środa, 1 czerwca 2016

Haikyuu drama quest - rozdział 5



- Ne Iwa-chan, nie nudzisz się może? - Zza rogu wysunęła się niepewnie głowa przyozdobiona w dwa złote rogi. Wielkie, proszące oczy spojrzały na siedzącego na dywanie i czytającego coś w zwoju bruneta. Dłonie zacisnęły się w piąstki na framudze drzwi. - Poobaw się ze mnąąą~... - jęknął Oikawa, gdy tylko Hajime na niego spojrzał.

     Ciszę w bibliotece przerwało niezbyt ostrożne skrzypnięcie. Iwaizumi pewien już tego, kto przybył - Kenma pojawiał się cicho, Kuroo nie przychodził, gdy nauczyciela nie było, a inni nie dotrzymywali mu zwykle towarzystwa - podniósł niezbyt chętnie głowę znad swoich materiałów.
- Nie nudzę się. - zapewnił, zaraz wracając wzrokiem do zwoju. Wzmiankę o zabawie na razie zignorował, bo nie mógł tego zrobić. - Muszę to powtórzyć. Kenma-san obiecał mi coś w nagrodę. - mruknął, zwijając kawałek materiału, a rozwijając kolejny.
- Ale ja się nudzę! Nooo~... - Demon zatupał nogą niezadowolony i wydął usta w podkówkę. - Iwa-chan nigdy nie chce się ze mną pobawić... A ja tak bardzo chciałbym spędzić trochę czasu z moim Iwa-chan... - burknął, podchodząc do chłopca i przysiadł się obok na krześle. Spojrzał na bruneta z proszącą miną, jednocześnie chcąc się zorientować, czego ten się uczy. W końcu nie był w stanie kontrolować wszystkiego i choć ufał Kenmie, to mimo wszystko nie chciał, żeby jakiś człowiek nakładł głupot o złych demonach pożerających dusze do głowy jego Iwaizumi'emu. Na to Oikawa nie miał zamiaru pozwolić. - To... Pobawisz się ze mną~?
- Oikawa, uczę się... - burknął, niezadowolony, że ten go tak kusi. Całkiem się dekoncentrował, przez co musiał czytać po trzy razy tę samą linijkę o zastosowaniach stokrotki pospolitej. Kwiat na krwawienia z płuc, z pęcherza, jako środek przeciwgorączkowy, wzmacniający... Napar... Przy złym trawieniu, nieregularnej... menstruacji? Potem zapyta Kenmę, co to takiego. Znów spojrzał na czekającego szatyna, rozkojarzony. - Mmm... Potem? - mruknął pytająco, próbując chociaż uzyskać jakąś ugodę. Zapomni czego się uczył! Fakt, że z Oikawą świetnie się bawił, ale nie mógł teraz poświęcić mu tyle uwagi, Kenma mu obiecał a to ważne!
- Ale Iwa-chan może się uczyć całe życie, a z tak poważnym usposobieniem jestem pewien, że gdy podrośnie nie będzie chciał się już ze mną bawić... - zamarudził jakby od niechcenia przesuwając zwój w swoją stronę. Chciał przejrzeć co czyta... Nie wydawało się zbyt interesujące. Zdziwił się widząc zwój o zielarstwie, chociaż po głębszym zastanowieniu uznał to za istotne. Jeśli Iwaizumi'emu coś by się stało, a go nie było przy nim może będzie umiał sobie choć doraźnie pomóc. - Obowiązkiem rycerza jest służyć królowi... - burknął jeszcze robiąc z ust dzióbek.
- Już dobra! - burknął, zostawiając zwój na stole, żeby się nie walał, a samemu stając na nogi. Burknął coś jeszcze pod nosem, że będzie musiał powtarzać jeszcze raz, mimo to uniósł głowę i spojrzał Oikawie w oczy, upewniając się, że ten go słucha. - Ale jak tak, to będę rycerzem! - zastrzegł, zaciskając piąstkę na brzegu blatu. - I idziemy gdzieś indziej... Nie chcę nic zniszczyć. - zastrzegł, łapiąc go za rękaw, ciągnąc i szybko puszczając, tym samym tworząc gest mówiący, żeby szedł za nim.
- Naprawdę Iwa-chan się ze mną pobawi? - Zaciekawiony Oikawa poszedł za chłopcem, ale nie mogąc się powstrzymać po paru krokach złapał go w pasie i podniósł okręcając się wraz z nim w około własnej osi. - Iwa-chan w końcu przestanie ślęczeć nad książkami i wykaże nieco zainteresowania swoim królem. - dodał przytulając go do siebie. Na razie nie miał zamiaru go oddawać, ani puszczać, ani odstawiać.
     Demon przeszedł przez drzwi zamykając je za sobą i ruszył do pokoju, który miał być którymś salonem, ale od kiedy pojawił się Iwaizumi Oikawa przerobił go na pokój zabaw. Co prawda zostało tam parę dziwnych akcesoriów, ale nie niebezpiecznych.

