu udało mu się zlekceważyć mętlik w głowie i zasnął.

     Kuroo obudził się. W pierwszym odruchu rozejrzał się szukając wtulonego w niego niewielkiego ciałka. Gdy je zlokalizował przysunął je jeszcze bliżej siebie. Podciągnął śpiącego jeszcze w tej chwili czarodzieja do góry aby zimnym nosem połaskotać go w odsłonięty tors. W tym samym momencie jego włosy zaczęły łaskotać ukochanego w nos.
- Pora wstawać, Kenma. - zaczął delikatnie.
- Mmm... - zamruczał blondyn, bardzo powoli otwierając powieki i z porannym nieogarnięciem patrząc na świat. A dokładniej na kolumienki łóżka. Po tym już trzeźwiej popatrzył na uśmiechającego się do niego z dołu Kuroo i pogłaskał go spokojnym gestem, jakby był budzącym go kotem. - Sądzę, że pomyliłeś pory, Kuroo. Pora na wstawanie jest wtedy, kiedy człowiek się budzi. - mruknął, nie zmuszając się na razie do wstania. Tym razem to on chciał zdobyć parę dodatkowych minut odpoczynku. Dobrze wiedział, że wystarczyłoby zastosować parę zaklęć albo namówić jego chłopaka a nie przegapiłby śniadania. Mimo to chyba jednak zmuszony był przygotować się do codziennych zajęć... Nawet jeśli był wymęczony po wczoraj.
- Źle to ująłem, nie musisz wstawać. - zapewnił łapiąc go w pasie i przyciskając delikatnie do siebie. - Zaniosę cię. - obiecał, przesuwając ustami po nagim ramieniu Kenmy. - Nie będziesz musiał nigdzie chodzić. - Odsunął się lekko żeby Kenma zobaczył jego pełen radości i satysfakcji uśmiech.- Byłeś cudowny w nocy. - zapewnił, przysuwając się bliżej i łącząc ich usta.
- Zboczeniec. - mruknął cicho czarodziej, mimo wszystko uśmiechając się delikatnie. Pozwolił się całować i odwzajemniając niespiesznie poranną pieszczotę złapał go ramionami za szyję, gdyby zamierzał go upuścić. Takie niesienie było wygodne. A skoro był to Kuroo, najchętniej kazałby się jeszcze potem odnieść do łóżka. W którymś momencie drastycznie zmalała liczba godzin, jaką spędzał przy książkach i grze, bo wolał poświęcić część jego popisom. Teraz była raczej normalna. - Powinieneś się najpierw ubrać. - zauważył, czując jak ten go już niesie. To jednak nie był żaden nakaz, w końcu na to potrafił sam prosto zaradzić. Już chwilę potem szedł, czy raczej był niesiony w stronę kuchni przez Kuroo ubranego w spodnie. Sam miał na sobie spodnie i luźną bawełnianą koszulę.
     Demon wmaszerował do jadalni dumnie i dostojnie. Świadomość tego, że niesie Kenmę i do tego trzyma go tak jawnie za tyłek dodawała mu prawie skrzydeł. Poza tym gdy przechodzili spojrzał na nich w lustrze. Blondyn przytulony do jego nagiej klatki piersiowej zawsze był widokiem co najmniej pożądanym.
     Zasiadł przy stole ostrożnie układając czarodzieja wygodnie na swoich kolanach. Nie chciał, żeby go coś bolało. W ręce chwycił sztućce przyglądając się drzwiom do kuchni. Czekał aż podadzą śniadanie.
- Co dzisiaj jemy? - rzucił wesoło do króla, jednak jego wzrok sprawił, że Kuroo momentalnie spoważniał. Nie rozumiał co się dzieje... Czyżby Iwaizumi nie porozmawiał jeszcze z królem? Ale nawet wtedy szatyn powinien być radośniejszy. - Co jest?
- Nic. - Oikawa nadął policzki i oparł się na rękach nadal nachmurzonym wzrokiem patrząc na tę osobliwą dwójkę. - Mieliście się tak nie obnosić ze swoim uczuciem... ranicie mnie! JA nigdy nie będę mógł już wziąć Iwa-chana na kolanka... - wyjaśnił. A mógł korzystać jak Hajime był dzieckiem... Chociaż nawet wtedy brunet potrafił mu obić nos, żeby tylko nie robić takich głupich rzeczy.
- Coś na to poradzimy... - Szepnął demon uśmiechając się po swojemu do wchodzącego właśnie do jadalni rycerza. - Oi Iwaizumi... Siadaj królowi na kolana. To rozkaz z góry. - Zaśmiał się i rzucił królowi spojrzenie w typie "nie dziękuj".
     Młodszy brunet tylko spojrzał na niego jakby zastanawiał się, czy nie rozkwasić mu nosa nagłym ciosem.
