Fandom: Haikyuu!!
Pairing: Oikawa x Iwaizumi
Uwagi: Brak.
Każdemu zdarzają się dni, które od początku skazane są na porażkę. Nie ważne jak człowiek by z tym walczył, czuje się jakby krążyło nad nim fatum, które przesądza o wszystkim. Po narastających złośliwościach losu i życiowych porażkach, w nastroju bliskim depresji ma się ochotę jedynie zalec na łóżku i wtulić twarz w poduszkę...
Pairing: Oikawa x Iwaizumi
Uwagi: Brak.
Każdemu zdarzają się dni, które od początku skazane są na porażkę. Nie ważne jak człowiek by z tym walczył, czuje się jakby krążyło nad nim fatum, które przesądza o wszystkim. Po narastających złośliwościach losu i życiowych porażkach, w nastroju bliskim depresji ma się ochotę jedynie zalec na łóżku i wtulić twarz w poduszkę...
Tym razem jednak dla Aobajōsai to
zdecydowanie nie był ten dzień. Ich zwycięstwo na boisku było
wręcz spektakularne, a wszelkie bolączki życia codziennego na
dobre wypadły im z głowy. W szampańskich humorach po świetnie
rozegranym meczu, ani myśleli wracać prosto do domów. Nie wiadomo
nawet kto zarzucił pomysłem spontanicznej imprezy. Dość, że po
półtora godziny mieli już ustalone miejsce. A także zrobione
zakupy, przekąski i nawet zrobiony poncz, którego wyszło
nienaturalnie dużo. Jak można się domyślić, przynajmniej połowa
z miejsca doprawiła go alkoholem.
Iwaizumi, śmiejąc się razem z
innymi, usiadł na jednej z rozłożonych poduszek. Popijając swój
napój i przegryzając chipsy ukradkiem przyglądał się innym,
jednocześnie z kolegami wspominając tę i wcześniejsze wygrane,
tak samo jak śmieszne pokrzykiwania na boisku, które uczestnikom
wychodziły bezwiednie z ust.
Oikawa rozpijany przez kolegów z
drużyny relatywnie szybko osiągnął stan rozluźnienia i większej
swobody osobistej. Niektorzy mogli by już stwierdzić, że był pijany, jednak on żywiołowo temu zaprzecza,ł gdy posądził go o to
Iwaizumi. Z wypiekami na twarzy stwierdził ,,Kłamczysz Iwa-chan.", po
czym pociągnął spory łyk piwa z puszki którą podał mu ktoś
chwilę wcześniej.
- Nie kłamczę głąbie... - Widząc
jego stan westchnął tylko i natarł mu włosy. - Nie pij tyle. -
uprzedził, na razie dając mu sposój. Nie on to przypłaci ogromnym
kacem, więc co za problem. I tak wszyscy wznosili toasty z
rozgrywającym, i raczej by ich nie przekonał do używania soku.
Dotarłszy do takich wniosków upił łyk swojego picia i zwrócił
uwagę na rozmowę obok, zaraz dołączając do oglądania pokazu
urządzanego przez jednego z chłopaków. Ktoś podrzucił tamtemu
maskę smoka, przez co ten postawił sobie za punkt honoru odtańczyć
jakoś taniec smoka w owym przebraniu.
Tooru przez chwilę przypatrywał się
swojemu przyjacielowi jakby rozważając jego słowa, po czym z całą
przerażającą pewnością siebie stwierdził:
- Kłamczysz. - zaraz orientując się, że Iwaizumi sobie poszedł. Ruszył
więc na poszukiwanie go.
Nim dotarł do kanapy na której
siedział brunet wzniósł jeszcze jedne toast ponczem i wychylił
kieliszek czystej z racji tego, że został samotnie na barku, a jego
właściciela nie było w pobliżu.
Po tym zarumieniony już od alkoholu
pacnął, bo siadem nie można było tego nazwać, na kanapę obok
przyjaciela i uwiesił mu się na szyi.
- Nie kłamię Iwa-chan. - wyjąśnił
dlaczego w ogóle przyszedł do niego. - Jesteś tylko mój. -
zauważył gubiąc wątek i jednocześnie zmieniając go na to co
właśnie widział, czyli złapanego przez niego wicekapitana.
Szatyn akurat dostał napadu
śmiechu na widok pokracznych kroków kolegi, gdy poczuł uwieszające
się na nim ciało. Zdumiony, pierwszą myślą jaka przeszła mu
przez myśl było pytanie, czemu to miejsce na kanapie było wolne,
skoro jeszcze przed chwilą wydawało mu się, że ktoś tu siedzi.
