Kuroo pod postacią czarnego kota
wskoczył na kolana czekającego na niego czarodzieja. Kenma wyrobił
sobie bardzo fortunny dla demona zwyczaj czekania na niego siedząc
na łóżku, a nie na niewielkiej pufie w kącie pokoju. Na ogromnym, puchatym łóżku. Z narzutami, poduszkami i baldachimem utrzymanym w
ciemnych kolorach i odcieniach czerwieni. Mały blondwłosy
czarodziej wyglądał... kusząco. Chociaż dla Kuroo kuszący wygląd
w wykonaniu Kenmy nie był niczym trudnym. Wystarczyło, żeby Kenma
był, a już kusił.
Kot obrócił się na plecy zaczepiając
łapką rękaw swojego ukochanego chcąc tym samym odwrócić jego
uwagę od kryształu. Miauknął uroczo kilka razy robiąc kocie
oczka. Na jego wielkie szczęście Kenma miał słabość do kotów.
Uważny wzrok blondyna zgodnie z
przewidywaniami zsunął się niżej z jego zabawki na wymagającego
uwagi puchatego kociaka. Oglądał przez chwilkę jego kocią
proszącą minkę i odłożył kryształ ręką w którą nie był
wczepiony koci pazurek, po czym ułożył ją niżej, smyrając
swojego ukochanego, a jednocześnie pupila po miękkim brzuszku.
Rozumiał domagające się uwagi miauczenie, jeszcze bardziej jednak
lubił, gdy brunetowi wyrywało się niskie mruczenie, nie ważne w
jakiej był formie.
Kociak podniósł się chcąc by Kenma
podrapał go też za uchem pod brodą i po głowie a gdy i to dostał
zaczął przechadzać się z gracją naokoło swojego obiektu
westchnień chcąc by ktoś go jeszcze pogłaskał po całej długości
grzbietu. Po otrzymaniu odpowiedniej porcji pieszczony, będąc za
blondynem, Kuroo zmienił swoją formę oplatając ramiona w okół
swojego czarodzieja. Głowę ułożył na jego ramieniu zadowolony z
bliskości. - Mam cię. - szepnął mu do ucha. - Masz dzisiaj
strasznie chętne ręce Kenma. - zauważył z perwersyjnym wzrokiem
mrucząc mu do ucha. - Może zająłbyś się też mniej kocimi
częściami mojego ciała które dopominają się o twoją uwagę,
co? - Zahaczył delikatnie ustami o ucho blondyna.
- Jesteś dziś bardzo chętny na
pieszczoty Kuroo. - zauważył, jednak bez jego perwesji i
przekrzywił lekko jego głowę na dotyk na swoim uchu, jednocześnie
dając mu lepszy dostęp do swoich ust. Sięgnął dłonią do tyłu,
by wsunąć je w jego wciąż delikatnie chłodne i przyjemnie
gładkie włosy. - Jednak nie czuję, by cokolwiek dopominało się o
moją uwagę. - dodał, trochę się z nim drocząc, żeby musiał
się więcej wysilić o jego uwagę. W końcu koty głaszcze się
bezinteresownie, ale jako człowiek z jego wymaganiami... musiał go
zachęcić inaczej niż delikatnym, mięciutkim ciałkiem. Choć w
tej formie też miał do niego pewną słabość.
- Zawsze jestem chętny jeśli chodzi o
twoje pieszczoty. - przyznał bez skrępowania i nachylił się aby
pocałować blondyna. Na razie poprzestał na niewinnym cmoknięciu.
Korzystając z chwili złapał swojego ukochanego pod ramiona i
przekręcił się tak, by się położyć opierając wygodnie o
wezgłowie łóżka. Kenmę usadził sobie na udach. - Jesteś pewien, że nic? Może
sprawdzisz? - zasugerował z uprzejmym uśmiechem zezując to na
blondyna, to na swoje spodnie. On bardzo wyraźnie czuł, że ma tam
twardo.
- Nadal nic nie czuję. - stwierdził
spokojnie czarodziej, opierając się rękoma o jego muskularny tors
i szturchając pośladkami wypukłość w jego spodniach. - Jesteś
pewien, że ci się nie wydaje, Kuroo? - mruknął, patrząc mu
szczerze w oczy, z miną sugerującą, że to jemu coś się
pomyliło. Jednocześnie pokręcił się jeszcze trochę i nachylił
bliżej, by spojrzeć na niego z bliska i ucałować brzeg jego
szczęki. Nie miał nic przeciwko zadowalaniu go. Jednakże demon nie
mógł mieć zbyt łatwo, za szybko stałoby się to nudne i
przewidywalne. Poza tym tak jak teraz było zdecydowanie śmieszniej,
jak na gust Kenmy. Prosząca kocia mina to nie było to samo, co
ludzka zdezorientowana i... Za długo by wymieniać to wszystko.
Podobała mu się, bo była miną Kuroo. W dodatku miał ten wzrok na
wyłączność.
- Nie wydaje mi się. - odparł pewnie.
- Tak samo jak jestem od dawna przekonany, że gdzieś w środku tego
uroczego i cholernie seksownego ciałka kryje się mały sadysta.-
mruknął pukając delikatnie dwoma palcami blondyna w tors. Pokręcił
głową. - A może ty po prostu chcesz ukryć jak na ciebie działam? -
rzucił z dumnym ze swojej dedukcji uśmiechem. - No nie wstydź się
Kenma i pokaż swojemu kotu co tam chowasz w spodniach.
Kenma zmarszczył lekko nos w
odpowiedzi na jego puknięcie i nachylił się znowu odrobinę niżej,
żeby cmoknąć go w szyję. Brunet na pewno nie spodziewał się
tego, co nastąpiło chwilę potem, czyli lekkiego ugryzienia w
miejscu wcześniejszej pieszczoty.
- Kogo nazywasz sadystą Kuroo? To ty
zmuszasz mnie, żebym nawet rozbierał się sam. - burknął jakby z
odrobiną nadąsania w głosie, choć nie można tego było
stwierdzić, nie znając go. Kuroo znał.
Podniósłszy się - i znów
nacisnął przy tym na czułe miejsce demona zastanawiając się, jak
długo tym razem potrwa jego cierpliwość - przesunął sprawie
dłońmi wzdłuż jego torsu, odpinając wprawnie każdy guzik jego
koszuli. Skoro w tej chwili był na dole to blondyn mógł sobie
pozwolić na tego typu akcje. Pociągnął za brzegi białego
materiału, wyciągając je z grzecznego dotąd miejsca za paskiem
jego spodni.
- Kenma odepnij jeszcze spodnie. -
poprosił oczarowany małym pokazem jaki urządził mu na co dzień
bierny i spokojny chłopak. W nocy był... niezwykły. Jego kocie
oczy hipnotyzując błyszczały złotem w półmroku. Mimo jawnej
chęci jaką ciało bruneta okazywało już od dłuższej chwili on
jednak postanowił przedłużyć sobie nieco oczekiwanie na
przyjemność. Zmaterializował swój koci ogon pozwalając mu
niezauważonemu prześliznąć się na przód spodni i poruszyć pod
nimi niespokojnie. - Widzisz, mówiłem, że jestem wyjątkowo
chętny~... - wymruczał patrząc na swojego chłopaka. Gdy ten odpiął
pasek z bokserek wysunął się puchaty kształt z chęcią owijający
się w okół dłoni Kenmy.
Chłopak mimowolnie uniósł
delikatnie kącik ust, widząc puchaty ogon łapiący go za
nadgarstek. Przesunął po nim palcami, tracąc jakby zainteresowanie
inną częścią ciała swojego chłopaka. Guziki, a miał ich w
swojej koszuli trzy, zostały odpięte za pomocą magii, reszta
jednak pozostała na miejscu. Zwrócił nieco tylko bardziej ożywiony
wzrok na ciemne oczy demona, gładząc ogon drugą dłonią.