     Kuroo widząc swojego pana wynoszącego Iwaizumiego z biblioteki odetchnął z ulgą. Nie mógł się tam pojawić gdy był tam chłopiec, bo ten na pewno powiedziałby Kenmie. Kuroo niepewnie otworzył drzwi i cicho wsunął się do środka szybko chowając się między regałami przed ewentualnym wzrokiem niepożądanych osób. Po prostu musiał coś sprawdzić... Musiał!

- Tak, tak. - potwierdził, jednak nie czując opadania, które przecież powinno być ściśle powiązane z podnoszeniem, zdenerwował się trochę. - Oi, Oikawa! Puszczaj, nie nieś mnie jak jakiegoś... Dzidziusia! - wyrzucił mocno zażenowany, prychając i próbując się wyrwać, mimo uścisku w pasie. Nie kopnął go jedynie dlatego, że nie wiedział, gdzie trafiłaby jego noga. Popatrzył na niego ze złością sięgającą też zaczerwienionych policzków, gdy już stanął o własnych siłach. Co za głupi pomysł żeby go tak nosić... Przecież zachowywał się jak dorosły, czemu go za takiego nie brał? - Głupek. - stwierdził już po raz któryś i zdzielił go piąstką w brzuch, jednak ledwo go muskając. Nie zamierzał go krzywdzić... Nie sądził, żeby mógł zrobić mu krzywdę nawet gdyby był na niego zły. W końcu jakoś się do niego przywiązał... Nawet jeśli nie znali się specjalnie długo. Oikawa był dość zabawny i jednocześnie irytujący z tą swoją dziecięcą, natrętną stroną.
     Brunet odwrócił się przodem do pokoju - nie tego, do którego chciał trafić - i otworzył szerzej oczy z wrażenia. Zaskoczony podbiegł do ściany, przy której stał kufer z wyrzeźbionym w drewnie mieczem ułożonym na wieku. Przesunął po nim palcami, po czym uśmiechnął się mimowolnie. Miał teraz broń! Uniósł go triumfalnie w górę i rozejrzał się dookoła. Były tu jakieś kawałki sznura, stroje... Złapał za purpurową pelerynę, którą podał królowi.
- Będziesz królem-jeńcem! - oznajmił wesoło, zadowolony ze swoich pomysłów i przeniósł ciężar z jednej nogi na drugą, czekając.
- To dlatego, że jesteś zbyt słodki Iwa-chan. - wyjaśnił Tooru przesuwając nosem po rozgrzanym czerwonym policzku.
     Zdziwiony złapał za pelerynę i obejrzał ją dokładnie.
- A więc to tu się zapodziała... - mruknął zawiązując ją sobie na plecach i z uśmiechem pokazał kciuk w górę do Iwaizumi'ego. - Pomóc ci ze zbroją? - dopytał widząc, jak brunet mocuje się z zapięciem.
- Nieprawda... - wymruczał pod nosem, siłując się z nagolennikami, gdy miał już na sobie górę zbroi bez hełmu. Nie miał jednak wprawy w zakładaniu całego tego żelastwa, ponadto to krępowało ruchy, nie to co zbroja zrobiona wcześniej przez Kenmę z użyciem czarów. Tamta jednak była nietrwała i nie mógł jej zachować... - Dam radę! - stęknął, próbując podnieść nogę i jednocześnie zgarbić się na tyle by sięgnąć, a do tego utrzymać ten ciężar. Niemożliwe - dlatego też zasapany i czerwony w końcu odłożył to żelastwo na bok. - Nieważne, i tak nie potrzebuję tego ubierać! - oznajmił pewnie i złapał znów za miecz, a potem wycelował nim w Oikawę. - A ty? Może założysz chociaż kolczugę? - zaproponował, robiąc parę kroków w tył, by sięgnąć po wspomniany przedmiot. Jakąś obronę w sumie powinien mieć... Nawet jeśli dotąd nie trafił, teraz mógł!