Westchnął ciężko widząc, że jego dotychczasowy towarzysz
odsunął się i z rozbawieniem przemieszanym z zaskoczeniem
przygląda się rozgrywającemu.
- Oi, Oikawa. - burknął, zaraz kładąc
dłoń na jego twarzy i odpychając go od siebie. - Śmierdzisz jak
beczkowóz z piwiarni! - warknął na niego, gdy ten niemal opadł do
tyłu. Niestety mimo wszystko nadal aż za mocno trzymał się jego
ciała. Reszta dalej zajęta była swoimi wygłupami i piciem,
pozostawało mu więc trochę cierpliwości. Jednak dalej trzymał go
na dystans.
- Nie bądź dla mnie taki nieczuły
Iwa-chan... - jęknął łapiąc się mocniej. - Przecież to nie
moja wina jak pachnę. Wszyscy mi dają, ty się tylko na mnie
złościsz. To nie fair! - Nadął zaróżowione policzki i spojrzał
na Hajime szczenięcymi oczyma.
- ...To idź do innych, cholerny
pijaku. - warknął, czując, jak wkurzające gorąco wpływa na jego
twarz wraz z przyspieszonym przez złość pulsem. Jak mu wszyscy
dają to niech się od niego odwali! Zresztą o takich rzeczach nie
chciał słuchać!!! - Jasne, że fair, nie chciej nic ode mnie,
Shittykawa! - zawarczał głośniej, potrząsając nim nieco, tą
ręką którą nadal trzymał na jego twarzy.
- Iwa-chan nie złość się. Przecież
wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy~... - jęknął jeszcze
jakby przepraszał przyjaciela za coś czego nie powinien był robić, a jednak zrobił. - Iwa-chan, upij się i zabaw ze mną. - jęknął
prosząc o to by jego przyjaciel wyluzował i pożartował sobie z
nim póki trwa impreza.
- C... - Niemal się zapowietrzył
niedowierzaniem. I to na oczach ich zespołu...? Mówić takie
pochrzanione rzeczy?! Dobrze się bawił na trzeźwo, póki ten
wstrzymywał swoje dzikie pomysły. Teraz na pewno nie było szans
żeby się z nim upił. - Spadaj, idioto! - prychnął, tym razem
jednak na tyle głośno, że niestety zwróciło to już uwagę
reszty zespołu. Nagle zaczęli zauważać tych bardziej podpitych i
śpiących. A także, że słońce zaszło jakiś czas temu.
- Iwaizumi, pomóc ci, czy coś? -
Akira wyprostował się, złapawszy pod ramiona sennego libero. Ten,
marudząc coś, ziewnął szeroko i zabrał się za szturchanie
drugiego leżącego towarzysza.
- Dam radę... Przywykłem. -
westchnął z nadzwyczaj cierpliwą, lecz zrezygnowaną miną.
Starając się utrzymać złość na wodzy, złapał Oikawę za
koszulkę przy dekolcie i pociągnął w górę. - No dobra, chodź,
położysz się... - mruknął, zaraz łapiąc go i opierając jego
rękę na swoich ramionach, żeby nie upadł.
- Już masz ochotę Iwa-chan? A ja
nawet jeszcze cię nie upiłem. - Kapitan oblizał się i uśmiechnął
perwersyjnie kiedy co złapano i pociągnięto do pionu. - Już mnie
stawiasz do pionu Iwa-chan? A jeszcze nawet nie jesteśmy sami. -
wybełkotał, klęcząc na kanapie wciąż trzymany za koszulkę.
Gdy został dzwignięty z kanapy
zaprotestował z jękiem. - Iwa-chan, przecież lubisz jak przed
tobą klęczę, prawda? Czemu teraz mi nie pozwalasz?
- Zamknij się idioto i nie gadaj
głupstw! - warknął, kopiąc go przy tym w łydkę. Przez chwilę
sam nie dowierzał swojej głupocie, gdy znów musiał go złapać. -
Dojdźmy tam wreszcie... Do pokoju. - mruknął i skinął pierwszym
wychodzącym. Cóż, nie tylko on teraz musiał komuś pomagać, ale
chyba tylko on tak upierdliwej osobie.
- Dojść? Jestem za, choć może nie tak
szybko ? - Oikawa pokazał swojemu przyjacielowi szereg białych
ząbków niespecjalnie przejmując się tym, jak popatrzyli na niego
ci, którzy go słyszeli.
W końcu Iwaizumi zamknął za nimi drzwi do sypialni i rzucił go na łóżko, żeby ten się na spokojnie glebnął. Siadł obok, ostatecznie zakrywając go na siłę kołdrą i każąc mu iść spać.
W końcu Iwaizumi zamknął za nimi drzwi do sypialni i rzucił go na łóżko, żeby ten się na spokojnie glebnął. Siadł obok, ostatecznie zakrywając go na siłę kołdrą i każąc mu iść spać.