Oczekiwał dziś raczej jego pomocy w przejściu do kolejnego etapu.
- I w tej formie jest naprawdę duży.
- dodał swoje spostrzeżenie, nie precyzując, że chodzi o ogon.
Uniósł nieco dłoń z ogonem i zbliżył usta do puchatej
powierzchni, żeby i tam go krótko pocałować. Jakby nieuważnie
zakręcił lekko biodrami. To Kuroo miał nie móc się doczekać,
jednak to on powoli tracił cierpliwość.
Tetsuro jęknął w dość nieokreślony
sposób czując jak jawnie jest prowokowany. Jasne, że chciał...
już teraz jak najszybciej, ale nawet mocniej chciał po prostu pobyć
z czarodziejem.
- Kenma błagam... - mruknął opierając
dłonie na jego udach. - Mogę to z ciebie zdjąć?
- Zastanowię się, Kuroo. - oznajmił poważnie, jakby faktycznie zamierzał się jeszcze zastanawiać. Widząc jednak wahanie w jego oczach pokręcił lekko głową, już widząc to nadchodzące niedowierzanie. - Jasne, że możesz. - podpowiedział w końcu, znów trochę rozbawiony tym, jak posłuszny był zwykle złośliwy demon gdy przychodziło do takich rzeczy. Nachylił się, by było mu wygodniej sięgać, jednocześnie zbliżając do niego twarz i patrząc mu prosto w oczy. Ich usta dzieliły jakieś trzy centymetry. To ostatnie centymetry, jakie ten musiał pokonać, jeśli go dzisiaj chciał.
- Zastanowię się, Kuroo. - oznajmił poważnie, jakby faktycznie zamierzał się jeszcze zastanawiać. Widząc jednak wahanie w jego oczach pokręcił lekko głową, już widząc to nadchodzące niedowierzanie. - Jasne, że możesz. - podpowiedział w końcu, znów trochę rozbawiony tym, jak posłuszny był zwykle złośliwy demon gdy przychodziło do takich rzeczy. Nachylił się, by było mu wygodniej sięgać, jednocześnie zbliżając do niego twarz i patrząc mu prosto w oczy. Ich usta dzieliły jakieś trzy centymetry. To ostatnie centymetry, jakie ten musiał pokonać, jeśli go dzisiaj chciał.
Uradowany zgodą demon szybko przysunął się całując czarodzieja.
Delikatnie przesunął językiem po jego wardze pytając o możliwość
pogłębienia pocałunku.
- Kenma... - wymruczał gardłowo. Jedną
ręką odpiął pasek spodni czarodzieja, drugą już zsunął na jego pośladki
delikatnie je ugniatając. Od pewnego czasu blondyn utwierdzał go w
przekonaniu, że mu się to podoba, dlatego też demon bardzo polubił tę
czynność. Delikatnie zsunął spodnie na tyle na ile było to możliwe.- ...przysuń się bliżej. - poprosił na chwilę tylko odrywając się od
gorących ust. Rękoma z których jedna już wśliznęła się pod bieliznę blondyna delikatnie popchnął go w przód tak by chłopak znalazł na jego klatce piersiowej.
Kenma bez słowa rozchylił usta, odwzajemniając słodki, ale namiętny
pocałunek, jaki rozpoczął Kuroo. Drgnął lekko na ściśnięcie jego
pośladków, nie mogąc powstrzymać lekko
przyspieszonego pulsu, który nie pozostawił obojętnie jego dolnych
partii ciała. Przygryzł niezbyt mocno jego wargę, po czym zbliżył się
zgodnie z życzeniem, wyginając nieco kręgosłup. Wreszcie oderwał się od jego ust, przeczuwając do czego zmierza. Wpatrzył się w niego intensywnie, choć pozornie spokojnie. Pozornie, bo jego klatka piersiowa falowała nieco
szybciej niż zazwyczaj po tak intensywnym pocałunku, a podniecenie
widocznie reagowało na gesty bruneta nawet mocniej, niż by sobie tego czasem życzył.
- Hej, Kenma. Powiedz czego byś teraz najbardziej chciał? - Zadowolony z siebie brunet zsunął ze swojego chłopaka płaszcz wraz z koszulą zaczynając obcałowywać jego tors. Słyszał, że blondyn ciężej oddycha i sprawiało mu to niemałą satysfakcję. - Powiedz a to zrobię. - obiecał mu dmuchając w jego ucho i szyję ciepłym oddechem. Później przysunął się do zagłębienia jego szyi robiąc tam chłopakowi dojrzałą malinkę. Zaraz zszedł niżej pozostawiając drugą trochę powyżej linii bluzki którą jeszcze do niedawna miał na sobie czarodziej. Dumny z siebie pocałował czerwony punkcik.
Blondyn jakby wydął odrobinę usta, słysząc jego prośbę. Nie mógł
jednak powstrzymać ciepłego dreszczu przechodzącego po jego plecach, ani
aprobującego, cichego mruknięcia, które wydostało się spomiędzy jego
ust. Droczył się z nim? Kuroo zdecydowanie próbował odwrócić role... Nie
przeszkadzało mu to.
- Hej, Kenma. Powiedz czego byś teraz najbardziej chciał? - Zadowolony z siebie brunet zsunął ze swojego chłopaka płaszcz wraz z koszulą zaczynając obcałowywać jego tors. Słyszał, że blondyn ciężej oddycha i sprawiało mu to niemałą satysfakcję. - Powiedz a to zrobię. - obiecał mu dmuchając w jego ucho i szyję ciepłym oddechem. Później przysunął się do zagłębienia jego szyi robiąc tam chłopakowi dojrzałą malinkę. Zaraz zszedł niżej pozostawiając drugą trochę powyżej linii bluzki którą jeszcze do niedawna miał na sobie czarodziej. Dumny z siebie pocałował czerwony punkcik.
- Loda. - odezwał się swoim zazwyczaj spokojnym, cichym głosem, mimo to dało się go wyraźnie słyszeć. Nie czuł potrzeby owijać w bawełnę i ujmować tego w bardziej pośrednie słowa. Znaczyłoby to w końcu i tak to samo, prawda? I w
ten sposób mógł prędzej dostać to, czego chciał. Mimo to niezrozumiała
była ta odrobina skrępowania jaką odczuwał przy wypowiadaniu tych słów, kiedy czuł na sobie pożądliwy wzrok czarnowłosego. Na całe szczęście tego
skrępowania na pewno nie było po nim widać. - Perwers. - dodał, czując
jego uśmiech na swojej skórze. Zerknął na niego i faktycznie zauważając
jego uśmiech przeczesał ciemne kosmyki palcami do tyłu, zahaczając o
jego ucho, jakby głaskał go jeszcze w kociej
formie. Zadrżał i uniósł się lekko, gdy palce demona dotknęły jego
czułego miejsca. Przyjemne było, kiedy to on się nim zajmował.
Kuroo po plecach przeszedł niewyobrażalnie przyjemny dreszcz.
Uwielbiał tę bezpośredniość połączoną z nikłym prawie niewidocznym
rumieńcem. Ten chłopak zbyt go pociągał, zęby mógł siedzieć spokojnie!
-
Ja? Perwers? No wiesz... - mruknął z niedowierzającą miną ściągając z
chłopaka bieliznę. - A kto mnie prowokuje do takiego stanu rzeczy co?
