czwartek, 1 września 2016

Haikyuu!! drama quest - rozdział 11

     Wiał lekki wiatr. Znikające słońce zabierało z sobą resztki światła, jednocześnie jednak barwiąc cały świat na kolory tęczy.
     A właściwie, jak go uczył Kenma, nie cały świat, a jedynie tę jego część którą przysłaniał cień dalszego kawałka globu.
     Stąpając po wydeptanej ścieżce, gonił znikające słońce, usuwające mu się obecnie spod stóp. I tym sposobem prawie wpadł na drzewo stojące mu na drodze. Zerknął pod stopy, ale jasny ślad już zniknął, zostawiając za sobą ciemność. Zaznaczył na pniu kierunek w którym umykało i skinął do siebie głową, kierując się z powrotem wgłąb pałacu. Musiał na coś spojrzeć w bibliotece.
     Oikawa był przejęty. Jego Iwa-chan dziwnie się zachowywał... Chodził poważnie po ogrodzie i robił kreski na drzewach zamiast po prostu pobawić się, albo normalnie poleżeć w cieniu.... Zaniepokojony wstał ze swojego krzesełka na którym pił herbatę i odkładając książkę na stolik ruszył za brunetem. Martwił się... Co jeśli Iwaizumi padł ofiarą jakiegoś czaru albo nieudanego zaklęcia?

     Zapach starych ksiąg był mu już dobrze znajomy. Brunet miał wrażenie, że zna go właściwie od zawsze, choć tak naprawdę pamiętał jeszcze jako-tako dworek w ludzkim świecie, w którym zaczynał swoje życie.
     Właściwie można było powiedzieć, że mu się poszczęściło. Zamiast błądzić w drodze do klasztoru trafił do królestwa, w dodatku król dał mu się kształcić na swojego rycerza... No, chociaż ani walki, ani wiedzy nie miał jeszcze opanowanej tak do końca. Szybko chciał stać się równy choćby wybitnym jednostkom armii. A miał dopiero, a może i aż osiemnaście lat. No, prawie.
     Wyciągnął księgę z jednej z bardziej zakurzonych półek i siadł z nią przy stoliku, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o słońcu.
     Demon zaczaił się za regałem pogrążony w dziecinnej wierze, że go nie widać. Przypatrywał się chwilę brunetowi mruczącemu nad książką. W tym momencie nieco przypominał mu Kenmę. Gdy tylko o tym pomyślał Tooru natychmiast nasunęło się skojarzenie Kuroo przytulającego w takich momentach blondyna. Może w tym było coś przyjemnego? Może wtedy nie czepiał się o to... Jeśli tak to on też musiał spróbować!
     Szybkim krokiem podszedł do rycerza i objął go od tyłu.
     Iwaizumi wzdrygnął się lekko, mimo, że słyszał i czuł nadchodzącego demona. Po prostu mimo wszystkich gestów Oikawy trochę odwyknął od tego typu kontaktów fizycznych. Albo raczej z czasem stały się bardziej krępujące...
- Coś się stało? - mruknął, zerkając na niego do góry. Znowu stalkował go bez powodu? Czy może czuł potrzebę się przytulić bo... coś było na rzeczy? Od tego zależało właściwie, czy da się przytulać dalej. Choć może mógł zrobić wyjątek i pozwolić mu tak przez chwilę...? O ile nie zrobi nic dziwnego. I da mu się uczyć. To była... pewna, drobna szansa...
- Mam po prostu niedobory Iwa-chana. - wyjaśnił niechętnie otwierając usta i odrywając policzek od ramienia chłopaka. - Iwa-chan chyba mnie nie lubi... Chciałem ci dać trochę przestrzeni, ale widać podziałało to odwrotnie. - burknął i posmutniał na chwilę, na pocieszenie mocniej przytulił chłopaka. - Nie przeszkadzaj sobie.
- Jakie "nie lubi"? - Spojrzał na niego bez zrozumienia. No i co to była za smutna mina? Znowu grał mu na emocjach? No jak tak mu zależało mógł trochę zostać w tej pozycji... Przecież jeszcze go nie wyganiał... To o co chodziło? Chłopak zerknął na książkę, ale wrócił wzrokiem na króla. Tak się nie dało pracować.