- Nie tak ostro Iwa-chan. - skomentował, gdy został pchnięty na łóżko. Chciał pociągnąć za sobą
bruneta, ale alkohol stłumił jego refleks i koordynację. Mruknął
coś z niechęcią i wygrzebał się koślawo spod kołdry. Przesunął
się kawałek, układając głowę na udzie przyjaciela ręką
zaczynając gładzić drugie.
- ...Zwariowałeś? - Odetchnął,
klepiąc go po ręce. Bycie poduszką nie było takie złe, ale gdzie
z tymi łapami? Brunet oparł się rękoma za sobą na prześcieradle.
Mówił, że przywykł, jednak zwykle nie musiał pilnować Oikawy w
łóżku... Nasłuchując dźwięków wychodzenia z mieszkania natarł
szatynowi włosy, tworząc gniazdo, ale zupełnie jakby tego nie
zauważał. Odliczał, czy już wszyscy, bo na koniec wypadałoby
zamknąć drzwi.
Oikawa był zdziwiony tym, że ktoś go trzepnął zamiast być zadowolonym. Uniósł lekko głowę chcąc
zwrócić brunetowi uwagę, jednak ten wstał i wyszedł z pokoju.
Tooru tylko z cichym "Hę?" opadł na pościel.
Nieustraszenie jednak wstał i lekko
się chwiejąc poszedł za Hajime. Znalazł go przy drzwiach, odmachujacego jeszcze ostatnim gościom.
Z dominującym warknięciem zabójczo
przytulił się od tyłu do chłopaka i zamruczał mu do ucha.
- Wracaj do łóżka Iwa-chan.
Brunet zachwiał się lekko pod
naporem przyjaciela. Mogło mu się wydawać, że go złapał,
tymczasem Iwaizumi czuł, że po prostu się na nim uwalił. Lekko
rozciągnięte głoski zadziałały jednak silniej, niż się
spodziewał, bo jednocześnie wzdłuż jego pleców przeszedł lekki
dreszcz. Zdecydowanie niezrozumiałe uczucie.
- Co robisz... - burknął na niego,
zamykając drzwi. Złapawszy go za ręce, zaczął znów ciągnąć
go do pokoju, prawie potykając się po drodze. - Sam wracaj do
łóżka, jesteś pijany i pieprzysz jakieś głupoty...
- Chcę tylko żebyś się ze mną
położył Iwa-chan. - burknął niezadowolony z braku wyczuwalnej reakcji. - Iwa-chan zdejmij spodnie, chcę zobaczyć. - poprosił
myśląc o reakcji, jaką wydobył z przyjaciela.
- "Tylko". - prychnął i
dociągnąwszy go do łóżka stanął tyłem, po czym przechylił
się tak, że obaj upadli na materac bokiem. Koniec końców nie
oswobodził się z mocnego uścisku Oikawy... Ten to miał
zdecydowanie zbyt silny chwyt po pijaku. - Żadnego rozbierania się,
głupku... Na cokolwiek chciałeś popatrzeć zdejmij sobie swoje i
popatrz! - prychnął, leżąc... w dość niekomfortowej pozycji na
jednej z jego rąk. Postanowił się więc oswobodzić. Próbując
poluzować uścisk zaczął się nieco wyginać, tak by wyciągnąć
spod siebie jego rękę. Co chwilę jednak opadał zmęczony na bok i
musiał podnosić się od nowa. To było bezcelowe...
- Nie oddam Cię Iwa-chan. Jesteś
teraz mój. - Oikawa uśmiechał się triumfalnie wtulając mocniej
policzek w szyję przyjaciela. - Zapamiętaj to Iwa-chan. - Mruknął
trącając jego ucho nosem. Przesunął się bliżej Hajime tak by
stykać się jego plecami ze swoim torsem. - Czujesz? Ja nie muszę
zdejmować spodni żeby widzieć jak na mnie działasz. - wymruczał
mu do ucha.
Całe ciało przytulanego chłopaka
zesztywniało. Całe...? No, może nie aż tak całe. Choć pewna
RZECZ dotykająca jego pośladka rzeczywiście wywołała w nim
mieszane uczucia. Wciągnął powietrze nosem nie do końca pewien,
czy to krew napłynęła mu do głowy, czy jedynie do nosa. Zbyt dużo
wrażeń. Zbyt dużo adrenaliny. Zanim zdążył otworzyć usta,
wykonał zdecydowany ruch obrotu tułowia i machnięcie łokciem,
zdzielając tym samym Tooru w bok i zapewne zostawiając porządnego
siniaka.
- To NIE działa, uspokój się
perwersie!!! ...Ja wychodzę. - dodał już bardziej skonfundowanym
głosem, z pierwszymi objawami szoku gramoląc się z łóżka. Nie
wiedział, czy bardziej martwi się, że to zadziała, czy że nie
zadziała i Oikawa postanowi wykorzystać szansę żeby to naprawić.
Ale zdecydowanie najgorszą opcją byłoby, gdyby postanowił się
"uspokoić" za jego plecami. Tak, przecież nie będzie tak
leżał... Popilnuje go z kąta...
- Oi Iwa-chan już nie będę. -
obiecał łapiąc chłopaka w pasie by ten nie mógł wstać. - Masz, napij się trochę na rozluźnienie i daj mi łyka. - dodał z błogim
uśmiechem wyjmując spod poduszki zabunkrowaną tam przez kogoś
butelkę wódki.
- Jak to tu dotarło...? - spytał
zrezygnowany, nawet nie licząc na odpowiedź. Westchnął tylko i
zabrał butelkę, zaraz wychylając się trochę za krawędź łóżka
i wsuwając butelkę pod nie. Pokręcił głową, przekręcając się
na brzuch i unosząc się na przedramionach. - Nie masz lepszego
pomysłu na rozrywkę...? - Szturchnął go lekko, sprawdzając, czy
w ogóle mają kontakt, czy ten dalej będzie patrzył na skraj
łóżka, gdzie ostatnio widziana była butelka. - Zniknęła, nie
szukaj. - uprzedził. Wolałby, żeby chłopak zasnął, jednak
powolne trzeźwienie może nie miało być aż takie złe.
- A mam i to nawet bardzo przyjemny. -
zapewnił to wesoło, lekko chybotliwie przechylając się w jego
stronę i pocałował go na próbę w policzek. - Jeśli Iwa-chan
chce może zostać moim prywatnym alkomatem. Co ty na to? - zapytał
i nie czekając na odpowiedź złapał głowę przyjaciela i odwrócił
ją w swoją stronę miękko przekłydając swoje wargi do jego i...
dmuchnął w nie.
- ...Ykhy, khy! - Iwaizumi czuł, że
już od samego tego dmuchnięcia kręci mu się w głowie. A może to
od tych miękkich ust? Posmaku alkoholu? Nie mógł stwierdzić.
Odkaszlnął sucho raz jeszcze i walnął go w miarę nie mocno
pięścią w brzuch. Jednak na zawartości jego żołądka nie chciał
leżeć... - JAKI PRZYJEMNY, Z KTÓREJ, KURNA, STRONY?! - warknął
na niego, zatrzymując się kiedy już przytrzymywał jego dziwnie
osłabłe ręce nad głową. W sumie miał ochotę go związać, tak
żeby już nic głupiego nie zrobił. Jednak... Wtedy pewnie Tooru
więcej by gadał. To już wolał nie... Odetchnął, wyrzucając z
siebie irytację i puścił go, czując dziwne drganie oka. Stary tik
nerwowy? Już mało było mu zburaczałej twarzy?
- Mnie się całkiem podobało. -
przyznał, oblizując się Tooru. - A ty mi nie w mówisz, że to było
nieprzyjemne. O tu mam dowód! - wykrzyknął uradowany, przytulając
się lekko poniżej pasa bruneta. Policzkiem leżał z błogim
uśmiechem centralnie na jego kroczu i pocierał je lekko.
Ten spojrzał tylko w dół,
zastanawiając się, jak długo będzie trwało to drganie oka.
- Mhhh... Puść. - nakazał stanowczym
głosem, starając się choć na chwilę powstrzymać narastającą
irytację i inne, dość sprzeczne emocje. Przecież to nie wina
Oikawy, że jest idiotą. Do tego nietrzeźwym idiotą bez hamulców.
Z drugiej strony zdecydowanie jego wina, że pił i jego wina, że
pociera pewien jego strategiczny punkt. Dał mu więc dziesięć
sekund. - Oikawa, liczę do dziesięciu. - dodał z tłumioną
agresją. - Raz... Dwa...
- Co się stanie jak dołączysz do
dziesięciu? - zapytał go z autentycznym dziecięcym zaciekawieniem, podnosząc się na na rękach tak by jego zaciekawione oczy były na
poziomie oczu Iwaizumi'ego.
- Zabiłbym cię. - burknął poważnie,
starając się ukradkiem odetchnął głębiej i się uspokoić.
Namiot w spodniach to była ostatnia rzecz, jakiej potrzebował. Nie
teraz. Nie z pijanym Tooru. Nie PRZEZ niego... Stuknął go lekko
pięścią w czubek głowy. - Kładź się obok i spróbuj spać.