Gdyby nie ty byłbym niewinnym kotkiem. - Zapewnił wpatrując się w
pożądliwy wzrok kocich tęczówek. Polizał po całej długości podniecenie
blondyna chcąc zobaczyć jego reakcję. Zamruczał z zadowoleniem i ułożył
obie dłonie na pośladkach czarodzieja lekko je ściskając. Popchnął
chłopaka jeszcze bliżej siebie tak alby Kenma klęczał tuż pod jego
ramionami.
Kenma wziął głęboki wdech, gdy poczuł na sobie język bruneta.
Niewinny kotek? Chyba nawet, gdyby go nie znał, to by nie uwierzył. Nie,
wciąż pamiętał spotkanie z nim i po prostu wiedział, że nie uwierzyłby.
A już na pewno wiedział, że żałowałby, gdyby tego perwersyjnego pchlarza nie było obok niego.
- Nieprawda, Kuroo. Takim perwersem trzeba się urodzić. - burknął zdając sobie sprawę, że w tej pozycji nie jest w stanie oderwać od niego oczu. Ani ich odwrócić, ani zasłonić. Dlatego wpatrywał się w
niego jak zahipnotyzowany, obserwując wszystko, co brunet z nim
wyczyniał. I jeszcze musiał utrzymać się na nogach. Jednak to już nie
był problem. Szybko przywykał do tego, jakim jego kochanek potrafił okazać się czasami zboczeńcem.
- W takim razie musiałeś mi podebrać
nieco tego zboczenia przed narodzinami, bo uaktywnia mi się to tylko
przy tobie. - Zapewnił z uśmiechem. To był ostatni moment gdy mógł
coś powiedzieć bo chwilę później zaprzestał grzecznego lizania
i włożył go sobie do ust. Rękoma wciąż masując pośladki,
ustami zaciskając się a językiem trąc o podniecenie blondyna
starał się sprawić jak największą przyjemność. Spojrzał na
chłopaka od dołu wsłuchując się w sapnięcia i ciche jęknięcia
kochanka.
Blondyn nic już nie odpowiedział.
Co mógł powiedzieć? Nie dość, że Kuroo sprawiał mu tyle
przyjemności, to jeszcze mówił rzeczy, na które nie ważne jaką
wiedzę by posiadł, nie potrafił czasami odpowiedzieć. No, nie w
tym stanie. Pozwalając więc sobie odłożyć tę rozmowę lub też
oczywiste milczenie na moment, w którym będzie mniej rozproszony
jęknął cicho w odpowiedzi na jego ruchy i sam poruszył lekko
biodrami. Czując, że brunet daje mu samemu prowadzić poruszył
biodrami raz jeszcze, narzucając pewną płynność przy kolejnych.
Przymrużył kocie oczy, posapując od czasu do czasu, a w końcu i
jęcząc cicho, gdy jego pośladki były mocniej ściskane. Sama ta
sytuacja była dość nietypowa jak na nich i może dlatego Kenma
zareagował szybciej, niż zwykle, jednocześnie obserwując bruneta,
żeby czegoś mu nie zrobić. Nie miał w tym wprawy, a wolał, żeby
się nie udusił. Znacznie bardziej wolał żywego Kuroo.
Tetsuro był zaskoczony w ten przyjemny
sposób w jaki zaskakiwać potrafił go jedynie Kenma. Zadowolony z
tego, że tak szybko się posuwają w dobrym kierunku uśmiechnął
się delikatnie i spróbował wziąć jeszcze więcej do ust. Tak,
żeby jego chłopakowi było jeszcze lepiej. Palcami jednej ręki
zaczął delikatnie okrążać i dotykać otwór chłopaka nie
pozwalając sobie jednak na to by włożyć tam palce bez nawilżenia.
Brunet zastanawiał się przez chwilę a później podniósł powoli
jedną rękę nadstawiając jej palce do ust. Był ciekaw czy blondyn
zacznie lizać.
Blondyn wyciszył się w jednej
chwili, patrząc brunetowi w oczy z uwagą i nachylając się trochę,
tak by na jego oczach wsunąć jego palce do ust. Wciąż starał się
obserwować jego reakcje, jednocześnie tłumiąc swoje postękiwania
niezbędnym nawilżaniem jego palców. Zassał je nawet na moment,
czując silniejszy dreszcz gdy Tetsuro starał się zachęcić go do
mocniejszych ruchów biodrami. Po tym musiał nawilżyć je raz
jeszcze, tym razem czując, jak bawi się jego językiem.
Wypuścił w końcu jego dłoń,
dając mu zobaczyć to mocniej podniecone spojrzenie, które Kenma
czasami przestawał kontrolować dopiero na parę chwil przed
dojściem.
- Kenma .- Brunet jęknął nie
przejmując się członkiem blondyna w swoich ustach. Czarodziej był
w tej chwili tak niesamowicie seksowny, że Kuroo napalał się od
samego spojrzenia tych płynno-złotych tęczówek. Zasysając się
mocniej na członku. Palec oślinionej ręki delikatnie wsunął w
dziurkę chłopaka. Poruszał nim lekko w kółko, ale nie wciskał
głębiej pewien, że ruch bioder Kenmy zrobi to za niego.
- Kuroo.. Nie mów z pełnymi
ustami... - poprosił, mimo wszystko nieco tym zażenowany.
Zmarszczył lekko brwi. Jedynie ten mężczyzna potrafił zrobić coś
takiego, co na dodatek sprawiało, że czuł jak ciepło rozlewa się
pod jego skórą. Choć nie mógł być pewien, czy tym razem to z
podniecenia czy zażenowania i właściwie nie został uświadomiony,
czy rumieni się przy tym. Zaczął wypychać biodra mocniej w tył i
w przód, delikatnie przygryzając wargę gdy poczuł, że jest już
blisko końca przez jego ruchy z obu stron. - Kuroo... - odezwał się
ciszej jakby proszącym głosem. - Już. - Nie był w stanie
przerwać, ale też nie chciał, żeby się zachłysnął, więc
wolał uprzedzić.
Brunet o mało nie zaskomlał widząc
to co zafundował mu Kenma. Delikatnie dołożył drugi palec widząc,
że blondyn radzi sobie całkiem dobrze z poruszaniem. Kiwnął też
głową delikatnie chwilę później czując jak Kenma szczytuje w
jego ustach. Uśmiechnął się przełykając całość. Oblizał
jeszcze końcówkę penisa chłopaka i wyszczerzył się do niego
wesoło nie przestając jednak poruszać palcami w jego wnętrzu.
- Dziękuję za posiłek.
- Kuroo... - mruknął z lekką naganą.
Nie żeby mu się nie podobało to, co robił... Wprost przeciwnie,
brunet niesamowicie go nakręcał, mimo całego jego zwykle
spokojnego usposobienia. Nie mógł do tej pory rozgryźć jak to
dokładnie działało, ale od zawsze czuł się w jego towarzystwie
dobrze. A w łóżku... Co tu dodawać, był niesamowicie
nakręcającym go perwersem. Dlatego nie trwało długo, nim Kenma poderwał lekko biodra, czując kolejny dreszcz od miejsca, w które
uderzyły palce demona, wzdłuż całego kręgosłupa. Gotów był
znów się szybko podniecić...
- Hm? - mruknął przysysając się do
sutka swojego kochanka. Chciał to zrobić od dłuższej chwili, a
teraz wreszcie miał wolne usta. - Masz ochotę się na mnie nabić?-
Rzucił bez zbędnego owijania. Przesunął się językiem na drugi
sutek robiąc na klatce piersiowej blondyna mokry szlaczek. - Może
spróbowałbyś mnie dzisiaj poujeżdżać, co Kenma? - zaproponował
siląc się na zwykły ton, jednak paląca potrzeba i niesamowita
wręcz chęć by spróbować tego teraz i to akurat w tej pozycji i
tak mocno przebijały się w jego głosie. Niepotrzebnie zostawiał
Iwaizumi'emu w bibliotece książkę otwartą na AŻ tak dobrym
momencie.