- Już ci mówiłem. Iwa-chan nie dostarcza mi odpowiedniej ilości ciepła i akceptacji. Powinienem to chyba ci wpisać w kodeks rycerski żeby wreszcie dostać nieco twojej bliskości. - Poskarżył się. - Ale teraz jest dobrze, możemy tak chwilę zostać?
- To cios poniżej pasa. - prychnął, jednak uniósł lekko kącik ust, patrząc znów w książkę. - Może przynieść ci koc albo płaszcz, co, Oikawa? - rzucił nieco złośliwie. No jak mu tak zimno... Chociaż to prawda, że robiło się zimniej. Przed chwilą zniknęło słońce, teraz stopniowo miało znikać ciepło. I nie zamierzał wprost zgadzać się na dogrzewanie szatyna. Zresztą w ogóle nie zamierzał... On tylko siedział. A jak temu głupkowi chciało się stać tylko żeby się przytulić... Chyba nie mógł nic na to poradzić, chyba że go wypchnąć. Z tą jego ogromnie niekrólewską miną zbitego szczeniaka to też było niemożliwe.
- Poniżej pasa cię nie łapię. - Oikawa pokazał mu język.- Mam dość spore przeczucie, że bym tego nie przeżył~... - zachichotał jednak dalej ściśle opatulając bruneta ramionami. - A kocyk choćby najcieplejszy i Iwa-chana nigdy nie ogrzeje mnie wewnętrznie tak dobrze jak ty sam. - zapewnił.
- Jasne, że byś nie przeżył. - burknął na niego, zupełnie nie wiedząc, co odpowiedzieć na tę jego wzmiankę o "wewnętrznym ogrzewaniu". Co on za głupoty gadał... Bakakawa! - Jasne, jasne... - wymruczał, sięgając do tyłu i dźgając go palcem pod żebrami. - No ale już puść. Zamierzałem się uczyć. - stwierdził stanowczo, choć musiał przyznać, nawet jeśli tylko przed sobą, że mężczyzna tak mu tu nie przeszkadzał, jak zwykle przy książkach.
- A mogę po prostu porobić za twój kocyk? Jeśli chcesz pójdziemy z książkami do ciebie i... może przyniosę ci ciepłej herbatki jeśli masz zamiar spędzić nad tymi nudnymi tomami jeszcze długie godziny... co ty na to? - zaproponował dość grzecznie i przymilnie. Musiał jakoś nakłonić Iwaizumi'ego do zgody... Chciał go mieć przy sobie dłużej...
- Chciałem tylko coś sprawdzić... W związku ze słońcem. - mruknął wyjaśniająco. Rzecz oczywista, że mimo, że chciał tylko sprawdzić, szukanie tego miało mu pewnie trochę zająć. Zdziwiła go za to postawa Oikawy. Wyjątkowo cichy i przymilny... Powiedziałby, że coś knuje, ale przez tyle lat już raczej dobrze go znał i wiedział, że to wciąż prawdziwy Oikawa. W związku z tym sięgnął trochę wyżej i trochę za siebie dłonią, po czym poklepał go po głowie z cichym westchnięciem. - No dobra, załapałem. - oznajmił, kładąc płatek ze zwiędłego bukietu między kartki, żeby potem nie zgubić strony. Jutro do tego wróci. - Chcesz po prostu coś ze mną porobić, nie? - upewnił się. - No, to jakie masz propozycje?
     Oikawa w pierwszej chwili skulił się spodziewając się pstryczka w czoło, jednak zamiast tego został pogłaskany. Zamruczał z zadowoleniem i przysunął głowę bliżej. Tak to on mógł spędzić czas choćby i do jutra. Żałował, że nie potrafi jak Kuroo zmienić się w kota... Wtedy Iwaizumi być może częściej by z nim przebywał...
     Demon zamrugał kilkukrotnie słysząc pytanie. Czy Iwaizumi rozważa właśnie zostawienie książek na rzecz swojego króla? Uradowany aż przytulił go mocniej.
