poniedziałek, 28 marca 2016

[Y] [O] [RP] Haikyuu drama quest - rozdział 1


Fandom: Haikyuu!!
Pairing: OiIwa (później pojawią się też inne)
Uwagi: Haikyuu Drama Quest AU, Role-play (Inu-chan jako Iwaizumi, Kiasarin jako Oikawa i Kuroo) 



     Zieleń. Wszędzie widać było zieleń. Zielona trawa pod stopami, zielone gałązki momentami boleśnie chlaszczące po twarzy i zielone... niebo? Nie, to korony drzew chwilowo zakryły całą resztę świata.
     Brunet oparł się ciężko o korę jednego z drzew, rozejrzał i wykrzywiwszy buzię w grymasie złości rzucił o ziemię mały plecak, z którym wybrał się w drogę. Ręce mu drżały, drobne i zmęczone nogi zresztą też, mimo to po chwili odpoczynku znów podniósł plecak i ruszył dalej. Kiedyś musiał wyjść z tego gąszczu. A jeśli będzie szedł prosto w końcu wyjdzie z tego lasu, prawda?
     Pociągając nosem jeszcze raz musiał sobie przypomnieć, dlaczego w ogóle szedł tym bezdrożem i dlaczego nikt go jeszcze nie szukał. Po prostu już nie miał kto. I w takim wypadku zaraz po pogrzebie spakował się, po czym... ruszył. Zawsze chciał tak zrobić. W końcu dotrze do jakiegoś klasztoru, czy czegokolwiek... Nie ważne gdzie, ważne, że będzie się uczył, żeby w przyszłości bronić innych, żeby już więcej nie umierali. Tak, dokładnie.
     O ile wydostanie się z lasu.
     Z jeszcze większym zawzięciem ruszył do przodu, pochylając głowę, by nie dostać w oko którąś z następnych gałązek. I czubkiem głowy trafił na... Zielony? Nie, tym razem czarny. A dokładniej, na cudze czarne spodnie z nogami w środku. Odbił się i aż upadł na cztery litery. Zdziwiony spojrzał w górę, prosto w zaciekawione oczy dorosłego szatyna. Szatyna, ale nie człowieka... Chyba, że człowiekiem można nazwać dziwnego mężczyznę z rogami na głowie.
- Nie boję się demonów. - wypalił od razu przez nagły dreszcz strachu, który nadał jego głosowi butną barwę, zbierając się z powrotem na nogi. Po tym kopnął potwora z zawzięciem w kostkę i go wyminął. - Nie próbuj mnie śledzić, nie mam dodatkowych kanapek dla prześladowców!

     Oikawa zirytowany założył ręce na ramiona i spojrzał na swojego towarzysza. Kuroo równie nieugięty i zdeterminowany wpatrywał się bez słowa w Tooru. W końcu król demonów nie mogąc się już powstrzymać wypalił.
- Nie, Kuroo zachód jest tam. Więc tam jest wyjście. - Gestykulując żywo rękoma i wskazując kierunki chciał uwiarygodnić swoje słowa..
- Niby z jakiej racji? - Jego towarzysz pozostawał nieugięty, swoim zimnym wzrokiem spoglądając na szatyna.
- Ludzie mówią, że trzeba wyjść z lasu przed zachodem! - Władca demonów nadął policzki. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo coś uderzyło go od tyłu w nogi. Odruchowo odwrócił się słysząc delikatne uderzenie o trawę.
- Ależ nikt cię o to nie posądza. - odparł zaszokowany wyznaniem. Mały chłopiec wydawał się przestraszony, jednak jeśli sam twierdził, ze tak nie jest Tooru nie miał zamiaru tego kwestionować.
Wciąż zdziwiony wpatrzył się w bruneta który jakby nigdy nic ruszył dalej drogą. Po tym skierował wzrok na swojego współtowarzysza. Widząc, że oczy Kuroo zmieniły wyraz na bardziej zaciekawiony niż podczas kłótni z nim, a także odnotowując cwany uśmieszek majaczący na jego wargach Oikawa mógł się spodziewać, że brunet właśnie został wpędzony w nastrój do żartów.