- Naprawdę coś dziś w ciebie
wstąpiło Kuroo. - mruknął, układając ręce na jego ramionach i
masując je lekko. Mimo tego komentarza sięgnął pod
swoje zsunięte już niżej biodra, żeby przesunąć dłonią na
jego bokserki. Ścisnął lekko, obserwując jego reakcję. Był
naprawdę twardy jak skała... Zsunął więc materiał w dół,
dając mu więcej luzu i pogładził dłoń, którą ten jeszcze go
przygotowywał, dając znak, że już wystarczy. Powinien dać
radę... W końcu Kuroo miał spore potrzeby, był już trochę
przyzwyczajony.
Zniżył się trochę, odrywając
go od swojej klatki piersiowej i unosząc jego głowę, żeby uciszył
go na ten moment pocałunkiem. Nie zdążył się jednak nabić, bo
przez pokój przebiegła fala energii, od której zadzwoniły szyby w
oknach. Sparaliżowało go na moment i z lekkim niepokojem spojrzał
na drzwi, a potem znacząco poważnie na swojego kochanka.
Mina Kuroo która wyrażała ostateczną
przemnożoną radość i chęć momentalnie zmieniła się w pełną
niedowierzania. Co ten Oikawa teraz wyczyniał! TERAZ?! Nie mógł za
pół godziny? Albo najlepiej jutro rano?
- Zignoruj to. Iwaizumi się tym
zajmie. - Rzucił zachęcająco uśmiechając się krzywo do
blondyna. - Ty się zajmij mną, dobra?
Mina Kenmy jednak nie zmieniła
wyrazu. Chcąc czy nie, i tak im już przerwano. Przy tych trzęsących
się oknach nie zamierzał spokojnie przywracać nastroju... A
Iwaizumi niekoniecznie musiał sobie poradzić z królem, nawet jeśli
oni dwaj jakoś się dogadywali.
Jemu samemu te trzęsienia nie
były na rękę, ale nie mieli wyboru.
- Zajmę się tobą, jak uspokoisz
króla. - obiecał i nachylił się odrobinę, by cmoknąć bruneta w
usta, po czym zszedł z niego i usiadł grzecznie na brzegu łóżka,
patrząc na niego swoim cierpliwym wzrokiem. - Iwaizumi-kun nie zdaje
sobie sprawy, co się dzieje. - przypomniał mu, dając tym samym
znać, że to możliwe, że tylko Kuroo załagodzi tę sprawę. -
Wróć możliwie szybko. - mruknął, ostatecznie przesądzając o
sprawie.
- Kenma! - jęknął z wyrzutem.
Spojrzenie jego chłopaka jednak nadal było zimne i ostre. -
Przecież nie pójdę tam z pełnym wzwodem! - jęknął patrząc
błagalnie. Tyle się naczekał a teraz ten głupek (król) mu to
niszczy? To pewnie tylko jego kolejna zabawa żeby przyciągnąć
bruneta na noc do siebie. Choć musiał przyznać... Ta eksplozja
była silna. Zbyt silna gdyby Tooru chciał tylko zawołać
bruneta... Mimo to obstawał jeszcze chwilę przy swoim. - Nie włożę
go do spodni, nie ma siły. - postanowił pewnie.
Blondyn wpatrzył się uważnie w
stojący członek swojego chłopaka. Naprawdę zajęcie się nim
trwałoby za długo. Poza tym nie wyobrażał sobie dojścia przy tym
irytującym brzęku okien. Po prostu nie było to możliwe. Był
pewien jednak, że jeśli uda się go zakryć, Kuroo pójdzie
sprawdzić, co się stało. Dlatego też machnął palcem w
powietrzu, malując jakiś znak. Spodnie Kuroo stały się workowato
luźne na przodzie. Machnął raz jeszcze i nawet brunet spoglądając
w dół nie mógł dojrzeć swojego wzwodu, ani tego, że spodnie
wyglądają teraz co najmniej dziwnie. Choć pozostało lekko
uciążliwe uczucie, poza tym wszystko wyglądało tak, jakby jego
podniecenie opadło. I mógł normalnie zapiąć normalne spodnie.
- To będzie ci przypominać, że
czekam. - wyjaśnił, widząc spojrzenie swojego ukochanego. - Ale
nikt o niczym nie będzie wiedział. - Wskazał głową drzwi
wykazując zawziętość mówiącą, żeby już szedł. - Nie mogę
uciszyć tych okien i zaraz stracę nastrój. To twoja decyzja,
Kuroo. - zagroził.
- Heh. Przynajmniej mi go nie
zmniejszyłeś. - Kuroo wyszczerzył się wrednie bez skrępowania
zaglądając sobie w spodnie. Wiedział, że nic tu nie wskóra...
pozostawały więc żarty.
Demon wyszedł z pokoju po drodze
zapinając koszulę i wpychając ją do spodni.
- Co też ten idiota wyczynia. -
warknął gdy poczuł, że fala energii nagle osłabła. Mógł
zostać i dokończyć! - Oi Iwaizumi. - krzyknął do bruneta
wychodzącego właśnie od króla. Ten jednak spojrzał na niego zły
i nakazał mu "Ciii~" palcem. - Kenma ma jakieś
zwinniejsze palce, bo mu się przeciwstawić nie mogę. - rzucił
beztrosko stając przed rycerzem. Podniecenie w jego spodniach
paliło. - Co się tam stało? - zapytał wskazując na pokój.
- Oikawa miał koszmar, więc
przyszedłem. - Iwaizumi wzruszył lekko ramionami, w dalszym ciągu
zamyślony. Odetchnął cicho, spuszczając z tonu i skupiając się
na mężczyźnie. - Nie musiałeś przychodzić, to tylko o mnie
chodziło. - mruknął w ramach wyjaśnienia. Widać było chyba jego
zmarszczone brwi i usilny proces myślowy odrywający go od
rzeczywistości, ale jak by nie patrzeć zagadka nie chciała się
sama rozwiązać. Jak to mówią z problemami trzeba się przespać...
Bo Oikawa nie chciał mu tego dotąd wytłumaczyć. Może dlatego, że
zbyt nieudolnie go podpuszczał. Nie był zbyt dobry w zawoalowanym
wypytywaniu ludzi...
- Mówiłem to Kenmie. - prychnął
niezadowolony. No w takim momencie! W życiu, albo przynajmniej przez
najbliższy rok nie namówi blondyna na coś podobnego. - Twój
mistrz nie wierzy w swoich uczniów i oto jestem. - fuknął jednak
zaraz później uśmiechnął się głupio. - No co ci powiedział
nasz król, że latasz 20 metrów na ziemią?
- Musiał się zmartwić. - rzucił,
wierząc, że Kenma faktycznie zaniepokoił się takim wybuchem
energii tak jak i on. Jednak dlaczego w takim razie nie wysłał
jakiegoś magicznego posłańca który by to sprawdził? Może
martwił się walką? W takim razie... - I tak późno przyszedłeś
jak na alarm, Kuroo-san. - zauważył, ale bez nagany, wciąż zbyt
skupiając się na Oikawie by zająć się dokładniejszym oglądaniem
Kuroo, co dopiero mówić o zastanawianiu się nad nim.
- Miałem pewien dość uwierający mnie problem którego niestety przez alarm nie udało mi się rozwiązać. - Wyjaśnił dość mętnie. - Musiałem chociaż powierzchownie załagodzić skutki. - Wyjaśnił.