- Ale Iwa-chan będzie spał ze mną? -
dopytał się jeszcze uwieszając się na chłopaku, przez co leżał
teraz na nim z uśmiechem. - Bo jeśli Iwa-chan się ze mną prześpi
będę grzeczny. - Zapewnił go z błogim uśmiechem. W ramach
potwierdzenia pokiwał też głową, wprawiając swoje rozkudłane
włosy w jeszcze większy nieład.
- Będę. - potwierdził już na
odczepnego. Przeleży tę noc w łóżku, i tak przecież zamierzał
go pilnować... Westchnął, wsuwając palce w te jego pokudłane
kosmyki. Że on miał jeszcze tyle energii po tym dzisiejszym
meczu... Aż nie mieściło mu się to w głowie. Oikawa nawet był
wypoczęty na tyle, żeby wyskakiwać z dziwacznymi tekstami do
niego, zamiast do dziewczyn. Do niego! Tego, który zawsze go za
takie marne próby bił! Klasyczny przykład tego, jak alkohol miesza
ludziom w głowach...
- W takim razie śpimy~... - Oikawa pociągnąwszy za sobą
Iwaizumi'ego trochę niezdarnie wlazł po kołdrę i zmusiwszy bruneta,
żeby spał o wiele bliżej niego niż potrzeba w końcu przykrył
ich kołdrą. - Słodkich snów Iwa-chan~...
Obu im zasnęło się zaskakująco
dobrze. A przynajmniej tak sądził Hajime, biorąc pod uwagę fakt,
że zasnął zaskakująco szybko, podczas gdy Tooru nie był na tyle
głośno, żeby go obudzić.
...Do czasu.
Obudziło go łaskotanie ucha. Nie
wiedział, ile spał, zdecydowanie jednak nie czuł się wypoczęty.
Chciał już unieść dłoń i podrapać swędzące ucho, coś sobie
jednak uświadomił. Nadal było łaskotane, a do tego nieco
wilgotne. Zamarł, nasłuchując. I usłyszał całkiem wyraźnie
sapnięcia, a nawet ciche stęknięcie pomiędzy nimi, tak samo jak
poczuł jakiś ruch pod kołdrą tuż za sobą. Sparaliżowany, przez
moment nie mógł się odezwać, zaraz jednak czując dotyk czegoś
twardego na pośladku wyskoczył z łóżka jak z procy, po czym
odkrył Oikawę ze swojej kołdry. Wzrok szybko przyzwyczajał się
do ciemności.
- Co ty wyprawiasz, do jasnej cholery?!
- Głos miał bardziej zachrypnięty i cichy, niż przewidywał.
Szybko też, dość panicznie rozejrzał się po pokoju, aż zauważył
pasek, który podniósł z ziemi i schował za plecami. Tak do
samoobrony. Tooru jednak widocznie nie zamierzał wstawać...
...Czy ten pijak zasnął...?
Tak czy inaczej brunet podszedł i
czym prędzej ściągnął jego ręce do tyłu, po czym skrępował
je paskiem i ułożył go bardziej na brzuchu. Sam położył się za
jego plecami, zaraz po trudnej akcji naciągnięcia mu z powrotem
spodenek.
- ... - Oikawa nie odpowiedział na
pierwsze pytanie uznając, że jest ono retoryczne. - Hej hej
Iwa-chan bawimy się na ostro? - dopytywał rozbawiony Tooru kiedy to
wiązano. Czknął i rozochocony zakręcił biodrami i sprzączką
paska przypadkiem stukając w leżącą na łóżku butelkę którą
Iwaizumi parę godzin temu przed nim schował. Ta teraz stała do
połowy pusta.
- Chyba żartujesz. - burknął,
odwracając się ukradkiem, żeby zerknąć, co tak stuka. Własnym
oczom nie wierzył... Oikawa musiał być, mówiąc wprost, schlany w
trzy dupy. Albo jeszcze gorzej. Uświadomiwszy sobie, że aż
rozchylił usta ze zdziwienia, zamknął je powoli. - CO ci uderzyło
do głowy...? - Odsunął od siebie jego biodra, starając się nie
dotykać pewnej twardej rzeczy, która bynajmniej nie była kością.
- Iwa-chan mi uderzył do głowy. Ale
to nic nowego~. - zapewnił szatyn przesuwając się bliżej bruneta.
- Ne ne Iwa-chan przeczuwałem, że jesteś sadystą ale żeby mnie
związywać na nasz pierwszy raz? I jak ja teraz mam ci pokazać moją
technikę? Jestem pewien, że by ci się spodobała!
- Jaki pierwszy raz? Jaką technikę?!
- warknął na niego, jednocześnie przykładając mu kuksańca w
bok. - Odsuń się, zboczeńcu... - prychnął. Co jak co, ale bycie
szturchanym przez niego w takim stanie... Zabrał butelkę, po czym
na powrót schował ją pod łóżko. Nie żeby to coś zmieniało...
- A myślałeś, że tylko w siatkówce
mam dobrą technikę? - fuknął na niego, obracając się tak, by leżeć
na swoim przyjacielu. Wyszczerzył się do tego głupio. - Choć bez
rąk będzie mi ciężko, może mi pomożesz, co? - Poruszył brwiami
ocierając się o bruneta.
Ten mimowolnie znów rozchylił
usta i tym razem jęknął cicho zduszonym głosem, jakby z
zaskoczenia. Po tym, oddychając ciężej - może z zaskoczenia, może
przez leżącego na nim chłopaka - zepchnął go z siebie z większą
siłą i poderwał się do siadu, z oburzoną miną na czerwonej
twarzy.
- W n-niczym ci nie pomogę... Idioto!
- krzyknął na niego, po chwili przykładając mu jeszcze poduszką.
Wsunął dłoń we włosy i przeczesał je palcami, nie dbając o to,
że faktycznie tylko je potargał. - Sam sobie dokańczaj... Jak ci
się tak chce.
- Ale nie mogę Iwa-chan. - Tooru z
dziecięcą miną popatrzył na niego i zamachał dłońmi pokazując,
że nie może nimi ruszyć bardziej niż nadgarstkiem. - Za mocno
mnie związałeś. Iwa-chan jesteś dla mnie taki brutalny~... -
jęknął kokieteryjnie. - Wiesz, że mnie to kręci, nie? - rzucił
jakby od tematu, z powrotem układając się na łózko koło
Iwaizumi'ego,
- Pewnie równie mocno kręci ci się w
głowie. - prychnął, marszcząc brwi. Odsunął się trochę, żeby
uniknąć kolejnego ataku. I bez tego czuł, że coś się z nim
dzieje... Cholerny, głupi, napity Oikawa. W tym stanie pewnie nawet
nie pamiętałby, żeby go rozciągn... O czym on myślał?! Nic
takiego nie planował!
Pod wpływem tej żenującej myśli
obrócił się i trzepnął go znów pięścią w ramię, tym razem
mocniej.
- Nie pieprz takich rzeczy kiedy jesteś
pijany jak bela! - pouczył go, ignorując krótki jęk bólu.
- Au! Mówiłem, że Iwa-chan jest
sadystą. - zaskomlał, jednak przysuwając się znów do chłopaka. -
Poza tym nie martw się o mnie. W tym stanie bym tylko leżał.
Iwa-chan by się przede mną rozebrał... - zamruczał. - Hm...
Myślę, że musiałbyś się sam rozciągnąć bo mam związane
ręce... - dodał już o wiele bardziej rzeczowym tonem i uśmiechnął
się do chłopaka. - Mógłbyś to zrobić tak żebym wszystko ładnie
widział?
- N... - Iwaizumi powoli przełknął
ślinę, bo wręcz zaschło mu w ustach. - N-nie mógłbym... Ty...
Cholerny... - Nie mogąc znaleźć słowa po prostu go kopnął w
łydkę. Nadal nie tak mocno, jak chciał, żeby się zamknął. -
Nie odzywaj się do mnie. - stwierdził z wręcz morderczą ekspresją
na twarzy, podciągając nogi pod siebie. Było źle.
- Czy to taka delikatna sugestia żeby
od słów przejść do czynów?- Oikawa mimo tego, że był związany
nie miał kompletnie skrępowanych ruchów. Korzystając z tego, że
brunet się odwrócił sam również przekręcił się tak by na
niego nie patrzeć, za to móc dotknąć go rękoma. Uśmiechając
się głupio przesunął dłonią po jego pośladkach, szukając gumki
za którą mógłby pociągnąć i zdjąć z chłopaka spodnie.
- N-nie! - zaprzeczył głośno,
podskakując i odsuwając się. W końcu usiadł na brzegu łóżka i
spuścił nogi, zaraz chowając buchającą gorącem twarz w
dłoniach. - P-po prostu idź już spać... - westchnął
przytłumionym głosem, nachylając się. Czuł jak koszula napina mu
się na grzbiecie, podnosi się do góry, ale zupełnie tego nie
odnotował, próbując się uspokoić. W tym stanie jego przyjaciel
był stanowczo zbyt nieprzewidywalny.
- Nie mogę Iwa-chan, przez twoją
obecność zawartość moich spodni intensywnie prosi o uwagę.
Najlepiej twoją. - dorzucił z rozbawieniem. - Ja bym się nieźle
zajął twoją więc... Co o tym myślisz?