- Możemy robić dużo rzeczy~... Pograć w coś... Pobawić się jak kiedyś... Pójść na spacer. Ogólnie to chcę po prostu spędzać z tobą więcej czasu... - mruknął i już miał zamilknąć pozostawiając wybór Iwaizumi'emu, gdy nagle nasunęła mu się pewna myśl. - A może... - Uśmiechnął się wrednie i nachylił do ucha bruneta. - Ukradnijmy ciacha z kuchni, co? - zaproponował niskim lekko i chrapliwym przez to głosem.
     Brunet na chwilę dał się zaskoczyć tym dziwnie wyartykułowanym pytaniem. W końcu jednak, zamiast namyślać się nad którąś ze średnio interesujących go propozycji, mimowolnie wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, z początku wypuszczając tylko powietrze, w końcu pochylając się i śmiejąc się głośno. Tak już od dawna nic go nie rozbawiło!
- Jak pięciolatek napalony na słodycze. - skomentował krótko, podnosząc się do pionu. Pstryknął krótko karkiem, kiedy Oikawa w końcu zmuszony był opuścić jego bark i skierował się do drzwi. - Zgoda. - obrócił się do niego z lekkim rozbawieniem na twarzy i skinął na drzwi, żeby szedł z nim. - Tylko bez zwykłego łażenia jak król. Proponuję okno. - zarysował ogólnikowo centralny punkt planu.
- Nie śmiej się, sam lubisz ciasto. - Zwrócił mu uwagę obchodząc chłopaka by spojrzeć mu w oczy i bezceremonialnie pokazać język. Słysząc i widząc w jak dziecięcy sposób Iwaizumi wyjaśnia mu plan fuknął. - No przecież wiem, przecież wiem... Nie musisz mi wciąż wypominać, ze nie znam się na ludzkich zabawach... Po to mam ciebie, żebyś mnie nauczył. - Mruknął i z uśmiechem puknął go w nos. Od lat brunet wypominał mu, że kiedyś Iwaizumi i on mieli zrobić psikusa Kuroo i o ile brunet przygotował wiaderko z wodą, chciał się zaczaić ustawić je i zaatakować niespodziewającego się kota, gdy ten na przykład będzie przechodził przez drzwi o tyle Oikawa zrozumiał plan nieco inaczej. Entuzjastycznie złapał za wiaderko i ze swoim radosnym uśmiechem podszedł do bruneta bezceremonialnie wylewając na niego wodę i osadzając wiaderko na jego głowie oddalił się pokazując jeszcze brunetowi kciuka, że dobrze wykonał zadanie.
- Wypominam, żebyś się nauczył, Bakakawa. - Pstryknął go krótko w jeden z rogów i otworzył drzwi, dając mu wyjść i zamykając za nimi. Wyszedłszy rzecz jasna wybrał boczny korytarz, tak żeby móc się bardziej zakraść niż po prostu wejść. Mogli sobie wziąć ciasto i z nim wyjść, ale co to za przyjemność, jak się go sobie samemu nie zdobędzie? - Pamiętasz jeszcze napad na Kuroo...? - przypomniał, czy raczej wypomniał mu, otwierając przypięty do pasa woreczek. Posypał proszkiem ze środka podeszwy butów i zadowolony go zamknął. Po tym pokazał Oikawie, żeby był cicho. Zaczęli schodzić po nieco skrzypiących schodach.
- No już wiem, już wiem, żart polega na tym, żeby nikt nie widział, że to ty... żebyś mógł się z niego pośmiać z kimś w ukryciu. Przepraszam, że zepsułem kawał... Ale to Kuroo zepsuł potem wiaderko... - dodał jakby na swoje usprawiedliwienie. Gdy go o to poproszono zamilkł i zaczął iść za brunetem na paluszkach. Gdy przy zakręcie ten się zatrzymał Oikawa oparł się na nim i przyległ do jego pleców. Później miał zamiar zarzekać się, że zrobił to przypadkiem i z rozpędu...