- Chyba żartujesz. - prychnął tylko, wymijając całą trójkę i idąc w stronę kuchni, żeby pomóc Kyoko, pomagającej kucharkom. W końcu dobry rycerz powinien pomagać kobietom. Poza tym po nocnych wydarzeniach zdradliwe rumieńce jakby tylko czaiły się na widok Oikawy. Jemu też miał irracjonalną ochotę coś zrobić.
- A ty za mną nie leź, zboczeńcu. - dodał burkliwie w stronę szatyna, który widocznie szykował się by iść za nim i najprawdopodobniej zrobić to co on, cokolwiek miałoby to być.
- Iwa-chan!? - Oikawa oderwał się od stołu stając na nogi i spoglądając na blondyna. W jego głosie słychać było pretensje.
- No! Czyli jednak powiedziałeś naszemu królowi jak się sprawy mają! - Kuroo jakby odzyskując przygaszony chwilę temu przez Oikawę entuzjazm wykrzyknął i uśmiechnął się. - No to teraz musisz jakoś podziękować wujkowi Kuroo za rady co?
- Rady...? - Tooru zamrugał wpatrując się zdziwiony w swojego podwładnego, później przeniósł wzrok na lekko czerwonego rycerza. - Jakie rady! - krzyknął, szybko podchodząc do Hajime. Złapał chłopaka w ramiona i przytulił go do siebie kołysząc nim uspokajająco. - A kysz zboczony demonie! Coś ty nagadał mojemu słodziutkiemu, niewinnemu Iwa-chanowi! - Spojrzał na siedzącą przy stole dwóję ze złością. - Jeszcze się pewnie dogadaliście. Atakować mojego Iwa-chana z dwóch stron... Nie wstyd wam! - Wtulił w siebie czerwonego chłopaka.
- Z dwóch stron... hę?- Kuroo uniósł jedną brew w niezrozumieniu. Prawdopodobnie w jego głowie powstała kompletnie inna wizja niż ta o którą chodziło królowi. Zaraz jednak uśmiechnął się perwersyjnie i przesuwając włosy blondyna nosem wyszeptał mu do ucha. - Tak a propos masz może ochotę na trójkącik Kenma? Bo ja bardzo... - zamruczał wyjątkowo nisko tuż przy uchu kochanka - Ale wiesz... Mógłbym to zrobić z tobą i tylko z tobą. - zapewnił przesuwając się nieco niżej, by finalnie pocałować blondyna w odsłonięte przez zbyt luźną bluzkę ramię. - Może użylibyśmy tej twojej ciekawej zabawki, hm? Jestem pewien, że jej funkcje mają jeszcze sporo ciekawych zastosowań~... - zaproponował niskim głosem po czym zajął się robieniem malinki w miejscu, które wcześniej pocałował.
     Oikawa w pierwszym odruchu zasłonił brunetowi oczy, nie mógł jednak zrobić tego samego z uszami Iwaizumi'ego.
- To dobrze, Kuroo. - zauważył Kenma na wyjaśnienie, że mógłby to robić tylko z nim. - Bo gdybyś próbował przyprowadzić kogoś innego musiałbym cię ukarać. - ostrzegł spokojnie, nie precyzując jednak, co by mu dokładnie zrobił. Jeśli brunet przemęczy się z cierpliwością... może dowie się tylko słownie. Choć możliwe, że nie chciał wiedzieć. - Poza tym nie opisuj, proszę, co ze mną zrobisz przy innych. - dodał machając krótko palcem pod stołem. Na Kuroo spadła książka. Czy raczej książeczka, w porównaniu do tych, z którymi jego głowa musiała się zaznajomić na początku. Krótka i skąpa wiedza była pierwszymi zapiskami odnośnie run pozwalających ożywić iluzję, nawet innego człowieka. Przynajmniej w ten sposób mógł zachęcić go do jakiejś nauki. Przynajmniej będzie pod ręką, by podawać mu dziś książki w bibliotece, kiedy będzie szukał więcej niezdobywalnych tam materiałów. Dogadując się w ten sposób nie mogli się sobie prędko znudzić.
     Tymczasem Iwaizumi nie patyczkując się, jeszcze bardziej zażenowany, ale jedynie będącym wciąż tak lekkomyślnie blisko niego Oikawą, po prostu z rozmachu przyłożył mu z łokcia w brzuch, gdy ten stanął za nim i zasłonił mu oczy.
- Podpowiedział mi tylko, co do mnie czujesz, Bakakawa! Sam chyba czekałeś aż się zestarzeję. - prychnął na niego i pomaszerował pewniej w stronę kuchni. - Poza tym nie obłapiaj mnie przy ludziach! - burknął przez ramię, ignorując zajętych sobą Kuroo i Kenmę. To był zupełnie inny etap. A on wcale nie chciał walić cegły za każdym razem w czyimś towarzystwie.
     Bo tych razów czekało ich jeszcze naprawdę wiele nim się przyzwyczai...



END




Inu: Niaha~! Kto nie był zaskoczony, łapka w górę! xD
Moje kochane KurooKeny wreszcie się pojawiły i jestem z tego powodu szczęśliwa ;w;
A wy~? Podobało się~? *słyszy chór głosów zawiedzionych, że to już koniec i kiwa łepkiem ze zrozumieniem* Mi też szkoda, że tylko (tylko?) tyle tego, ale co poradzić, wszystko co dobre kiedyś się kończy~...
Tym sposobem oficjalnie kończymy tę serię, no i możemy otwierać szampana. :3
Trzymajcie kciuki za dobre KurooKeny na przyszłość i za nasz czas na uniwersytetach (muszę przyznać, że studenckie życie kolorowe nie jest, tylko czarno-białe, ewentualnie niebiesko-białe), to mooże coś się tu jeszcze pojawi, poza naszym skromnym, pozostałym zapasikiem. x3" A się rozpisałam. No to do następnego z czymś innym~! ;3 Gia na~!

Kias. : Zaraz Zaraz O.o Inu-chan a gdzie dodatek? Co z dodatkiem? Ech... Obgadam to z nią. Nie ważne. Mam nadzieję, że wam się podobało, miłego wolnego i takie tam... W sumie nie wiem co mam wam napisać. Cieszę się, że tak to skończyłyśmy :3 Nie sądzę, żeby większości z was się to podobało, ale mnie akurat bardzo.

3 komentarze:

  1. JAK NIE NAPISZESZ PIERWSZEGO RAZU IWA CHANA I OIKAWY TO UMRĘ ŚMIERCIĄ MAŁO NATURALNĄ

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie się skończyło a ja nadal nie wiem co z tą Kuroosutrą ;w; Ale! Lepszego zakończenia ni3 mogłam sobie wymarzyc, oni są tacy slodcy gdy ich relacja nie jest taka typowo partnerska~ OωO Kuroo momentami strasznie przypominał mi jednego KOLEGĘ (taki sam perwers) XD To chyba pierwsze opowiadanie / książka / film / manga /cokolwiek przy czym zakończenie nie zniszczyli mnie psychicznie, a wręcz mam pełno energii ~ OωO Dziękuję za napisanie czegoś tak uroczego, zabawnego i takiego awww~
    Powodzenia ze studenckim życiem i do następnego ~
    Ja ne, Reiinu ~

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile cukru *-----*

    OdpowiedzUsuń