- Iwa-chan zbroję zawsze pomaga założyć druga osoba... - pouczył go z lekkim rozbawieniem obserwując starania chłopca. W umyśle Oikawy ta scena jawiła się niesamowicie uroczo. Dlatego też nie zareagował gdy w jego stronę został skierowany miecz, a pytanie zarejestrował ze sporym opóźnieniem. - Nic mi nie będzie Iwa-chan. Przecież jestem "demonem-jeńcem" prawda? A jeńców się nie zabija~...
- Chyba że w ostateczności. - dodał, przekrzywiając lekko głowę. - Ale ciebie nie zabiję. - zapewnił szybko, w razie gdyby Oikawa się zaniepokoił. Przecież nie mógł wiedzieć, w co mężczyzna uwierzy a co uzna za żart. Opuścił miecz i podszedł z kawałkiem sznurka, który znalazł wśród zabawek. - Jako jeńca muszę cię związać! - oznajmił formalnie, ukrywając, że tak naprawdę porządnie wiązać jeńców jeszcze nie potrafi. Ale przecież się nauczy!
- Dobrze Iwa-chan zwiąż mnie i rób ze mną co chcesz. - Oikawa uklęknął nadstawiając swoje ręce chłopcu. Nie mógł ukryć jednak lekko rozmarzonego uśmiechu i zarumienionych lekko od wyobrażeń policzków. Gdyby tylko Hajime miał te dziesięć lat więcej... wtedy wiązanie mogłoby przyjąć inną formę. - Tak właściwie Iwa-chan ile ty masz lat? - Zapytał orientując się, że w sumie tego nie wie. - I kiedy masz urodziny! Muszę w końcu na ten dzień sprowadzić tu tort! - przypomniał sobie nagle jak ważna to była kwestia.
     Brunet skinął skwapliwie głową i pochylił się trochę, żeby dokładnie patrzeć na węzeł. Owinął kilka razy jego ręce, zrobił zwykły supeł, a potem... Drugi supeł.
- Mam dziesięć lat... Tak myślę. - dodał trochę zmieszany. Jego wiek to nie była jakoś tak ważna rzecz, żeby ktoś o niej ciągle mówił... Nawet kiedy mama umarła... - A urodziny mam dziesiątego czerwca. - dodał, wtykając palce między supły w wielkim skupieniu sprawdzając luz, a potem je wyjmując. - Nie za ciasno? - upewnił się, patrząc na niego z niepokojem. Nie przewidział szybkiego rozwiązywania gdyby szatynowi groziło niedokrwienie.
     Oikawa zorientował się, że dziesiąty czerwca minął już kilka miesięcy temu i jęknął z rozżaleniem.
- Czyli będę mógł wyprawić Iwa-chanowi dopiero 11 urodziny i muszę na to tyle czekać? - Naprawdę był smutny. Urodziny Hejime to była jedyna okazja na którą mógłby się śmiesznie przebrać, czy choćby założyć czapeczkę urodzinową nie powodując krzywych spojrzeń Kuroo. - Iwa-chan powinien mieć urodziny przynajmniej raz na kwartał... - zamarudził.
     Demon poruszył rękoma delikatnie upewniając się, że ma pewne pole manewru i uśmiechnął się.
- Iwa-chan jest dobrym rycerzem. Ma jakąś litość dla więźniów~... A może to tylko dla mnie co Iwa-chan?