- Dyszysz jak staruszek. - rzucił złośliwie Iwaizumi czując, jak ciało króla przylega do jego pleców, a broda znów opiera się na nim. Chciał jeszcze dodać, że może takie akcje to nie dla niego, ale... Przecież teraz nie był czas na żarty, tylko na poważną taktykę. Jak wyminąć kobietę krzątającą się po spiżarni? Zmarszczył brwi, po czym pokazał mężczyźnie na migi, żeby podbiegł niezauważony i zamknął drzwi. Był zwinniejszy, jak na demona przystało. On sam z mieczem przy pasie nie mógł być równie niezauważony i szybki, mimo, że posypał podeszwy wyciszającym proszkiem.
     Oikawa chcąc się jakoś odpłacić za nazwanie go staruszkiem uśmiechnął się i najzwyczajniej w świecie cmoknął bruneta w policzek, co miało znaczyć "załatwione" i odnosić się do zamknięcia drzwi. Co też zaraz uczynił oddalając się od skołowanego chłopaka ze swoim diabelskim uśmiechem. Z tego co wiedział Iwa-chana od lat nikt nie pocałował... choćby w policzek... a nawet w policzek całował go tylko Oikawa. Niestety wtedy jego próby zostawały zbyte okrzykiem "Fuuuj" i wycieraniem się.
     Chłopak zmarszczył brwi i poczerwieniał, jednocześnie trąc niemo pocałowany policzek ze wzrokiem wbitym buntowniczo w szatyna. Ten to stara ciotka czy jak? Prawie osiemnastolatka całować w policzek? Chyba powinni zaniechać takich akcji jak kradzież ciasta, bo był brany za dzieciaka... A mógłby przysiąc, że największym dzieciakiem był Tooru. Nawet nie myślał, co robi i komu! Głupek...
     Gdy drzwi zostały zamknięte w ciszy zabarykadował je leżącą w pobliżu miotłą. Starczyło umiejętnie ją podłożyć... I wylać trochę klejącego soku na brzeg drzwi. Potem go zdejmie... Tymczasem na palcach ruszył dalej. Od tej spiżarni do kuchni był kawałek, z drzwiami wyjściowymi na wypadek wyrzucania pomyj i temu podobnych rzeczy pomiędzy obydwoma pomieszczeniami i główną spiżarką. Chyba było pusto. Wyszedł jednak przez drzwi, żeby nikogo więcej nie spotkać w korytarzyku.
     Tooru widząc jak wpłynął na bruneta zachichotał niemo i pokazał mu język. Z poważnym wzrokiem wskazał palcem na swój policzek jakby mówiąc "jestem gotów na karę, ale tylko dokładnie taką samą jak "krzywda" którą ci wyrządziłem". Hajime jednak ewidentnie go olał idąc do spiżarni. Nie wiedząc co zrobić Tooru podążył za nim.
- Ne, Iwa-chan znalazłeś coś? - zapytał szeptem stojąc na czatach w drzwiach spiżarni.
- Nie. - Pokręcił głową, rozglądając się. Podszedł do jednego ze stołów, przejrzał zapasy, okrążył go, ale ciasta nie było. A powinno być... - Musi być w kuch... - zaczął, ale urwał szept, zamiast tego ciągnąć go za rękaw pod stół. Był na tyle wysoki, że jakoś ich w kucki pomieścił. Z drugiej strony był przykryty obrusem na tyle długim, że bez przyglądania się raczej nikt nie miał ich zauważyć. Ponownie pokazał mu "cicho".
     Oikawa ukucnął obok niego i wpatrzył się w bruneta lekko maślanym wzrokiem jednocześnie uśmiechając się wesoło. Naprawdę gdy Iwa-chan chciał mógł być niesamowicie uroczy... Albo był taki tylko w mniemaniu Oikawy, który twierdził, że nawet bicie i pstryknięcia którymi obdarza go brunet miały w sobie coś uroczego... A właściwie nie one same, ale pojawiający się wraz z nimi delikatny rumieniec.
     Takie skradanie się przywoływało wspomnienia.