- Może trochę szacunku? - warknął zachodząc chłopcu drogę. Ze swoim perfidnym uśmiechem odwrócił dzieciaka w stronę zdziwionego Oikawy. - Ten gość może nie wygląda, ale jest władcą demonów. Skoro już na niego wpadłeś powinieneś przeprosić. Choć prawdopodobnie i tak czeka cię śmierć. - zapewnił go mrucząc mu do ucha groźbę. Posłał szatynowi to specyficzne spojrzenie, które chciało, by Oikawa grał dalej.
- M- Pff! - Iwaizumi wydał z siebie niezidentyfikowany odgłos, coś pomiędzy wypuszczeniem powietrza, syknięciem, a prychnięciem. Nagłe dotknięcie go i obrócenie wcale nie sprawiło, że poczuł się pewniej, mimo to na jego twarzy zagościł buntowniczy wyraz, a między brwiami pojawiła się cienka, pionowa bruzda. To wcale nie tak, że bał się władcy demonów. Wcale. To wcale nie tak, że słyszał o nim wielokrotnie od mamy nim umarła. I wcale nie tak, że potrafił trzy razy sprawdzać przed snem drzwi i okna, żeby nie weszły do domu żadne złe duchy. - Puszczaj. - burknął, odsuwając się o krok od dorosłego bruneta, za to przybliżając o ten krok do szatyna. Założył dłonie na piersi, zlustrował spojrzeniem gościa z dużymi rogami i w końcu wycelował w niego palcem, co, jak wiedział, było sporą nieuprzejmością. Przez cały ten stres nawet przez myśl mu to nie przeszło. - Nie możesz mnie zabić, bo muszę długo żyć i chronić ludzi przed śmiercią, jasne?! - zawołał, jakby ten z góry miał nie dosłyszeć niskiego dzieciaka takiego jak on. - Poza tym stałeś mi na drodze, ale... przepraszam. - doburknął ostatnie słowo pod nosem, automatycznie patrząc trochę w bok. No co?! To że był mały nie znaczy, że nagle wszyscy mieli prawo zagradzać mu drogę! Nie zamierzał całe życie kluczyć między cudzymi nogami!
     Oikawa podszedł kilka kroków i uśmiechając się wesoło kucnął naprzeciw szatyna.
- Jasne~. - zapewnił podnosząc rękę i zmierzwił mu odstające na wszystkie strony włoski, wyjmując z nich też z zaciekawieniem listek który przypadkiem się tam zaplątał. - Jeszcze tylko powiedz nam jak wyjść z tego lasu~!
- Najpierw wyciągasz informacje a potem mordujesz? Sprytnie wspaniały królu. - mruknął Kuroo skłaniając się delikatnie by ukryć swój wredny uśmiech.
- Przecież nic mu nie zrobię! - Demon nadął policzki patrząc oskarżycielsko na swojego kompana. Że też musiał wziąć ze sobą Kuroo... Był pewien, że Kyoko nie sprawiałaby mu tylu problemów. Brunetka na ogół się do niego nie odzywała, chyba, że musiała. Niestety, to Kuroo było najprościej dogadać się z ludźmi a na tym właśnie zależało Oikawie. On sam jeden z reguły szybko zrażał do siebie innych. Choć podejrzewał, że z chłopczykiem, któy na niego wpadł dogadałby się szybciej bez wrednych docinków.
     Chłopiec dość podejrzliwie spojrzał na zbliżającą się do niego dłoń i skrzywił, gdy smukłe palce wsunęły się w jego splątane kosmyki. Mimo to nie opędził się, raczej przyglądając się dziwnie ludzkiej twarzy. Ludzkiej, choć była demona. Nadąsanej, choć widocznie tylko tak się zgrywał.
- Powiem wam jak wyjść. - oznajmił, po czym zerknął na Kuroo, znów na Oikawę i tym razem wyraźnie prychnął. - Jak sam się dowiem. - dodał spoglądając na trawę z takim wyrazem twarzy, jakby mu kota zabiła. Musiał się w końcu przyznać do zabłądzenia, a to mu się nie podobało. Niby to był jego teren, ale mimo to tak głęboko w lesie jeszcze nie był, nie wiedział która to część.
Szatyn wymienił z brunetem spojrzenie słysząc o tym, że wydostaną się z lasu. Wzrok zatrzymał na dłużej gdy dotarła do nich druga część zdania a Kuroo zrzedła mina. Ten chłopiec wymykał się chyba pojmowaniu bruneta. Oikawa natomiast śmiejąc się w najlepsze przysiadł na trawie.