- Nic mi nie powiedział. - stwierdził pomijając jego odpowiedź. - A właściwie, że jakbym chciał zostać zdrajcą i uciekać, to mam go zabrać ze sobą. Przysypiał, więc pewnie majaczył, czy cośtam... - Ponownie wzruszył ramionami. To wyjaśnienie też dobrze się nadawało. Nawet dla rodzicielskiego przywiązania nie zdradza się poddanych, a przyjaciela zdrajcę nie uważa się już za przyjaciela. Co więc mu pozostało z najlogiczniejszych opcji? Tylko to.
- Miałem pewien dość uwierający mnie problem którego niestety przez alarm nie udało mi się rozwiązać. - Wyjaśnił dość mętnie. - Musiałem chociaż powierzchownie załagodzić skutki. - Wyjaśnił.
- Nic mi nie powiedział. - stwierdził pomijając jego odpowiedź. - A właściwie, że jakbym chciał zostać zdrajcą i uciekać, to mam go zabrać ze sobą. Przysypiał, więc pewnie majaczył, czy cośtam... - Ponownie wzruszył ramionami. To wyjaśnienie też dobrze się nadawało. Nawet dla rodzicielskiego przywiązania nie zdradza się poddanych, a przyjaciela zdrajcę nie uważa się już za przyjaciela. Co więc mu pozostało z najlogiczniejszych opcji? Tylko to.
- Agh! Ty naprawdę dalej niczego nie
łapiesz? - Kuroo podrapał się po głowie spoglądając ze
zdziwieniem na rycerza. W tym momencie szczerze współczuł Oikawie,
że Iwaizumi nic nie rozumie, chociaż... nie miał i kto go nauczyć, i raczej nikt by nie poczuł nic tak od razu do osoby która stała
się dla niego prawie jak rodzic.- I nic do niego nie czujesz? -
zapytał, ale brunet widać nie miał zamiaru odpowiadać bo tylko
wbił mocniejszy wzrok w ziemię. - Jak dajesz mu kosza to zrób to
jakoś delikatnie. - zaproponował już odchodząc w stronę swojego
pokoju. - ...Żeby jego rozpacz nie rozwaliła nam przypadkiem
pałacu.... i połowy kraju. - rzucił ciszej, ale na tyle głośno
by jego głos w wieczornej ciszy dotarł z pełną mocą do bruneta.
- Kosza...? - powtórzył, podnosząc
nieco głowę, zaskoczony. Jednak Kuroo już znikał za załomem
korytarza. Nie mógł mu tego jaśniej...? Rozpacz z powodu kosza?
Czy on coś do niego czuje? Czy on sugerował...? Ale to było
niedorzeczne. Rozważał tę opcję, przecież Oikawa by się w nim
nie zakochał... Nie, w to nie był w stanie uwierzyć, nie nie
wysłuchawszy szatyna.
Zakochany w znalezionym gdzieś w
lesie dzieciaku? Przyboczny Oikawy musiał coś opacznie zrozumieć.
Owszem, Iwaizumi sam też czasem miewał takie głupie myśli, ale
były... idiotyczne. No bez takich.
Czując nagły przypływ zawziętej
chęci, by wyjaśnić wreszcie, o co do cholery chodzi, nacisnął
klamkę i wszedł do pokoju dopiero co ułożonego do snu króla.
Nachyliwszy się nad nim, potrząsnął nim za ramiona robiąc wciąż
podenerwowaną z niezrozumienia minę. Wyglądało to tylko trochę
groźnie.
- Oi, budź się, Bakakawa! - podniósł
trochę głos, żeby go dosłyszał. No, to ważne!
- O Iwa-chan mnie odwiedził we śnie.
- Rozespany Tooru ziewnął i oplótł blondyna ramionami. - Uła
wyjątkowo realistyczny dzisiaj jesteś Iwa-chan. - stwierdził bez
skrępowania całując go najpierw w jeden, później w drugi
policzek. Potarł nosem jego usta z rozbawieniem. - Ale pierwszy raz
w usta chcę cmoknąć prawdziwego Iwa-chana. - wyjaśnił. Westchnął
wtulając się w szyję mary sennej. - Nawet pachniesz jak prawdziwy
Iwa-chan - zwrócił mu uwagę ucieszony. - Jeśli nie znikniesz i
mnie nie zostawisz to będzie wspaniale. - zapewnił przewracając
bruneta na bok.
Poczuł jak łóżko się zachwiało pod wpływem uderzenia. To był chyba naprawdę realistyczny sen.
Poczuł jak łóżko się zachwiało pod wpływem uderzenia. To był chyba naprawdę realistyczny sen.
Zaskoczony, a nawet zaszokowany
rycerz zachwiał się pod wpływem pociągnięcia i padł na łóżko.
Równie zaskoczony spojrzał na szatyna, zaraz starając się
przybrać normalną minę. Sen? Niech mu będzie sen. Zaspani ludzie
mówią prawdę, prawda? Prawdę albo totalne bzdury. Ten tu gadał
bzdury, ale składne, więc... to mogła być prawda.
- Oikawa. - mruknął, zwracając na
siebie jego rozespane spojrzenie. - Kochasz mnie? - spytał, ciesząc
się jedynie, że nic dziwnego nie stało się z jego głosem ze
stresu. Bo tak, czuł stres, cholera! Kto by się spodziewał... -
Ale wiesz... Tak jak parę? - dodał ostrożnie, starając się, by
nie wyczuł w nim tego nagłego napięcia.
- Nie mogę cię kochać jak parę, bo
jesteś jeden Iwa-chan. - zwrócił mu uwagę marudząc nieco
dziecięco. - Ale prawdziwego Iwa-chana kocham najbardziej na
świecie. - zapewnił niezwykle trzeźwo jak na siebie. - Chciałbym
móc go kochać tak otwarcie jak Kuroo z Kenmą. - westchnął skarżąc
się swojej marze. - Ale jeśli tak się nie stanie, a Iwa-chan po
prostu zostanie ze mną jak obiecał, taki sen jak ty raz na jakiś
czas też mi wystarczy. Głównie zależy mi na szczęściu Iwa-chana. - doprecyzował. - Jeśli mogę go chronić i sprawić, żeby się
uśmiechał to nie potrzebuję wzajemności. - Uśmiechnął się
smutno.- Jesteś bardzo dobrym obrazem Iwa-chana. - zauważył lekko
zdziwiony. - On tak samo marszczy brwi gdy chce mnie uderzyć. - dodał
z uśmiechem.
- Bo chcę cię uderzyć. - wycedził,
nie wiedząc zbytnio, co mu się dzieje, że był tak zły i
rozczarowany, ale chciał go uderzyć. Mógł mu przecież już dawno
powiedzieć! A on się... I on się w ogóle zastanawiał, czy to
normalne... Cholerny Bakakawa! I jeszcze chciał się idiotycznie
umartwiać i idiotycznie sprawiać sobie przykrość całe życie?
Wszystko po to, by nie powiedzieć mu, co właściwie czuje?
Zwariował?! Jasne, że nie mógł być szczęśliwy jeśli Oikawa
wiecznie udawał przed nim uśmiech! - Jak go kochasz... Wróć, jak
mnie kochasz to nie uśmiechaj się jak idiota, tylko to powiedz! -
prychnął, zdzielając go wyjątkowo delikatnie w brzuch. Wolał,
żeby myślał, że to jednak była mara senna. Może się go
posłucha i powie mu to oko w oko? A jak nie, to i tak powie mu, że
wie. Nie będzie się, cholera jedna, ukrywał wiekami! Do późnej
starości może? Jasne, że bez takiej wiedzy Iwaizumi nigdy nie
powiedziałby mu sam, że podejrzewa, że jest w nim zakochany.
Zresztą, rycerz w królu...? - A póki co spróbuj zasnąć. -
mruknął i podniósł się lekko. Nie próbował jednak wstać,
tylko... cmoknął go krótko w czoło, od razu czując z tego powodu
muśnięcie gorąca na twarzy.