     Chłopak przy tym całkiem zignorował wgapiającego w niego króla, skupiając się na rozróżnianiu kroków. Było obok coś miękkiego, jakieś postukiwanie... Kocie łapy. Szturchnął lekko szatyna, tak żeby zwrócić jego uwagę, ale nie żeby przewrócił się choćby przez nieuwagę. Wskazał lewy bok stołu, zauważając, że pomoc kuchenna jest najprawdopodobniej obrócona tyłem po ich prawej stronie. Sam wysunął się cicho spod obrusu i zrzucił kotu jedną z mniejszych ryb, które leżały na stole. Po czym wyszedł byle szybciej i ciszej, jednocześnie pospieszając Oikawę. Czuł ten dziwaczny rodzaj podniecenia grą, który pozwalał na pełnię szczęścia, jednak dopiero po wygranej.
     Kuroo był co najmniej zdziwiony tym, co zobaczył. Racja, planował się zakraść po rybkę, ale nie spodziewał się, że ta sama zostanie mu podana przez będących pod stołem króla i jego rycerza. W sumie kot był nawet ciekaw co tam robili dlatego poszedł za nimi podskakując miękko na łapach. W pyszczku trzymał rybkę.
     Kot zdążył przedostać się w ostatniej chwili, bo moment później Iwaizumi zamknął drzwi tak samo, jak poprzednie i skinął na kuchnię. Nie przejmując się drugim towarzyszem, wybadał ukradkiem pomieszczenie razem z Oikawą Mimo tego, że było pusto, weszli chyłkiem, żeby dokładnie na środku stołu zobaczyć świeżo wypieczone, jeszcze pachnące słodyczą ciasto. Zadowolony odebrał szatynowi nóż.
- Dobra robota. Ale daj, bo jeszcze się potniesz. - mruknął w zemście za wcześniejszy pocałunek w policzek. Starał się utrzymać powagę mimo rozpierającej go radości. Dziecinne, jednak co można poradzić na radość? Przecież nie zamierzał się jej pozbywać. Uśmiechnął się i zerknął na stojącego w progu, dość zdziwionego kota. Bez słowa ukroił dwa kawałki ciasta i wziął sobie jeden, drugi podając Oikawie. Aż nabrał apetytu, dlatego wgryzł się ze smakiem, zaraz jednak coś sobie przypominając. - Wifisz mi hełbatę. - zwrócił się do Tooru.
     Stojący w progu kot zmienił się w demona niedowierzając w to co widzi.
- Ładnie to tak wysługiwać się królem? - prychnął na wzmiankę o herbacie i entuzjastyczną reakcję Oikawy. - Myślisz, że jeśli król ma do ciebie słabość to możesz traktować go jak kelnera? - Tetsuro prychnął raz jeszcze i wszedł do kuchni zabierając z blachy kolejne kawałki ciasta. Skoro takie dobre to weźmie Kenmie... - A to rekwiruję. - dodał jeszcze, wynosząc z kuchni blachę.
     Skoro Iwaizumi i Oikawa zachowywali się jak dzieci, to żeby dostać ciasto zbeształ ich jakby nimi byli. Wiedział, że gdy tylko odwróci się do wyjścia Tooru pokaże mu język i na pewno nie przejmie się jego słowami.
- Powiedział, zabierając królowi całe ciasto. - dodał złośliwie chłopak, zabierając coś ukradkiem ze stołu. - Oi, Kuroo! - zawołał go jeszcze, podchodząc szybko. W momencie, w którym demon się odwrócił, złapał go za kołnierz i wsunął mu tam rybę, którą ten nieświadomie zostawił na blacie. - Zapomniałeś kolacji. Nie dziękuj. - rzucił, odsuwając i jakby nigdy nic wracając do jedzenia swojego kawału ciasta. Przecież demon nie mógł mu odebrać zdobyczy jak dziecku cukierka. To byłaby ujma na rycerskim honorze.
     Kenma na pewno będzie się zastanawiał, czemu Kuroo ma na plecach rybę przyczepioną na kleisty sok, który sam wynalazł... A zapach za pół godziny odgoni każdego.
     Z tą wesołą myślą wsypał herbatę w kubki przygotowane przez Oikawę.
- Kuroo na swój sposób pewnie się o ciebie troszczy. - wyjaśnił pogodnie szatyn. Ustawił czajnik i położył głowę na blacie obok. Z fascynacją przyglądał się płomieniem.