     Rozglądając się wśród wszechobecnych zabawek, chłopiec tylko potaknął krótko na wzmiankę o tym, że wyprawiać mu można dopiero 11 urodziny. Nie widział powodów jego rozżalenia - zwykle tego dnia było smaczniejsze jedzenie, ale jeśli Oikawa chciał, mógł chyba samemu zarządzić zrobienie na obojętnie jaki dzień jakiegoś ciasta, nie? A prezent... Wydawanie na prezent czy robienie go to chyba nie były rzeczy, na które przeciętny człowiek się cieszył. Przynajmniej takie dotąd odnosił wrażenie.
- Jesteś moim pierwszym jeńcem, Oikawa. - oznajmił dumnie, prostując się. Po tym podbiegł do stojącej pod ścianą sporej klatki i szczęśliwy z jej posiadania wybadał zamek. Wyjął zostawiony tam nie wiadomo czemu klucz i podszedł, by popchnąć lekko szatyna w tamtą stronę. - Teraz muszę cię zamknąć. - wyjaśnił, w pewnym stopniu tym podniecony. W końcu to pierwszy raz!
     Oikawa lekko pochylony z powodu zbyt krótkiego sznurka, na którego drugim końcu znajdowała się zaciśnięta w szczęściu i ekscytacji dłoń Iwaizumiego grzecznie podreptał tam gdzie został pociągnięty. Lekko zdziwił się widokiem klatki... Nie wiedział, że ta nadal tu jest. Na szczęście służba mimo wieloletniego nie używania jej nadal skrzętnie ją czyściła przez co wyglądała niemal jak nowa.
- Co się stanie gdy Iwa-chan mnie zamknie? - dopytał się przechodząc przez próg. Odwrócił się tak by patrzeć na bruneta. Był ciekaw na czym ma polegać zabawa.
- Wtedy będziesz moim jeńcem. - oznajmił, wychodząc i zaraz zamykając go na klucz. Oparł dłonie na biodrach i wpatrzył się w niego w zamyśleniu. Dalszych planów nie miał... Co się robi z więźniami...? No, na ogół czekają. A on musiał jeszcze skończyć zwój, zanim zajmie się zabawą. Zmarszczka między brwiami Iwaizumi'ego wygładziła się. - Jako jeniec będziesz musiał poczekać. Możesz też próbować się uwolnić. - oznajmił wreszcie i z niejakim trudem ściągnął zbroję. - Jak wrócę pobawimy się naprawdę! - obiecał, zaraz wybiegając z pokoju, żeby Oikawa go nie zatrzymywał. Był pewien, że umie się uwolnić sam, a jeśli nie, to przecież nie zginie z głodu. Miał nawet w planach przynieść mu coś słodkiego żeby się nie gniewał! No, o ile znajdzie kuchnię...
- Hę? Co? Pocze...! - Oikawa krzyknął zdziwiony za uciekającym już brunetem. Ten jednak odbiegł nie spoglądając nawet na niego. Oikawa westchnął przysiadając na ziemi. Zapomniał powiedzieć Iwaizumi'emu, że klatka jest odporna na magię niższej rangi, a mimo, że król demonów znał potężne czary to jednak nie mógł ich użyć. Dzięki nim wyszedłby, ale... jeśli by przesadził, lub klatka nie wytrzymała i przepuściła jego moc na zewnątrz mógłby przypadkiem kogoś zranić. Zwłaszcza, że w obecnej chwili na jego zamku byli przecież ludzie. Szatyn zaklął pod nosem żałując teraz, że poza monetą oznaczającą przynależność Iwaizumi'ego nie dał mu jeszcze czegoś co chroniłoby go całkowicie przed magią. Jak naprawdę brunet zostanie rycerzem Oikawa wyryje mu całą zbroję od środka w magiczne runy. Nie miał zamiaru go narażać... Pozostawało więc czekać.