- Przezywasz mnie od głupka a sama
jesteś głupią marą. - fuknął na bruneta.- Skoro powstałaś z
mojej świadomości powinnaś wiedzieć, że Iwa-chan mnie przecież
nie pokocha. Po co miałbym mu coś mówić jeśli po tym by się ode
mnie odsunął. Dobrze jest jeśli chociaż od czasu do czasu pozwoli
mi się przytulić. - fuknął nakrywając się kołdrą. - Jeśli
jesteś taką marą to idź sobie i przestań robić mi nadzieję, bo
znowu obudzę przypadkiem Iwa-chana. - burknął bardziej w poduszkę.
Chłopak tylko sapnął w poduszkę
i chyba po raz pierwszy od jakiegoś roku zwrócił się w myślach
do sił wyższych z prośbą o cierpliwość. W tym tempie naprawdę
by mu przyłożył.
- Po prostu mu to powiedz, głupku. I
idź spać bo nie wytrzymam i ci przyłożę. - dodał ciszej to
drugie, kładąc się obok i w drodze wyjątku wtulając go w siebie.
Nie miał już powodów do skrępowania w tej chwili... I tak był
czerwony i zirytowany tym wszystkim. - Teraz cisza. - nakazał,
zamykając oczy choć wiedział, że nie zaśnie.
- Przecież jeśli się obudzę, żeby
mu powiedzieć znikniesz. Głupia mara. - mruknął niezadowolony
wtulając się jednak w ciepłe ciało. Co miał mu powiedzieć? Nie
wiedział. - Przecież ci już wszystko powiedziałem Iwa-chan. -
burknął z wyrzutem. - Czemu po prostu nie możesz mi powiedzieć,
że ty też mnie lubisz, albo nie a każesz mówić to raz jeszcze?
- Masz to powiedzieć, jak już
będziesz mnie uważał za prawdziwego, ok? A teraz zamknij oczy. -
nakazał, czując narastającą senną irytację, przez którą sam
miał ochotę się położyć. Wsunął jednak raz jeszcze palce
jednej dłoni w jego włosy, końcowo głaszcząc go jak co dzień
przez ostatnich parę dni, gdy ten miał koszmary czy inne problemy.
Czyżby dlatego wołał go co noc?
Teraz będzie musiał mu wszystko to wyjaśnić...
- Przecież jesteś prawdziwy...
Iwa-chan z mojego snu by się tak słodko nie zarumienił. To potrafi
tylko Iwa-chan. - mruknął pewny siebie. Jego głowa bezwiednie
podążała za głaszczącą go ręką. Uwielbiał czuć na sobie
dotyk ciepłych palców bruneta, po prostu kochał jego bliskość. -
Czyli Iwa-chan mnie nie kocha i chce obejść temat? - westchnął w
ramię swojego rycerza. - Nie ważne, jeśli tego chcesz więcej o
tym nie będę mówił. - zgodził się ze smutnym uśmiechem i
zamknął oczy chcąc nacieszyć się prawdopodobnie ostatnią nocą
gdy brunet... wytrzyma obrzydzenie leżąc przy nim.
- Głupi jesteś czy co? Naprawdę
staram się ciebie nie walnąć. - zapewnił zirytowany, przestając
na chwilę go głaskać, za to spoglądając mu z powagą w
skierowaną na siebie twarz. - Jasne że... - zaciął się, ale mimo
wszystko wiedział, że tym razem nie może zostawić tak tego
tematu. - Sądzę, że cię kocham. - stwierdził z właściwą sobie
poważną miną, wpatrując się w jego oczy dla pewności, że
zrozumiał i nie zaśnie zaraz zapominając o tym. - Więc nie próbuj
uśmiechać się głupio udając, że nic nie czujesz. - dodał ze
znów przebijającą lekko złością i pstryknął go w róg. - I
nie próbuj zapominać, głupku, nie będę się powtarzał ok? To
chyba jasne, że jakbym cię nie kochał to bym cię nie całował...
- wyburczał pod nosem, odwracając lekko wzrok. Tyle się namęczył
rozgryzając to uczucie, a nawet wmawiając sobie, że to nie to...
Kiedy gdyby ten mu zwyczajnie powiedział...
Cholerny głupek! Teraz to na
pewno nie zostawi go nawet, gdyby abdykował. Ktoś musi mu wlewać
oliwy do tego głupiego łba czasami...
- Nie musisz się powtarzać. -
Zapewnił szczęśliwy. Zamachał palcem i na około nich rozniosło
się echo wielu powtórzonych głosów Iwaizumiego.. "Sądzę,
że cię kocham" dudniło w uszach nie chcąc przebrzmieć a
uradowany król siedział wśród nich nie mogąc się nacieszyć z
tych słów. - Hę? Buziak? Iwa-chan pozwoli mi się pocałować? -
zapytał z nadzieją wlepiając w bruneta swoje wielkie, szczęśliwe
oczy. - Mogę teraz? - dopytał przysuwając się bliżej jego twarzy.
- J-jesteś irytujący wiesz? - mruknął
chłopak, mimowolnie bardziej odczuwając gorąco. Zgadywał jednak,
że nie ma rady. Oikawa musiał długo na to czekać... Ba, on sam
długo czekał! Mimo wszystko był na to kompletnie nieprzygotowany.
- Naprawdę... - wyburczał jeszcze, nachylając się trochę bliżej
jego ust. Jednak nie był w stanie pokonać ostatnich centymetrów.
Jego twarz chyba by się spaliła...
- Hej. - Oikawa zaczął łagodnie.
Położył ręce na czerwonych policzkach bruneta i pogładził je
delikatnie. - Nie rób tego bo ja chcę. Mogę zaczekać jeśli nie
jesteś w stanie... - obiecał mu. Dla rycerza to musiał być spory
szok. Nie dość, że najbliższa mu prawdopodobnie osoba nagle mówi,
że go kocha to teraz jeszcze wymaga pocałunku. - Nie będę cię
zmuszał, więc... będzie okej jeśli to zrobię Iwa-chan? -
Przesunął się nieco bliżej bruneta układając się wygodniej na
łóżku. Chciał go pocałować, naprawdę bardzo chciał, ale...
postanowił nie robić nic wbrew woli Hajime.
Ten znów zmarszczył brwi, jakby
go chciał uderzyć. Bo chciał, a powstrzymywanie się już drugi
raz zaczynało być chyba niezdrowe. Czy on po tym całym wyznaniu
nie mógł zrozumieć, że on tego chce? Naprawdę tak niejasno się
wyrażał, czy co? W tym tempie ten dureń każe mu jeszcze podpisać
kontrakt o brak zażaleń... Cholerny Bakakawa. Zmuszał go do
kroków, przez które musiał naprawdę świecić żenującą,
płomienną czerwienią...
Nie chcąc wyjaśniać mu
wszystkiego słowami - bo i tak pewnie Oikawa wcale nie byłby potem
pewny, czy wszystko z nim ok - odchrząknął i wysunął głowę
prawie, jakby chciał uderzyć go z główki, jednak tylko musnął
ledwie jego usta, widocznie podenerwowany. Do Oikawy przemawiały
widać tylko czysto niewerbalne znaki. Co on się z nim miał...
Oikawa czując przyjemne ciepło ust
chłopaka na swoich własnych w pierwszej chwili zdziwił się
otwierając szeroko oczy. Na następnej jednak już napierał na
bruneta przytrzymując go na łóżku i całując z coraz większą
pasją. Zawisł nad nim otwierając usta żeby złapać nieco
powietrza, widząc jednak czerwone policzki i otwierające się
kusząco usta Iwa-chana nie mógł się powstrzymać znów chętnie
łącząc je ze swoimi. Skorzystał z tego, że brunet otworzył usta
chcąc złapać powietrza i uprzednio wdmuchując mu do ust to która
sam złapał, tak żeby przypadkiem jego ukochany się nie udusił,
wsunął język sprawnie choć z właściwą sobie delikatnością w
stosunku do bruneta zapraszając do pocałunku i znieruchomiały
lekko w tym momencie język Iwaizumiego.
Chłopak zastygł, zaskoczony tym
nagle intensywnym "atakiem". Otworzył lekko usta by
zaprotestować, czy złapać powietrza - sam nie wiedział, bo mu
przerwano zanim zrobił cokolwiek. Ułożył dłoń na torsie Oikawy,
żeby go odsunąć, ale została tam i tylko zamknął oczy, powoli
rozluźniając język i próbując oddać jego gesty.
Dziwnie było robić coś takiego
z Oikawą. Nie dlatego, że był dla niego kimś w rodzaju ojca, bo
raczej nigdy nie był. Zawsze był przyjacielem, psychicznie starał
się go dogonić, próbował wyrównać ich poziom wiedzy tak, żeby
nigdy nie musieć zacząć traktować go inaczej. Ale zaczął myśleć
o nim inaczej, kiedy Oikawa latał za nim albo wydurniał się jak
ostatni idiota, co w pewnym stopniu wywoływało jakieś dziwne
uczucie nie do nazwania. Lubił go w takiej odsłonie. I w tej mniej
idiotycznej, kiedy był szczęśliwy. Lubił go obserwować. Tym
razem nie musiał otwierać oczu, by czuć emanującą z szatyna
radość. Czuł ją dosłownie wszędzie naokoło, a chyba
najbardziej przy tym przeciągłym pocałunku, przy dotyku
zaskakująco miękkich i wilgotnych warg i zaborczym badaniu jego
ust. W końcu musiał go jednak odepchnąć, żeby w ogóle
przypomnieć sobie, że powinien oddychać. Zmarszczył brwi, chcąc
go zwymyślać, ale dał sobie spokój. Jedynie przekręcił się
lekko na poduszce, łapiąc powietrze i uspokajając mocno bijący
puls.
- Starczy już na dzisiaj... Nie dam
rady więcej. - sapnął, naprawdę czując, że jeszcze trochę i
coś by się z nim stało. Nawet jeśli nie miał zasnąć, z
pewnością chciał spróbować. Przespać się z problemem, tym
razem świadomie leżąc obok niego.
- Nie musisz więcej. - zapewnił go
układając się obok i przesuwając tak, by zmusić Iwaizumi'ego do
leżenia połowicznie na nim. - Jedyne co wymagam od Iwa-chana to
zostania przy mnie. - dodał ze spokojem. Objął chłopaka i cmoknął
go w czubek głowy. Zostawiając nos zanurzony w przyjemnie
pachnących włosach szybko zrobił się seny. - Teraz odpoczywaj.
Dobranoc Iwa-chan~...
- Dobranoc. - mruknął, próbując
zamknąć powieki. W końcu udało mu się zlekceważyć mętlik w
głowie i zasnął.
Kuroo obudził się. W pierwszym odruchu rozejrzał się szukając wtulonego w niego niewielkiego ciałka. Gdy je zlokalizował przysunął je jeszcze bliżej siebie. Podciągnął śpiącego jeszcze w tej chwili czarodzieja do góry aby zimnym nosem połaskotać go w odsłonięty tors. W tym samym momencie jego włosy zaczęły łaskotać ukochanego w nos.
- Pora wstawać, Kenma. - zaczął
delikatnie.
- Mmm... - zamruczał blondyn, bardzo
powoli otwierając powieki i z porannym nieogarnięciem patrząc na
świat. A dokładniej na kolumienki łóżka. Po tym już trzeźwiej
popatrzył na uśmiechającego się do niego z dołu Kuroo i
pogłaskał go spokojnym gestem, jakby był budzącym go kotem. -
Sądzę, że pomyliłeś pory, Kuroo. Pora na wstawanie jest wtedy,
kiedy człowiek się budzi. - mruknął, nie zmuszając się na razie
do wstania. Tym razem to on chciał zdobyć parę dodatkowych minut
odpoczynku. Dobrze wiedział, że wystarczyłoby zastosować parę
zaklęć albo namówić jego chłopaka a nie przegapiłby śniadania.
Mimo to chyba jednak zmuszony był przygotować się do codziennych
zajęć... Nawet jeśli był wymęczony po wczoraj.
- Źle to ująłem, nie musisz wstawać.
- zapewnił łapiąc go w pasie i przyciskając delikatnie do siebie.
- Zaniosę cię. - obiecał, przesuwając ustami po nagim ramieniu
Kenmy. - Nie będziesz musiał nigdzie chodzić. - Odsunął się
lekko żeby Kenma zobaczył jego pełen radości i satysfakcji
uśmiech.- Byłeś cudowny w nocy. - zapewnił, przysuwając się
bliżej i łącząc ich usta.
- Zboczeniec. - mruknął cicho
czarodziej, mimo wszystko uśmiechając się delikatnie. Pozwolił
się całować i odwzajemniając niespiesznie poranną pieszczotę
złapał go ramionami za szyję, gdyby zamierzał go upuścić. Takie
niesienie było wygodne. A skoro był to Kuroo, najchętniej kazałby
się jeszcze potem odnieść do łóżka. W którymś momencie
drastycznie zmalała liczba godzin, jaką spędzał przy książkach
i grze, bo wolał poświęcić część jego popisom. Teraz była
raczej normalna. - Powinieneś się najpierw ubrać. - zauważył,
czując jak ten go już niesie. To jednak nie był żaden nakaz, w
końcu na to potrafił sam prosto zaradzić. Już chwilę potem
szedł, czy raczej był niesiony w stronę kuchni przez Kuroo
ubranego w spodnie. Sam miał na sobie spodnie i luźną bawełnianą
koszulę.
Demon wmaszerował do jadalni dumnie i
dostojnie. Świadomość tego, że niesie Kenmę i do tego trzyma go
tak jawnie za tyłek dodawała mu prawie skrzydeł. Poza tym gdy
przechodzili spojrzał na nich w lustrze. Blondyn przytulony do jego
nagiej klatki piersiowej zawsze był widokiem co najmniej pożądanym.
Zasiadł przy stole ostrożnie
układając czarodzieja wygodnie na swoich kolanach. Nie chciał,
żeby go coś bolało. W ręce chwycił sztućce przyglądając się
drzwiom do kuchni. Czekał aż podadzą śniadanie.
- Co dzisiaj jemy? - rzucił wesoło do
króla, jednak jego wzrok sprawił, że Kuroo momentalnie spoważniał.
Nie rozumiał co się dzieje... Czyżby Iwaizumi nie porozmawiał
jeszcze z królem? Ale nawet wtedy szatyn powinien być radośniejszy.
- Co jest?
- Nic. - Oikawa nadął policzki i
oparł się na rękach nadal nachmurzonym wzrokiem patrząc na tę
osobliwą dwójkę. - Mieliście się tak nie obnosić ze swoim
uczuciem... ranicie mnie! JA nigdy nie będę mógł już wziąć
Iwa-chana na kolanka... - wyjaśnił. A mógł korzystać jak Hajime
był dzieckiem... Chociaż nawet wtedy brunet potrafił mu obić nos,
żeby tylko nie robić takich głupich rzeczy.
- Coś na to poradzimy... - Szepnął
demon uśmiechając się po swojemu do wchodzącego właśnie do
jadalni rycerza. - Oi Iwaizumi... Siadaj królowi na kolana. To
rozkaz z góry. - Zaśmiał się i rzucił królowi spojrzenie w
typie "nie dziękuj".
Młodszy brunet tylko spojrzał na
niego jakby zastanawiał się, czy nie rozkwasić mu nosa nagłym
ciosem.
- Chyba żartujesz. - prychnął tylko,
wymijając całą trójkę i idąc w stronę kuchni, żeby pomóc
Kyoko, pomagającej kucharkom. W końcu dobry rycerz powinien pomagać
kobietom. Poza tym po nocnych wydarzeniach zdradliwe rumieńce jakby
tylko czaiły się na widok Oikawy. Jemu też miał irracjonalną ochotę coś zrobić.
- A ty za mną nie leź, zboczeńcu. -
dodał burkliwie w stronę szatyna, który widocznie szykował się
by iść za nim i najprawdopodobniej zrobić to co on, cokolwiek
miałoby to być.
- Iwa-chan!? - Oikawa oderwał się od
stołu stając na nogi i spoglądając na blondyna. W jego głosie
słychać było pretensje.
- No! Czyli jednak powiedziałeś
naszemu królowi jak się sprawy mają! - Kuroo jakby odzyskując
przygaszony chwilę temu przez Oikawę entuzjazm wykrzyknął i
uśmiechnął się. - No to teraz musisz jakoś podziękować wujkowi
Kuroo za rady co?
- Rady...? - Tooru zamrugał wpatrując
się zdziwiony w swojego podwładnego, później przeniósł wzrok na
lekko czerwonego rycerza. - Jakie rady! - krzyknął, szybko
podchodząc do Hajime. Złapał chłopaka w ramiona i przytulił go
do siebie kołysząc nim uspokajająco. - A kysz zboczony demonie!
Coś ty nagadał mojemu słodziutkiemu, niewinnemu Iwa-chanowi! -
Spojrzał na siedzącą przy stole dwóję ze złością. - Jeszcze
się pewnie dogadaliście. Atakować mojego Iwa-chana z dwóch
stron... Nie wstyd wam! - Wtulił w siebie czerwonego chłopaka.
- Z dwóch stron... hę?- Kuroo uniósł
jedną brew w niezrozumieniu. Prawdopodobnie w jego głowie powstała
kompletnie inna wizja niż ta o którą chodziło królowi. Zaraz
jednak uśmiechnął się perwersyjnie i przesuwając włosy blondyna
nosem wyszeptał mu do ucha. - Tak a propos masz może ochotę na
trójkącik Kenma? Bo ja bardzo... - zamruczał wyjątkowo nisko tuż
przy uchu kochanka - Ale wiesz... Mógłbym to zrobić z tobą i
tylko z tobą. - zapewnił przesuwając się nieco niżej, by finalnie
pocałować blondyna w odsłonięte przez zbyt luźną bluzkę ramię.
- Może użylibyśmy tej twojej ciekawej zabawki, hm? Jestem pewien,
że jej funkcje mają jeszcze sporo ciekawych zastosowań~... -
zaproponował niskim głosem po czym zajął się robieniem malinki w
miejscu, które wcześniej pocałował.
Oikawa w pierwszym odruchu zasłonił
brunetowi oczy, nie mógł jednak zrobić tego samego z uszami
Iwaizumi'ego.
- To dobrze, Kuroo. - zauważył Kenma
na wyjaśnienie, że mógłby to robić tylko z nim. - Bo gdybyś
próbował przyprowadzić kogoś innego musiałbym cię ukarać. -
ostrzegł spokojnie, nie precyzując jednak, co by mu dokładnie
zrobił. Jeśli brunet przemęczy się z cierpliwością... może
dowie się tylko słownie. Choć możliwe, że nie chciał wiedzieć.
- Poza tym nie opisuj, proszę, co ze mną zrobisz przy innych. -
dodał machając krótko palcem pod stołem. Na Kuroo spadła
książka. Czy raczej książeczka, w porównaniu do tych, z którymi
jego głowa musiała się zaznajomić na początku. Krótka i skąpa
wiedza była pierwszymi zapiskami odnośnie run pozwalających ożywić
iluzję, nawet innego człowieka. Przynajmniej w ten sposób mógł
zachęcić go do jakiejś nauki. Przynajmniej będzie pod ręką, by
podawać mu dziś książki w bibliotece, kiedy będzie szukał
więcej niezdobywalnych tam materiałów. Dogadując się w ten
sposób nie mogli się sobie prędko znudzić.
Tymczasem Iwaizumi nie patyczkując
się, jeszcze bardziej zażenowany, ale jedynie będącym wciąż tak
lekkomyślnie blisko niego Oikawą, po prostu z rozmachu przyłożył
mu z łokcia w brzuch, gdy ten stanął za nim i zasłonił mu oczy.
- Podpowiedział mi tylko, co do mnie
czujesz, Bakakawa! Sam chyba czekałeś aż się zestarzeję. -
prychnął na niego i pomaszerował pewniej w stronę kuchni. - Poza
tym nie obłapiaj mnie przy ludziach! - burknął przez ramię,
ignorując zajętych sobą Kuroo i Kenmę. To był zupełnie inny
etap. A on wcale nie chciał walić cegły za każdym razem w czyimś
towarzystwie.
Bo tych razów czekało ich
jeszcze naprawdę wiele nim się przyzwyczai...
END
Inu: Niaha~! Kto nie był zaskoczony, łapka w górę! xDMoje kochane KurooKeny wreszcie się pojawiły i jestem z tego powodu szczęśliwa ;w;A wy~? Podobało się~? *słyszy chór głosów zawiedzionych, że to już koniec i kiwa łepkiem ze zrozumieniem* Mi też szkoda, że tylko (tylko?) tyle tego, ale co poradzić, wszystko co dobre kiedyś się kończy~...Tym sposobem oficjalnie kończymy tę serię, no i możemy otwierać szampana. :3Trzymajcie kciuki za dobre KurooKeny na przyszłość i za nasz czas na uniwersytetach (muszę przyznać, że studenckie życie kolorowe nie jest, tylko czarno-białe, ewentualnie niebiesko-białe), to mooże coś się tu jeszcze pojawi, poza naszym skromnym, pozostałym zapasikiem. x3" A się rozpisałam. No to do następnego z czymś innym~! ;3 Gia na~!
Kias. : Zaraz Zaraz O.o Inu-chan a gdzie dodatek? Co z dodatkiem? Ech... Obgadam to z nią. Nie ważne. Mam nadzieję, że wam się podobało, miłego wolnego i takie tam... W sumie nie wiem co mam wam napisać. Cieszę się, że tak to skończyłyśmy :3 Nie sądzę, żeby większości z was się to podobało, ale mnie akurat bardzo.
JAK NIE NAPISZESZ PIERWSZEGO RAZU IWA CHANA I OIKAWY TO UMRĘ ŚMIERCIĄ MAŁO NATURALNĄ
OdpowiedzUsuńOpowiadanie się skończyło a ja nadal nie wiem co z tą Kuroosutrą ;w; Ale! Lepszego zakończenia ni3 mogłam sobie wymarzyc, oni są tacy slodcy gdy ich relacja nie jest taka typowo partnerska~ OωO Kuroo momentami strasznie przypominał mi jednego KOLEGĘ (taki sam perwers) XD To chyba pierwsze opowiadanie / książka / film / manga /cokolwiek przy czym zakończenie nie zniszczyli mnie psychicznie, a wręcz mam pełno energii ~ OωO Dziękuję za napisanie czegoś tak uroczego, zabawnego i takiego awww~
OdpowiedzUsuńPowodzenia ze studenckim życiem i do następnego ~
Ja ne, Reiinu ~
Ile cukru *-----*
OdpowiedzUsuń