     Koci demon natomiast prychnął gdy odszedł kilka kroków korytarzem. Co to był za prymitywny psikus... Przemienił się na chwilę w kota, a później znów w człowieka pozwalając rybie spaść na ziemię gdy przestała być przytrzymywana przez futro. Chciał odejść, jednak... To była ryba. Z pewną niechęcią podniósł ją i trzymając w jednej ręce ją, a w drugiej ciasto zniknął w poszukiwaniu swojego ukochanego czarodzieja.
- No, na pewno. - Zapewne niewidocznie dla szatyna, ale Iwaizumi przewrócił lekko oczyma. Kuroo troszczący się o niego. Raczej ten demon nie czuł potrzeby się o niego troszczyć, pewien, że da sobie radę. Co jak co, ale w jednym punkcie przybocznego Oikawy dobrze rozumiał. Nawet jeśli sam był momentami dziecinny, król potrafił troszczyć się o swoich bliskich. Bo nie wątpił, że dla Tooru wszyscy ci najbliżsi we dworze byli cały czas pod jego opieką. I Kuroo zapewne nie czuł potrzeby wchodzić mu w drogę, odkąd ten postanowił wychowywać znalezionego w lesie dzieciaka. - Już z tych dwojga sposobów na "troskę" wolę twój. - przyznał, jakby to była całkiem neutralna rzecz, mówić coś takiego. A mimo to nie zdołał się powstrzymać przed lekkim odwróceniem wzroku. No co? Kubki oglądał. Chciał sprawdzić, czy na pewno nasypał tam herbaty, nie? - Dzieciak. - prychnął, widząc zafascynowanego Oikawę i poklepał go lekko po głowie, opierając się o blat obok.
Musiał jeszcze pamiętać, by potem uwolnić służbę.

Inu: Oya oya~~ Ale nas tu długo nie było... W sumie krócej niż zwykle, więc i tak to już coś. x3 Standardowo mam nadzieję, że się podobało~ Mam nadzieję, że ktoś zdecyduje się dać mi kopa pod ogonek w komentarzu, chcę zrobić zapasik na tym blogu ale tak bardzo brak mi motywacji. .3. *zwiesza uszka*
Tak serio serio chodzi o coś jak "*kopniak*" jakby co. x3 Tyle mi wystarczy~~
Saa... Do następnego i udanego roku szkolnego tym, którzy (tu się poznęcam) nie mają jeszcze miesiąca wakacji jak my~! >w<
Kias: Oi zobaczymy jak będziesz płakać jak będziemy miały sesje... nie wróć... oi zobaczysz jak JA będę płakać jak będzie sesja... a ty będziesz tego słuchać :P
Co do rozdziału, to chyba ostatni ze spowalniaczy fabularnych (tak, ja wiem nic ważnego jeszcze nie było, żeby to spowalniać .3.) i mam nadzieję, że poczuliście czytając go takie delikatne rozleniwienie i ciepełko. Powodzenia w nowym roku szkolnym!
Myślcie pozytywnie. Oikawa i Iwa-chan też wracają do szkoły >w<


5 komentarzy:

  1. Jejuuuu *.* to opowiadanie to jest miodek na serduszko <3 kocham ich :3 i cb za wstawianie tego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. *Kopie w tyłek* Taki kopniak może być? (∩_∩) Czy jeszcze jeden?
    A mi się notka podobała, czekam na rozwinięcie akcji na takie BUM i Guah! ( ^∇^) będzie bum?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być~! >w<
      Etto~~ Opowiadanie jest dość powolne, a nie nastawione na budowanie napięcia, więc pewnie to nie takie "bum", ale bardziej "Bang!". Będzie bang. >w<

      Usuń
    2. To i tak będzie dobrze :3

      Usuń
  3. Iwa-chan ma PRAWIE 18 lat... Czyli już niedługo 😏 Więc żebym sie szybko doczekała to... *kopniak* Tak się rozleniwilam tym rozdzialem, że nie mam nawet ochoty łóżka pościelic, serio xd Ja tam mam 4 klasę maturalną... I jest fajnie 😨 Czemu Iwa-chan jeszcze nie zajażył o co chodzi w dziwnym zachowaniu Oikawy... Ta akcja z policzkiem i w ogóle xddddd
    Ja ne~

    OdpowiedzUsuń