- Idiota... - burknął w ręce, po tym
biorąc głęboki wdech. - Nie, idź w końcu spać. - nakazał już
wyraźniejszym głosem spomiędzy palców. Obrócił tułów w jego
stronę i przyjrzał mu się w ten sposób, nie siadając nawet na
łóżku. - Nie napalaj się na kogoś kto po prostu jest pod ręką...
- burknął, sięgając po kołdrę i na nowo go przykrywając. -
Perwers.
- Nie na napalam się na każdego. Po
prostu noc w jednym łóżku sam na sam z Iwa-chanem do tego po
zakrapianej imprezie jest zbyt kuszącą opcją, żeby jej
nie wykorzystać~... - jęknął prosząco przysuwając się bliżej
niego. - Nawet nie wiesz jak mi ciężko się powstrzymać jak
jesteśmy w jednym pokoju na obozie treningowym. - Oikawa ułożył
głowę na kolanach Iwaizumi'ego i zadziwiająco szczerze i trzeźwo
spojrzał mu teraz w oczy. - Iwa-chan, naprawdę cię chcę. Jeśli
się boisz możemy po prostu zrobić sobie nawzajem dobrze... Co ty
na to? - mruknął wtulając policzek w jego udo.
Zażenowany całym tym wyznaniem
Iwaizumi odwrócił wzrok, po czym znów na niego spojrzał. Wsunął
palce w jego włosy, a nawet zgiął się nieco, nachylając nad nim.
Tak zawisł, z niezdecydowaniem wypisanym na twarzy.
- Jesteś głupi. - wytknął mu,
przeciągając ten moment. - I cuchniesz wódą, wiesz? - dodał,
krzywiąc się. Mimo to nachylił się mocniej i musnął jego usta
swoimi. Wyprostował się szybko, nieustannie zaczerwieniony, po czym
po prostu ściągnął jego głowę i położył ją na poduszkę. -
Powtórz mi to raczej na trzeźwo. Dobranoc. - burknął ostatni raz,
kładąc się i zawijając się szczelnie w kokon z kołdry. Nie
zamierzał z tamtąd wychodzić, nie ważne co by się stało.
Zaszokowana przez chwilę twarz Oikawy
rozbłysła jak po wygranym meczu.
- Iwa-chan~!!! - wykrzyknął uradowany
przesuwając się, i przytulił się policzkiem do kokonu wewnątrz
którego był jego przyjaciel. - Gdybym miał wolne ręce to bym się
teraz przytulił i nie puszczał do rana. - zapewnił go. - Ale zgoda,
będę już grzeczny. - obiecał i jeszcze na chwilę podniósł się
na kolana by cmoknąć odsłonięty czubek głowy Iwaizumi'ego. -
Słodkich snów. - rzucił wesoło i sam zakopał się dość
niezdarnie w kołdrze.
- Mhm... - mruknął, wtulając gorącą
twarz w kołdrę. Zapewniony, że Oikawa "będzie już grzeczny"
trochę się rozluźnił. Nie przestał jednak czuć się... Dziwnie.
Za dużo perwersji jak na jedną
noc...
***
Oikawa obudził się dość wcześnie.
Pokręcił się chwilę i stwierdziwszy, że nie zaśnie znowu,
chciał się przeciągnąć, przetrzeć oczy i wstać. Lekko bolała
go głowa po wczorajszej imprezie, miło byłoby też przemyć twarz.
Jednak gdy poruszył rękoma okazało się, że te nadal są
związane. Chłopak jęknął cierpiętniczo i ruchami podobnymi
ruchom dżdżownicy zaczął się przesuwać po łóżku, starając
się jak najmocniej wiercić i skrzypieć, by obudzić Iwaizumi'ego.
- Ne, ne patrz Iwa-chan
Tooru-dżdżownica!
- Nnh... - burknął kokon, z którego
po chwili z mozołem wychynęła czarnowłosa głowa. Iwaizumi
ziewnął rozdzierająco, po czym przetarł oko. Czując szturchanie
i słysząc skrzypienie odwrócił się i spojrzał do tyłu na
związanego Tooru. Zmarszczył sennie brwi, nie do końca wybudzony.
- Co, co się...? - spytał ochrypłym od suchego powietrza i krzyków
głosem.
- Dzień dobry Iwa-chan~! - oświadczył
wesoło Tooru siadając sobie po turecku na łóżku. Stłumił
ziewnięcie i przyjrzał się nadal zaspanemu przyjacielowi. - W
sumie zafundowałbym ci fajną pobudkę, ale mam mały problem.
Wczoraj nie miałem jak cię zapytać... Czemu jestem związany
Iwa-chan?
Brunet znów zmarszczył brwi,
powoli umożliwiając powrót pamięci. Z momentem jego pytania
przypomniał sobie cały nocny "koszmar". I dopiero w niego
uwierzył. Wspomnienia uderzyły w niego falą gorąca, rozlewającą
się prędko po policzkach. Wyplątał się z kołdry i jednym,
celnym kopnięciem przewrócił go tak, że ten sturlał się z
łóżka.
No cóż. Siła zażenowania nie
ma granic.
- ...Cholerny Perwerskawa! - burknął
pod nosem, drapiąc się z zażenowania po policzku.
- Au! Au! Au! Iwa-chan! Tym razem to
naprawdę bolało... - poskarżył się. Przeturlał się na brzuch
i postarał się jakoś wstać. Jednak podczas koordynowania swojego
ciała by wstać bez pomocy rąk zauważył coś pod łóżkiem.
Butelka, którą tu wczoraj przyniósł, leżała schowana i do połowy
pusta. Czyli wypił aż tyle...
- Iwa-chan pospiesz się i mnie
rozwiąż! Muszę do łazienki... - jęknął.
- Ph. Zasłużyłeś sobie. - prychnął
nieprzyjemnie. "Nawet nie pamiętasz." mruknął w myślach
zrezygnowany. Wstał i ściągnął mu pasek, a nawet rozmasował mu
lekko ręce w miejscu zaczerwień. - Wybacz. - mruknął i wrócił
na łóżko.
- Dzięki. - Oikawa sam sobie też
rozmasował ręce wstając. - Chciałbym jeszcze wiedzieć co
zrobiłem. Z reguły tylko odnajduję na sobie siniaki, jeszcze nie
zdarzyło nam się chyba przejść do wiązania mnie, nie sądzisz? -
rzucił z wesołym uśmiechem, będąc już w drzwiach. Jeszcze
spojrzał przez ramię na Iwaizumi'ego upewniając się, że ten
załapał podtekst i spokojnie ruszył w stronę łazienki.
- ...Upiłeś się. - odpowiedział pod
nosem tak cicho, żeby nie mógł go usłyszeć jak już wyszedł.
Rozwalił się zaraz na łóżku i odetchnął głęboko. Czego on
się spodziewał? Że będzie pamiętał i powtórzy mu te pijackie
brednie?
Zwiesiwszy rękę z łóżka
poczuł pod palcami chłodne szkło. Butelka. Wyciągnął ją i jak
zahipnotyzowany wpatrzył się w opróżnioną do połowy zawartość.
...Aż dziwne, że Tooru nie miał kaca... Może była rozcieńczona?
Powoli podniósł się do siadu i odkręcił zakrętkę, po czym
powąchał zawartość.
...Nie śmierdziała.
Powąchał jeszcze raz, a nawet
upił łyk. Woda. Zwyczajna woda. Czy to znaczyło...? Gorący
dreszcz przebiegł mu po plecach. Zwiesił wzrok na przejrzystej
cieczy. Dosłownie się zawiesił, z niedowierzająco rozchylonymi
ustami. To znaczyło...?
"Byłeś trzeźwy!" - Oikawa usłyszał krzyk, gdy przemywał twarz. Słysząc go uśmiechnął się do swojego lustrzanego odbicia i zlizał kropelkę wody, która właśnie ściekała mu z twarzy w okolicach ust.
- A ty niesamowicie uroczy Iwa-chan. - odpowiedział mu zadowolony z siebie. Jego plan po kilku imprezach w końcu się udał.
"Byłeś trzeźwy!" - Oikawa usłyszał krzyk, gdy przemywał twarz. Słysząc go uśmiechnął się do swojego lustrzanego odbicia i zlizał kropelkę wody, która właśnie ściekała mu z twarzy w okolicach ust.
- A ty niesamowicie uroczy Iwa-chan. - odpowiedział mu zadowolony z siebie. Jego plan po kilku imprezach w końcu się udał.
---------------------------------------------------------------------
Dobrej nocy~
...Tak powinnam napisać. X3 Ale nie~! Jeśli ktoś wchodzi tu w nocy, to najpierw - mam nadzieję, że czytanie się podobało! Ja osobiście kocham tego shot'a. X3
Teraz chętnych zapraszam do komentowania, a niechętnym pozostaje mi życzyć słodkich OiIwowych snów. ^w^
Yo.
Życzę tylko miłego dnia~
Cuuuudoooo!!!! <3
OdpowiedzUsuńKocham OiIwa i to jest jak czysta esencja z nich <3 Uwielbiam! <3
X3
O geeeez, to było tak urocze, słodkie i kochane, że nie mogę. Będę fangirlować do rana <3
Kocham!