- Fajny jesteś mały. Jak się nazywasz? - zapytał gdy spojrzał z uśmiechem na dzieciaka, wcześniej opanowując swój śmiech. Kuroo dosłownie oklapły włosy gdy usłyszał, że dalej nie wiedzą jak wyjść.
- Iwaizumi. - odpowiedział po krótkim namyśle dzieciak. Z nadzwyczajną powagą spojrzał na Kuroo, który widocznie przestał mieć tak dobry humor jak przed paroma chwilami. - Ej. A nie możecie po prostu wznieść się nad drzewa, albo się na nie wspiąć? Zbudować drabinę czy coś takiego? - zaproponował, zaraz patrząc też na tego ponoć króla. W końcu jakieś moce musiał mieć, nie? On sam by się tam nie wspiął... Ale oni...? Zdjął ramiączko plecaka i wyciągnął dużą butelkę, z której pociągnął łyk wody. Miał już mniej, niż 1/4. Wolał nie myśleć, co się stanie, jeśli się nie wydostaną... Moment patrzył na resztkę przeźroczystej cieczy. Nie miał tego dużo, nie wiedział, na ile ma mu wystarczyć, sklepów w tej dziczy nie było... I to była ich wina, że zabłądzili, nie jego... Mimo to wyciągnął rękę trzymającą wodę pewnym, sztywnym ruchem w stronę Oikawy. - Masz. Wy też nie możecie umrzeć. Mając wodę byłbym za was odpowiedzialny. - wytłumaczył. Bo przecież to wcale nie tak, że się martwił o ich samopoczucie...
- Iwa-chan? - zapytał, a stwierdziwszy, że to zdrobnienie pasuje postanowił go od teraz używać. - Ale ja doskonale wiem, jak stąd wyjść. - obruszył się król nadymając policzki i odwracając wzrok.
W tym momencie Kuroo nie wytrzymał.
- Przecież mówię ci, że nie na zachód! - wybuchnął zirytowany podchodząc do swojego króla. Widział butelkę z wodą... On też chciał pić. Jednak Oikawa tylko pomachał ręką dziękując za propozycję. Już chciał zaprotestować, ale w tym momencie Oikawa odwrócił się do niego z dziecięcą miną.
- Nie dostaniesz pić do póki stąd nie wyjdziemy! - Pokazał mu język. - Kłócisz się ze mną i straszysz innych. - zarzucił mu nadal rozbawiony.
     Odwrócił się do zdziwionego ich zachowaniem Iwaizumiego.
- A ciebie sobie przywłaszczam. - stwierdził pewnie. Złapał dzieciaka i przyciągnął go do siebie obejmując go ramionami. Położył sobie głowę na jego głowie. - Masz coś przeciwko? Czy wędrujesz bez szczególnego celu?
- Hę? - mruknął tylko, łapiąc oburącz za butelkę, żeby mu nie wyleciała. Chwilowo nie rozumiał zachowania tej dwójki, musiał chwilę je analizować, żeby wreszcie wszystko do niego dotarło. Włącznie z tym, że "Iwa-chan" miało niby oznaczać jego. - Jaki Iwa-chan, nie żartuj ze mnie... - Zmarszczył brwi, próbując spojrzeć w górę bez podnoszenia głowy. Akurat jego brodą po oczach dostać nie chciał. - Poza tym nie możesz mnie ,,przywłaszczyć", skoro żaden z was nawet się jeszcze nie przedstawił. - zauważył, wyginając rękę i dźgając go w szyję, żeby ten automatycznie odskoczył i ją podniósł. - Będę cię nazywał ,,ciężkogłowy" albo ,,pan nadęte policzki" jak mi nie powiesz. - zagroził, zaraz rzucając spojrzenie także brunetowi. Uniósł mimowolnie kącik ust w zadowoleniu. - Tobie też coś wymyślę. - zapewnił, żeby nie czuł się bez obowiązku przedstawienia się.
- Czyli jeśli będziesz znał moje imię to mogę sobie ciebie przywłaszczyć? - zapytał w rozbawieniu unosząc jedną brew. - Oikawa Tooru. - przedstawił się wesoło spoglądając na Iwaizumiego. - A Kuroo ci nie przedstawię, bo gdybym to zrobił mógłby cię przywłaszczyć, a ty jesteś teraz mój~! - mruknął poprawiając swój uchwyt. Nie chciał nic zrobić chłopcu, a jednocześnie podobała mu się bliskość człowieka i nie zamierzał z niej rezygnować.
- Mh... Jesteś irytujący. - burknął, rezygnując jednak z kolejnego kopnięcia go czy czegoś podobnego. Nie miało zadziałać. Tak więc z lekkimi rumieńcami na policzkach zrobił niezadowoloną minę, rzecz jasna przeczącą temu, że zdążył się stęsknić za jakimś przytulaniem go. Po tym, jak niedawno stracił swoją ostatnią rodzinę nie miał zresztą kogo przytulić. Złapał go więc za rękaw, ale nie protestował. - To musisz jeszcze nas stąd wyprowadzić, Oikawa. Albo podsadzić mnie na jakieś drzewo... Tylko mnie nie zostaw! - uprzedził dość nieufnie. Raz już doświadczył siedzenia na drzewie pół dnia.
- Uła Iwa-chan też mnie nie lubi! - Spojrzał na bruneta wyginając usta w podkówkę. Wrócił jednak do normalności słysząc o drodze wyjścia. - Kiedy ja wiem, że musimy iść na zachód. - uparł się. Był mile zaskoczony brakiem jakiegoś wyrywania się czy choćby kolejnego uderzenia. Nie bolały go, były zabawne i urocze, jednak za parę lat mogłyby być naprawdę nieprzyjemne dla niego.
- Mówiłem ci, że przyszliśmy z zachodu. Wrócimy do zamku jak pójdziemy w tę stronę. - warknął już lekko podirytowany swoim władcą Kuroo. Miał na dzisiaj inne plany.
- Kiedy my właśnie idziemy do zamku. - fuknął na niego Oikawa. Zsunął z siebie Iwaizumiego zaraz wstając.Obrzucił Kuroo niezadowolonym spojrzeniem, na co brunet tylko jęknął z rezygnacją, jednak szatyn już nie zwracał na niego uwagi zajęty Iwaizumim.
- Chodź Iwa-chan. Wezmę cię na barana! - zapalił się do tej myśli chcąc szybko wcielić w życie swój plan. Nachylił się, pokazując na swoje plecy. - A Kuroo weźmie twój plecak~...
- Na barana. - powtórzył po nim, spoglądając na jego rogi. Coś miał wątpliwości, żeby prawdziwe "na barana" było w tym wypadku bezpieczne. - I ty jesteś tym ,,baranem", tak? - zapytał z lekkim rozbawieniem. Coś z barana mężczyzna faktycznie w sobie miał... Hajime podniósł rękę i zainteresowany dotknął kościstego rogu, po czym zerknął na Kuroo namyślając się, czy mógłby mieć takie same. I do tego go na nie nadziać. Choć nie wydawał się niebezpieczny, raczej niechętny do zmian planów... tego typu. Póki co chłopiec bał się ich już znacznie mniej, niż na początku. Wydawali się na swój sposób przyjaźni... Podszedłszy do pleców Oikawy złapał się go rękami za szyję i nogami w pasie. - Plecak zostaje ze mną. - oświadczył, już w pełni się go trzymając.
- No zobacz, mam nawet rogi. Przez chwilę mogę pobyć baranem. - zaśmiał się wesoło. Kuroo skwitował to tylko parsknięciem. Widać podobało mu się, że może obrażać Oikawę. Ucieszył się też na wieść o plecaku. W końcu w nim była woda, a mu chciało się pić...
     Niestety jego radość szybko zniknęła. Dostrzegł jednak szansę w odzyskaniu prawa do plecaka.
- Nie tak, mały. - mruknął łapiąc go pod ramionami i podniósł go wyżej tak, żeby brunet mógł złapać jego króla za rogi. - Nigdy nie wiózł cię baran? - zapytał rozbawiony i pstryknął Oikawę w ucho. - Mocno trzymasz za rogi i jedziesz. Tego idioty i tak nie zaboli. - mruknął już ciszej, co Oikawa skwitował niezadowolonym "Słyszałem!".
     Mimo wszystko Kuroo odebrał plecak tłumacząc się tym, że jeśli za mocno przeciąży Tooru w tył, to ta niezdara się wywali.
     Gdy przedzierali się przez las z westchnieniem ulgi brunet przyssał się do butelki.

     Dotarcie do zamku przeszło jakoś bez kolejnych kłótni o drogę, mimo to Iwaizumi miał pewne kłopoty. A mianowicie kłopoty z trzymaniem się rogów. W pewnym momencie więc znów objął szyję Tooru i wcisnął w nią nos, ignorując wszystko inne. Po godzinach błąkania się, przez nieustanne unoszenie się i opadanie zrobił się senny i prawie zasnął po drodze na jego plecach. Otworzył oczy w którymś momencie akurat, by zobaczyć duży zamek, stojący sobie po prostu po wyjściu zza drzew. Nie spodziewał się, że mówili aż tak dosłownie... A jednak. Skinął jakiejś kobiecie, która im skinęła i wychylił się do ucha Oikawy.
- Właściwie jaka będzie moja praca tutaj? - To pytanie umknęło mu wcześniej, a w końcu było bardzo istotne.
- Najpierw cię wykąpiemy i się wyśpisz. - mruknął z rozbawieniem notując jak niepewny jest głos Iwaizumi'ego. A także z zaciekawieniem stwierdził, że szept przy jego uchu był naprawdę przyjemny.
- A potem utuczymy i zjemy. - wtrącił ponuro Kuroo zaraz jednak robiąc straszną minę, która obróciła całą sytuację w żart. Tak jak się spodziewał, jego szef nie miał pojęcia co dalej. Chciał po prostu zabrać dziecko z lasu i pozwolić mu żyć z demonami? Dość niespotykana wizja...
- Kuroo-san... Można się tu uczyć jak walczyć? - Po raz pierwszy chyba to jemu zadał pytanie. Wydawał się być w tym zorientowany. Jednocześnie jednak brunet poklepał jedną ręką po głowie Oikawę. Miał zadziwiająco miękkie i przyjemnie pachnące włosy. Nawet jeśli pachniały po prostu lasem. I czymś jeszcze... Czym? Tego nie umiał powiedzieć. - Oprowadzisz mnie potem, Oikawa? - zapytał jeszcze, zawczasu zapewniając sobie jakieś informacje.
- Jestem pewien, że nasz król coś dla ciebie zorganizuje jeśli tylko będziesz tego chciał. - zapewnił chłopca Kuroo jednocześnie akcentując wyraz "król". Nie mógł zrozumieć, dlaczego Iwaizumi nie widzi nic złego w braku formy grzecznościowej w stosunku do szatyna. Oczywiście, on sam również nie zamierzał jej stosować, ale mimo wszystko tytułował go czasem królem.
- Jasne, że cię oprowadzę i znajdę ci jakiegoś nauczyciela jeśli chcesz. - zapewnił go wesoło. Podszedł do głównej bramy, która otworzyła się przed nim. Wmaszerował do środka uśmiechając się dumnie. - Jak ci się podoba? - zagadnął. Sam rozejrzał się, szukając wzrokiem dziewczyny. Znalazł ją odwróconą tyłem i sprawdzającą coś na regale z książkami.
- Shimizu! Zobacz kogo nasz wspaniały władca przyciągnął ze sobą! - Tetsuro wyprzedził Oikawę i nie przejmując się niczym po prostu krzyknął przez hall do dziewczyny. Ta wzdrygnęła się i odwróciła. Szybko podeszła do Oikawy i kiwnęła mu głową na powitanie, zaraz z zaciekawieniem przyglądając się chłopczykowi uczepionemu jego pleców. Uśmiechnęła się lekko i podała rękę dziecku.
- Cześć, jestem Shimizu. - przedstawiła się brunetka.
- Dziękuję. - mruknął chłopiec w odpowiedzi na ich zapewnienia. Skinął głową i zaraz oparł ją na ramieniu Oikawy, tym samym wtulając w niego policzek z braku miejsca. Nie żeby to lubił. Po prostu w tej pozycji nie mógł się odsunąć... Spojrzał na wyraz twarzy niosącego go mężczyzny, tryskającego wręcz dumą, po czym rozejrzał się po zamku, z którego ten był tak zadowolony.
Faktycznie było się czym chwalić. Ładne, czyste ściany w stonowanych kolorach, wypolerowana posadzka, ciemne, stylowe meble i wyglądające na miękkie i ciepłe kanapa i fotele. Do tego regały z książkami. Dwa, ale skoro zamek był tak duży spodziewał się, że ma jeszcze większą bibliotekę pełną starych i nowszych woluminów, może nawet w skórze! Poza tym słyszał, że w takim zamku jest oddzielny pokój na wszystko - sala do tańca, do jedzenia, ale tak duża, że może nawet pomieściłaby dwie wioski! I jeszcze kuchnia z masą szynek i ciastek... I ogromne łóżko po którym można by się swobodnie turlać wzdłuż i wszerz! Skoro było tu tak ciepło i bogato, być może wszędzie było tak ładnie? No i widział kominek. Ale nie taki, jak w domu, ten był większy i ozdobiony różnymi ornamentami z drobnych listków dookoła... Jego właściciel musiał być naprawdę bogaty.
- To wszystko twoje...? - szepnął znów do Oikawy, nie dowierzając w wielkość tego, co właśnie widział. I on miał tu mieszkać...? Pochodził z drobnej szlachty, ale dotąd nie widział takiego przepychu! Ani tym bardziej nie był w zamku... - Z-znaczy to nie tak, że zachwycam się jakimiś meblami, czy coś!... Dużo tu masz miejsca. - dodał na usprawiedliwienie, zaraz jednak zauważając wyciągniętą w swoją stronę dłoń dziewczyny. Złapał ją swoją, mniejszą rączką i odwzajemnił w końcu jej lekki uśmiech. - Iwaizumi. - stwierdził poważnie, zaraz jednak zerkając z lekkim zmieszaniem na jej dłoń. Czy jako przyszły rycerz nie powinien jej pocałować?... Nie, przecież nie zrobi nic takiego... To była dziewczyna, ale to głupie!
- Cieszę się, że podoba ci się twój nowy dom Iwa-chan~... - Tooru uśmiechnął się słysząc zmieszanie w głosie malca. Chciałby teraz pooglądać jego minę. - Chcesz wszystko obejrzeć na własnych nogach czy mogę cię zanieść do sypialni? - zapytał zaciekawiony. Podejrzewał, że Hajime jest śpiący po podróży, ale przecież sam mówił o zwiedzaniu...
- Nie za szybko Oikawa? - dorzucił zaczepnie Kuroo, na co Shimizu zakryła dłonią usta ukrywając delikatny uśmiech. Zaczerwieniony lekko Tooru spojrzał na nich za złością i trzepnął bruneta w ramię.
- Mogę chodzić po całym?! - zdziwił się, podrywając głowę. Zapomniał nawet o zmieszaniu na moment, zdumiony taką możliwością. Ignorując ich dziwnie niezrozumiałe zaczepki pokiwał poważnie głową. - Jest za wcześnie. - potwierdził chłopiec i złapał się jego ramion, gotów do zejścia. - Dam radę, tylko mnie postaw.
- Widzisz Oikawa "jest za wcześnie". - Tetsuro nie wytrzymał i parsknął śmiechem. Król demonów tylko wywrócił oczyma schylając się i pozwolił zejść z pleców Iwaizumi'emu. Z uśmiechem stanął obok i złapał bruneta za rączkę.
- Oczywiście, możesz chodzić gdzie chcesz. Tylko musisz uważać, żeby się nie zgubić. To... Co chciałbyś najpierw zobaczyć? - dopytał nie będąc pewnym od czego zacząć zwiedzanie.
- Z czego się śmiejesz, Kuroo-san? - spytał w końcu, całkiem go nie rozumiejąc. Rozluźnił uścisk nóg wokół Oikawy i stanął o własnych siłach. Choć z początku potrzebował poruszać stopami, żeby nie upaść. Podszedł do bruneta i zabrał swój plecak. Jakoś... Był lżejszy. Pewnie o tę wodę. Czując jak obca dłoń chwyta jego odpowiedniczkę drgnął i czym prędzej zabrał ją, zmieszany. - Nie musisz mnie trzymać za rękę... Muszą być wolne jakby napadła mnie jakaś twoja straż! - wymyślił w pośpiechu i pewnie zarzucił plecak na ramię, prostując plecy. Skinął głową. - Jestem gotowy. Nie zgubię się. Pokaż mi... - Zająknął się, po czym zaczerwienił lekko. - Możesz zacząć od łazienki...
- Jak podrośniesz to zrozumiesz. - Tylko na to zdobył się Kuroo widząc to specyficzne spojrzenie dzięki któremu było widać dlaczego Oikawa jest królem. Pogłaskał dzieciaka po głowie nie chcąc kłopotów i oddał mu plecak. Gdy tylko to zrobił wzrok jego pana powrócił do normalności.
- Hę? - jęknął niezadowolony z braku kontaktu fizycznego król. - Przecież jeśli ze mną będziesz nikt cię nie zaatakuje Iwa-chan~... - mruknął niezadowolony, znów chcąc go złapać za rękę.
- Ale ja wcale nie potrzebuję iść za rękę, jestem duży! - sprzeciwił się, odsuwając się przezornie o krok, co wiele nie dało z racji jego wciąż krótkich nóg. Popatrzył na brzuch Tooru z ekspresją zbliżoną do dąsu, po czym uniósł wzrok, celując nim prosto w jego twarz. - Ty jesteś jeszcze większy, więc po co chcesz chodzić za rękę? - rzucił oskarżycielsko. Nigdy tego nie rozumiał. Dzieci nie lubią chodzić za rękę, a jak dorastają to już tak? - Jeśli boisz się iść sam to nie masz czego, przecież będę tuż obok... - burknął, łapiąc za ramiączka plecaka.
- Uła jesteś taki uroczy Iwa-chan~! - Oikawa nie mógł się powstrzymać słysząc tak kochane wyznanie. Uklęknął przytulając się do chłopca mocno, czy wręcz się na niego rzucając. Potarł nosem jego włosy nadal uśmiechając się wesoło. - Zostań taki na zawsze~... - poprosił. Cóż miał poradzić na to, jak bardzo polubił tego dzieciaka. Sam się prosił, żeby go tulić tymi na pozór aroganckimi ale uroczymi słowami.
- C-co? Puszczaj głupku! Jak już zostanę rycerzem tobie też się oberwie! - burknął, zaciskając powieki i odpychając go od siebie, czego ten widocznie nawet nie poczuł, albo tylko udawał. Tak czy inaczej w końcu wysunął spomiędzy nich piąstkę i puknął go niezbyt mocno w głowę między rogi. - Dobra chodź już zwiedzać no! - upomniał go, dzięki czemu w końcu został oswobodzony i mogli zacząć zwiedzać zamek.
- Auć. To okrutne Iwa-chan... - pomarudził rozcierając sobie miejsce uderzenia. - Jeśli Iwa-chan chce zostać rycerzem, musi zostać moim rycerzem! Powinien mnie bronić... - mruknął nadymając policzki i robiąc z ust dzióbek.
     Mimo protestu złapał chłopca za jego drobną rączkę i pociągnął przed siebie.

___________________________
 Yo. 
Jak może już się domyśliliście właśnie startujemy z pierwszym opowiadaniem na tym blogu. Mam nadzieję, że ktokolwiek poza mną wie o co chodzi w tym AU x3 i od razu mówię, że pożyczyłyśmy tu sobie tylko świat przedstawiony, a historia leci kompletnie inaczej od fabuły Questa. 
No to ten... miłego "po świętach"~

 Wesołego powrotu do szkoły po świętach!
 

4 komentarze:

  1. Szczerze mówiąc, nie za bardzo ogarniam świat przedstawiony w Queście, ale co tam! Kocham tego bloga i ficzki z haikyuu napisane przez Was <3 Są świetne!
    Szkoda, że tak mało jest komentarzy, ale to pewnie przez to, że ciężko znaleźć tego bloga jak się nie zna "Aoi sora" :P
    Super, że startujecie z taką serią! Będę czytać i kibicować i czekać na kolejne rozdziały!!! <3
    Kocham Was za to~! :*
    Jesteście najlepsze, dziewczyny~! Oby tak dalej~!
    Love xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow wow^^
    Super się zaczyna XD
    Oikawa jako króle demonów... no nieźle :3 Coś czuję, że będzie ciekawie^^
    ~RainbowMinded

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie ogarniam tego świata, ale to jest takie urocze awwww~ OωO Czekam na nexta ~
    Weny i ja ne~

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne! Awuu~!
    Już nie mogę się doczekać kontynuacji tej zacnej historii! Do tego Iwaizumi jest dzieciaczkiem (jak na razie, hyhy :D)!
    Oikawa idealnie mi pasuje na takiego władcę demonów, rola jakby stworzona właśnie dla niego. Jednak Kuroo całkowicie mnie kupił w tym rozdziale: jego docinki, komentarze, zachowanie... Jakby świeżo wyjęty z mangi, hahaha. :D
    Strasznie mnie podjarałyście tym opowiadaniem - a sam blog to cudeńko. Będę z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych części; oby wena nawiedzała Was nieustannie!
    I dziękuję bardzo za Waszą ciężką pracę :)

    OdpowiedzUsuń