     Kuroo znalazł to czego szukał. Wyszczerzył się do książki jeszcze raz upewniając się, że to co widzi jest prawdą. Nie zdołał jednak ponapawać się swoim odkryciem dostatecznie długo, gdyż usłyszał bieg. Sądząc po rytmie kroków na kamiennej posadce to mógł być tylko Iwaizumi. Czyżby tak szybko znudził się jego królem? Tetsuro westchnął i odstawiwszy książkę na miejsce szybko wymknął się z biblioteki.

     Wesoły i nabuzowany chłopiec wbiegł wręcz do biblioteki, nie przestrzegając niepisanego nakazu ciszy. Ale nie miał wyrzutów sumienia, i tak odpowiedziała mu cisza. Szybko wdrapał się na stołek i rozwinął resztę zwoju. Cóż... Trochę tego było. Miał nadzieję, że król wytrzyma godzinę. Fakt, że mógł dać mu coś do zabawy... Może odwiedzi go w trakcie? Albo poprosi Kenmę żeby się tam przeszedł. Tak czy inaczej póki co zajął się nauką. Gorączkowo odczytując znaki i powtarzając sentencje jednocześnie klękał, to kucał na stołku, żeby było mu wygodniej. W końcu szatyn stał się powracającym tylko co jakiś czas wspomnieniem, jego miejsce w umyśle chłopca zajęły zaskakujące właściwości pewnego górskiego kwiatu.
     Oikawa nie miał nic przeciwko byciu związanym i nie miał też nic przeciwko siedzeniu w klatce... o ile tylko Iwaizumi byłby z nim. Choć może lepiej gdyby brunet był po drugiej stronie klatki. Tak na wszelki wypadek... Bez niego Tooru najzwyczajniej w świecie doskwierała nuda. Zagryzł zęby na jednym z drutów klatki i jęknął "Iwa-chan" w przestrzeń z pewnym rozżaleniem w głosie. I tak nie byłby słyszalny aż w bibliotece.
     Tak go wkręcić. Obiecać zabawę i go zostawić. A mimo to Oikawa nie potrafił się gniewać na chłopca.
     Jęk jednak został usłyszany przez Kuroo przechodzącego właśnie korytarzem. Zdziwił się słysząc tak wielkie rozżalenie w zazwyczaj wesołym głosie swojego pana. Zaciekawiony czy oby Oikawa nie leży gdzieś dogorywając pookładany małymi piąstkami zajrzał do pokoju. Widząc wielkiego władcę demonów ze skrępowanymi rękoma, do tego siedzącego w klatce, nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Wielki król wyglądał jak zbolała kupka nieszczęścia.
- Kuroo~... Wypuść mnie. - poprosił jego pan. Wyglądał na niegroźnego gdy skulony siedział na ziemi. Brunet postanowił więc jakoś to wykorzystać.
- A dasz wychodne Kenmie na parę godzin na małe rendez-vous? - zagadnął z zadziornym uśmiechem podchodząc od klatki i nachylając się tak by patrzeć swojemu panu z góry w oczy. Zawsze tak chciał. Miał nadzieję, że w takiej sytuacji Oikawa się bez problemu zgodzi.
- Skąd ty znasz takie słowa? - sarknął szatyn wyczuwając już, że nie obejdzie się bez jakiejś nagrody za uwolnienie. Pozostawało mu więc negocjować cenę. A żeby to zrobić efektywniej musiał wymusić na brunecie irytację. Jednak brunet tylko wzruszył ramionami.
- Kenma kiedyś stwierdził, że powinniśmy pójść na małe rendez-vous. - wyjaśnił dumny z siebie.
- A wiesz co to znaczy? - rzucił Tooru nadal nie tracąc nadziei. Musiał tylko osłabić pewność bruneta.
- Sprawdzałem w słowniku. - Kuroo pokazał mu język dobitnie udowadniając tym, że będzie obstawał przy swoim do końca. - To randka. - dodał pewnym siebie tonem.
- Jestem pewien, że mówił o tym w innym... - zaczął szatyn, jednak pewny głos Kuroo przerwał mu nim zdążył dokończyć.
- Nie. - stwierdził stanowczo. - To randka. - Spojrzał z naciskiem na Tooru i w tym momencie szatyn zrozumiał, że nie wygra.






_________

Hejo hejooo. Miało być wcześniej, ale niezbetowane, chciałam zbetować, ale zagadała mnie mama... Los przeciwko rozdziałom! Jednakże mam nadzieję, że się podobało, zresztą mnie się podoba więc wam też musi. *wystawia język*
Do następnego razu~~
Witajcie ;w;
W końcu zaczynają się moje ulubione akcje jeśli chodzi o tego ficzka. Jestem taka szczęśliwa~ Właściwie już ta oto końcówka którą mogliście zobaczyć powyżej jest jedną z moich ulubionych scenek. A teraz... miejmy nadzieję, że co nieco ruszy. 
Tak poza tym robiłam to jakieś półtora godziny to się pochwalę ;w;
Łapcie też oryginał dla porównania.
Oryginał

Oczywiście nie umiem tak pięknie rysować ;_; Tylko pokolorowałam ;v;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz