niedziela, 13 marca 2016

{Sh-a] [RP] - Haikyuu!! - Butelka zgubna w skutkach?

Fandom: Haikyuu!!
Pairing: Oikawa x Iwaizumi
Uwagi: Brak. 



     Każdemu zdarzają się dni, które od początku skazane są na porażkę. Nie ważne jak człowiek by z tym walczył, czuje się jakby krążyło nad nim fatum, które przesądza o wszystkim. Po narastających złośliwościach losu i życiowych porażkach, w nastroju bliskim depresji ma się ochotę jedynie zalec na łóżku i wtulić twarz w poduszkę...
     Tym razem jednak dla Aobajōsai to zdecydowanie nie był ten dzień. Ich zwycięstwo na boisku było wręcz spektakularne, a wszelkie bolączki życia codziennego na dobre wypadły im z głowy. W szampańskich humorach po świetnie rozegranym meczu, ani myśleli wracać prosto do domów. Nie wiadomo nawet kto zarzucił pomysłem spontanicznej imprezy. Dość, że po półtora godziny mieli już ustalone miejsce. A także zrobione zakupy, przekąski i nawet zrobiony poncz, którego wyszło nienaturalnie dużo. Jak można się domyślić, przynajmniej połowa z miejsca doprawiła go alkoholem.
Iwaizumi, śmiejąc się razem z innymi, usiadł na jednej z rozłożonych poduszek. Popijając swój napój i przegryzając chipsy ukradkiem przyglądał się innym, jednocześnie z kolegami wspominając tę i wcześniejsze wygrane, tak samo jak śmieszne pokrzykiwania na boisku, które uczestnikom wychodziły bezwiednie z ust.
     Oikawa rozpijany przez kolegów z drużyny relatywnie szybko osiągnął stan rozluźnienia i większej swobody osobistej. Niektorzy mogli by już stwierdzić, że był pijany, jednak on żywiołowo temu zaprzecza,ł gdy posądził go o to Iwaizumi. Z wypiekami na twarzy stwierdził ,,Kłamczysz Iwa-chan.", po czym pociągnął spory łyk piwa z puszki którą podał mu ktoś chwilę wcześniej.
- Nie kłamczę głąbie... - Widząc jego stan westchnął tylko i natarł mu włosy. - Nie pij tyle. - uprzedził, na razie dając mu sposój. Nie on to przypłaci ogromnym kacem, więc co za problem. I tak wszyscy wznosili toasty z rozgrywającym, i raczej by ich nie przekonał do używania soku. Dotarłszy do takich wniosków upił łyk swojego picia i zwrócił uwagę na rozmowę obok, zaraz dołączając do oglądania pokazu urządzanego przez jednego z chłopaków. Ktoś podrzucił tamtemu maskę smoka, przez co ten postawił sobie za punkt honoru odtańczyć jakoś taniec smoka w owym przebraniu.
     Tooru przez chwilę przypatrywał się swojemu przyjacielowi jakby rozważając jego słowa, po czym z całą przerażającą pewnością siebie stwierdził:
- Kłamczysz. - zaraz orientując się, że Iwaizumi sobie poszedł. Ruszył więc na poszukiwanie go.
Nim dotarł do kanapy na której siedział brunet wzniósł jeszcze jedne toast ponczem i wychylił kieliszek czystej z racji tego, że został samotnie na barku, a jego właściciela nie było w pobliżu.
Po tym zarumieniony już od alkoholu pacnął, bo siadem nie można było tego nazwać, na kanapę obok przyjaciela i uwiesił mu się na szyi.
- Nie kłamię Iwa-chan. - wyjąśnił dlaczego w ogóle przyszedł do niego. - Jesteś tylko mój. - zauważył gubiąc wątek i jednocześnie zmieniając go na to co właśnie widział, czyli złapanego przez niego wicekapitana.
     Szatyn akurat dostał napadu śmiechu na widok pokracznych kroków kolegi, gdy poczuł uwieszające się na nim ciało. Zdumiony, pierwszą myślą jaka przeszła mu przez myśl było pytanie, czemu to miejsce na kanapie było wolne, skoro jeszcze przed chwilą wydawało mu się, że ktoś tu siedzi. Westchnął ciężko widząc, że jego dotychczasowy towarzysz odsunął się i z rozbawieniem przemieszanym z zaskoczeniem przygląda się rozgrywającemu.
- Oi, Oikawa. - burknął, zaraz kładąc dłoń na jego twarzy i odpychając go od siebie. - Śmierdzisz jak beczkowóz z piwiarni! - warknął na niego, gdy ten niemal opadł do tyłu. Niestety mimo wszystko nadal aż za mocno trzymał się jego ciała. Reszta dalej zajęta była swoimi wygłupami i piciem, pozostawało mu więc trochę cierpliwości. Jednak dalej trzymał go na dystans.
- Nie bądź dla mnie taki nieczuły Iwa-chan... - jęknął łapiąc się mocniej. - Przecież to nie moja wina jak pachnę. Wszyscy mi dają, ty się tylko na mnie złościsz. To nie fair! - Nadął zaróżowione policzki i spojrzał na Hajime szczenięcymi oczyma.
- ...To idź do innych, cholerny pijaku. - warknął, czując, jak wkurzające gorąco wpływa na jego twarz wraz z przyspieszonym przez złość pulsem. Jak mu wszyscy dają to niech się od niego odwali! Zresztą o takich rzeczach nie chciał słuchać!!! - Jasne, że fair, nie chciej nic ode mnie, Shittykawa! - zawarczał głośniej, potrząsając nim nieco, tą ręką którą nadal trzymał na jego twarzy.
- Iwa-chan nie złość się. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy~... - jęknął jeszcze jakby przepraszał przyjaciela za coś czego nie powinien był robić, a jednak zrobił. - Iwa-chan, upij się i zabaw ze mną. - jęknął prosząc o to by jego przyjaciel wyluzował i pożartował sobie z nim póki trwa impreza.
- C... - Niemal się zapowietrzył niedowierzaniem. I to na oczach ich zespołu...? Mówić takie pochrzanione rzeczy?! Dobrze się bawił na trzeźwo, póki ten wstrzymywał swoje dzikie pomysły. Teraz na pewno nie było szans żeby się z nim upił. - Spadaj, idioto! - prychnął, tym razem jednak na tyle głośno, że niestety zwróciło to już uwagę reszty zespołu. Nagle zaczęli zauważać tych bardziej podpitych i śpiących. A także, że słońce zaszło jakiś czas temu.
- Iwaizumi, pomóc ci, czy coś? - Akira wyprostował się, złapawszy pod ramiona sennego libero. Ten, marudząc coś, ziewnął szeroko i zabrał się za szturchanie drugiego leżącego towarzysza.
- Dam radę... Przywykłem. - westchnął z nadzwyczaj cierpliwą, lecz zrezygnowaną miną. Starając się utrzymać złość na wodzy, złapał Oikawę za koszulkę przy dekolcie i pociągnął w górę. - No dobra, chodź, położysz się... - mruknął, zaraz łapiąc go i opierając jego rękę na swoich ramionach, żeby nie upadł.
- Już masz ochotę Iwa-chan? A ja nawet jeszcze cię nie upiłem. - Kapitan oblizał się i uśmiechnął perwersyjnie kiedy co złapano i pociągnięto do pionu. - Już mnie stawiasz do pionu Iwa-chan? A jeszcze nawet nie jesteśmy sami. - wybełkotał, klęcząc na kanapie wciąż trzymany za koszulkę.
Gdy został dzwignięty z kanapy zaprotestował z jękiem. - Iwa-chan, przecież lubisz jak przed tobą klęczę, prawda? Czemu teraz mi nie pozwalasz?
- Zamknij się idioto i nie gadaj głupstw! - warknął, kopiąc go przy tym w łydkę. Przez chwilę sam nie dowierzał swojej głupocie, gdy znów musiał go złapać. - Dojdźmy tam wreszcie... Do pokoju. - mruknął i skinął pierwszym wychodzącym. Cóż, nie tylko on teraz musiał komuś pomagać, ale chyba tylko on tak upierdliwej osobie.
- Dojść? Jestem za, choć może nie tak szybko ? - Oikawa pokazał swojemu przyjacielowi szereg białych ząbków niespecjalnie przejmując się tym, jak popatrzyli na niego ci, którzy go słyszeli.
     W końcu Iwaizumi zamknął za nimi drzwi do sypialni i rzucił go na łóżko, żeby ten się na spokojnie glebnął. Siadł obok, ostatecznie zakrywając go na siłę kołdrą i każąc mu iść spać.
- Nie tak ostro Iwa-chan. - skomentował, gdy został pchnięty na łóżko. Chciał pociągnąć za sobą bruneta, ale alkohol stłumił jego refleks i koordynację. Mruknął coś z niechęcią i wygrzebał się koślawo spod kołdry. Przesunął się kawałek, układając głowę na udzie przyjaciela ręką zaczynając gładzić drugie.
- ...Zwariowałeś? - Odetchnął, klepiąc go po ręce. Bycie poduszką nie było takie złe, ale gdzie z tymi łapami? Brunet oparł się rękoma za sobą na prześcieradle. Mówił, że przywykł, jednak zwykle nie musiał pilnować Oikawy w łóżku... Nasłuchując dźwięków wychodzenia z mieszkania natarł szatynowi włosy, tworząc gniazdo, ale zupełnie jakby tego nie zauważał. Odliczał, czy już wszyscy, bo na koniec wypadałoby zamknąć drzwi.
     Oikawa był zdziwiony tym, że ktoś go trzepnął zamiast być zadowolonym. Uniósł lekko głowę chcąc zwrócić brunetowi uwagę, jednak ten wstał i wyszedł z pokoju. Tooru tylko z cichym "Hę?" opadł na pościel.
     Nieustraszenie jednak wstał i lekko się chwiejąc poszedł za Hajime. Znalazł go przy drzwiach, odmachujacego jeszcze ostatnim gościom.
     Z dominującym warknięciem zabójczo przytulił się od tyłu do chłopaka i zamruczał mu do ucha.
- Wracaj do łóżka Iwa-chan.
     Brunet zachwiał się lekko pod naporem przyjaciela. Mogło mu się wydawać, że go złapał, tymczasem Iwaizumi czuł, że po prostu się na nim uwalił. Lekko rozciągnięte głoski zadziałały jednak silniej, niż się spodziewał, bo jednocześnie wzdłuż jego pleców przeszedł lekki dreszcz. Zdecydowanie niezrozumiałe uczucie.
- Co robisz... - burknął na niego, zamykając drzwi. Złapawszy go za ręce, zaczął znów ciągnąć go do pokoju, prawie potykając się po drodze. - Sam wracaj do łóżka, jesteś pijany i pieprzysz jakieś głupoty...
- Chcę tylko żebyś się ze mną położył Iwa-chan. - burknął niezadowolony z braku wyczuwalnej reakcji. - Iwa-chan zdejmij spodnie, chcę zobaczyć. - poprosił myśląc o reakcji, jaką wydobył z przyjaciela.
- "Tylko". - prychnął i dociągnąwszy go do łóżka stanął tyłem, po czym przechylił się tak, że obaj upadli na materac bokiem. Koniec końców nie oswobodził się z mocnego uścisku Oikawy... Ten to miał zdecydowanie zbyt silny chwyt po pijaku. - Żadnego rozbierania się, głupku... Na cokolwiek chciałeś popatrzeć zdejmij sobie swoje i popatrz! - prychnął, leżąc... w dość niekomfortowej pozycji na jednej z jego rąk. Postanowił się więc oswobodzić. Próbując poluzować uścisk zaczął się nieco wyginać, tak by wyciągnąć spod siebie jego rękę. Co chwilę jednak opadał zmęczony na bok i musiał podnosić się od nowa. To było bezcelowe...
- Nie oddam Cię Iwa-chan. Jesteś teraz mój. - Oikawa uśmiechał się triumfalnie wtulając mocniej policzek w szyję przyjaciela. - Zapamiętaj to Iwa-chan. - Mruknął trącając jego ucho nosem. Przesunął się bliżej Hajime tak by stykać się jego plecami ze swoim torsem. - Czujesz? Ja nie muszę zdejmować spodni żeby widzieć jak na mnie działasz. - wymruczał mu do ucha.
     Całe ciało przytulanego chłopaka zesztywniało. Całe...? No, może nie aż tak całe. Choć pewna RZECZ dotykająca jego pośladka rzeczywiście wywołała w nim mieszane uczucia. Wciągnął powietrze nosem nie do końca pewien, czy to krew napłynęła mu do głowy, czy jedynie do nosa. Zbyt dużo wrażeń. Zbyt dużo adrenaliny. Zanim zdążył otworzyć usta, wykonał zdecydowany ruch obrotu tułowia i machnięcie łokciem, zdzielając tym samym Tooru w bok i zapewne zostawiając porządnego siniaka.
- To NIE działa, uspokój się perwersie!!! ...Ja wychodzę. - dodał już bardziej skonfundowanym głosem, z pierwszymi objawami szoku gramoląc się z łóżka. Nie wiedział, czy bardziej martwi się, że to zadziała, czy że nie zadziała i Oikawa postanowi wykorzystać szansę żeby to naprawić. Ale zdecydowanie najgorszą opcją byłoby, gdyby postanowił się "uspokoić" za jego plecami. Tak, przecież nie będzie tak leżał... Popilnuje go z kąta...
- Oi Iwa-chan już nie będę. - obiecał łapiąc chłopaka w pasie by ten nie mógł wstać. - Masz, napij się trochę na rozluźnienie i daj mi łyka. - dodał z błogim uśmiechem wyjmując spod poduszki zabunkrowaną tam przez kogoś butelkę wódki.
- Jak to tu dotarło...? - spytał zrezygnowany, nawet nie licząc na odpowiedź. Westchnął tylko i zabrał butelkę, zaraz wychylając się trochę za krawędź łóżka i wsuwając butelkę pod nie. Pokręcił głową, przekręcając się na brzuch i unosząc się na przedramionach. - Nie masz lepszego pomysłu na rozrywkę...? - Szturchnął go lekko, sprawdzając, czy w ogóle mają kontakt, czy ten dalej będzie patrzył na skraj łóżka, gdzie ostatnio widziana była butelka. - Zniknęła, nie szukaj. - uprzedził. Wolałby, żeby chłopak zasnął, jednak powolne trzeźwienie może nie miało być aż takie złe.
- A mam i to nawet bardzo przyjemny. - zapewnił to wesoło, lekko chybotliwie przechylając się w jego stronę i pocałował go na próbę w policzek. - Jeśli Iwa-chan chce może zostać moim prywatnym alkomatem. Co ty na to? - zapytał i nie czekając na odpowiedź złapał głowę przyjaciela i odwrócił ją w swoją stronę miękko przekłydając swoje wargi do jego i... dmuchnął w nie.
- ...Ykhy, khy! - Iwaizumi czuł, że już od samego tego dmuchnięcia kręci mu się w głowie. A może to od tych miękkich ust? Posmaku alkoholu? Nie mógł stwierdzić. Odkaszlnął sucho raz jeszcze i walnął go w miarę nie mocno pięścią w brzuch. Jednak na zawartości jego żołądka nie chciał leżeć... - JAKI PRZYJEMNY, Z KTÓREJ, KURNA, STRONY?! - warknął na niego, zatrzymując się kiedy już przytrzymywał jego dziwnie osłabłe ręce nad głową. W sumie miał ochotę go związać, tak żeby już nic głupiego nie zrobił. Jednak... Wtedy pewnie Tooru więcej by gadał. To już wolał nie... Odetchnął, wyrzucając z siebie irytację i puścił go, czując dziwne drganie oka. Stary tik nerwowy? Już mało było mu zburaczałej twarzy?
- Mnie się całkiem podobało. - przyznał, oblizując się Tooru. - A ty mi nie w mówisz, że to było nieprzyjemne. O tu mam dowód! - wykrzyknął uradowany, przytulając się lekko poniżej pasa bruneta. Policzkiem leżał z błogim uśmiechem centralnie na jego kroczu i pocierał je lekko.
Ten spojrzał tylko w dół, zastanawiając się, jak długo będzie trwało to drganie oka.
- Mhhh... Puść. - nakazał stanowczym głosem, starając się choć na chwilę powstrzymać narastającą irytację i inne, dość sprzeczne emocje. Przecież to nie wina Oikawy, że jest idiotą. Do tego nietrzeźwym idiotą bez hamulców. Z drugiej strony zdecydowanie jego wina, że pił i jego wina, że pociera pewien jego strategiczny punkt. Dał mu więc dziesięć sekund. - Oikawa, liczę do dziesięciu. - dodał z tłumioną agresją. - Raz... Dwa...
- Co się stanie jak dołączysz do dziesięciu? - zapytał go z autentycznym dziecięcym zaciekawieniem, podnosząc się na na rękach tak by jego zaciekawione oczy były na poziomie oczu Iwaizumi'ego.
- Zabiłbym cię. - burknął poważnie, starając się ukradkiem odetchnął głębiej i się uspokoić. Namiot w spodniach to była ostatnia rzecz, jakiej potrzebował. Nie teraz. Nie z pijanym Tooru. Nie PRZEZ niego... Stuknął go lekko pięścią w czubek głowy. - Kładź się obok i spróbuj spać.
- Ale Iwa-chan będzie spał ze mną? - dopytał się jeszcze uwieszając się na chłopaku, przez co leżał teraz na nim z uśmiechem. - Bo jeśli Iwa-chan się ze mną prześpi będę grzeczny. - Zapewnił go z błogim uśmiechem. W ramach potwierdzenia pokiwał też głową, wprawiając swoje rozkudłane włosy w jeszcze większy nieład.
- Będę. - potwierdził już na odczepnego. Przeleży tę noc w łóżku, i tak przecież zamierzał go pilnować... Westchnął, wsuwając palce w te jego pokudłane kosmyki. Że on miał jeszcze tyle energii po tym dzisiejszym meczu... Aż nie mieściło mu się to w głowie. Oikawa nawet był wypoczęty na tyle, żeby wyskakiwać z dziwacznymi tekstami do niego, zamiast do dziewczyn. Do niego! Tego, który zawsze go za takie marne próby bił! Klasyczny przykład tego, jak alkohol miesza ludziom w głowach...
- W takim razie śpimy~... - Oikawa pociągnąwszy za sobą Iwaizumi'ego trochę niezdarnie wlazł po kołdrę i zmusiwszy bruneta, żeby spał o wiele bliżej niego niż potrzeba w końcu przykrył ich kołdrą. - Słodkich snów Iwa-chan~...
     Obu im zasnęło się zaskakująco dobrze. A przynajmniej tak sądził Hajime, biorąc pod uwagę fakt, że zasnął zaskakująco szybko, podczas gdy Tooru nie był na tyle głośno, żeby go obudzić.
     ...Do czasu.
     Obudziło go łaskotanie ucha. Nie wiedział, ile spał, zdecydowanie jednak nie czuł się wypoczęty. Chciał już unieść dłoń i podrapać swędzące ucho, coś sobie jednak uświadomił. Nadal było łaskotane, a do tego nieco wilgotne. Zamarł, nasłuchując. I usłyszał całkiem wyraźnie sapnięcia, a nawet ciche stęknięcie pomiędzy nimi, tak samo jak poczuł jakiś ruch pod kołdrą tuż za sobą. Sparaliżowany, przez moment nie mógł się odezwać, zaraz jednak czując dotyk czegoś twardego na pośladku wyskoczył z łóżka jak z procy, po czym odkrył Oikawę ze swojej kołdry. Wzrok szybko przyzwyczajał się do ciemności.
- Co ty wyprawiasz, do jasnej cholery?! - Głos miał bardziej zachrypnięty i cichy, niż przewidywał. Szybko też, dość panicznie rozejrzał się po pokoju, aż zauważył pasek, który podniósł z ziemi i schował za plecami. Tak do samoobrony. Tooru jednak widocznie nie zamierzał wstawać...
     ...Czy ten pijak zasnął...?
     Tak czy inaczej brunet podszedł i czym prędzej ściągnął jego ręce do tyłu, po czym skrępował je paskiem i ułożył go bardziej na brzuchu. Sam położył się za jego plecami, zaraz po trudnej akcji naciągnięcia mu z powrotem spodenek.
- ... - Oikawa nie odpowiedział na pierwsze pytanie uznając, że jest ono retoryczne. - Hej hej Iwa-chan bawimy się na ostro? - dopytywał rozbawiony Tooru kiedy to wiązano. Czknął i rozochocony zakręcił biodrami i sprzączką paska przypadkiem stukając w leżącą na łóżku butelkę którą Iwaizumi parę godzin temu przed nim schował. Ta teraz stała do połowy pusta.
- Chyba żartujesz. - burknął, odwracając się ukradkiem, żeby zerknąć, co tak stuka. Własnym oczom nie wierzył... Oikawa musiał być, mówiąc wprost, schlany w trzy dupy. Albo jeszcze gorzej. Uświadomiwszy sobie, że aż rozchylił usta ze zdziwienia, zamknął je powoli. - CO ci uderzyło do głowy...? - Odsunął od siebie jego biodra, starając się nie dotykać pewnej twardej rzeczy, która bynajmniej nie była kością.
- Iwa-chan mi uderzył do głowy. Ale to nic nowego~. - zapewnił szatyn przesuwając się bliżej bruneta. - Ne ne Iwa-chan przeczuwałem, że jesteś sadystą ale żeby mnie związywać na nasz pierwszy raz? I jak ja teraz mam ci pokazać moją technikę? Jestem pewien, że by ci się spodobała!
- Jaki pierwszy raz? Jaką technikę?! - warknął na niego, jednocześnie przykładając mu kuksańca w bok. - Odsuń się, zboczeńcu... - prychnął. Co jak co, ale bycie szturchanym przez niego w takim stanie... Zabrał butelkę, po czym na powrót schował ją pod łóżko. Nie żeby to coś zmieniało...
- A myślałeś, że tylko w siatkówce mam dobrą technikę? - fuknął na niego, obracając się tak, by leżeć na swoim przyjacielu. Wyszczerzył się do tego głupio. - Choć bez rąk będzie mi ciężko, może mi pomożesz, co? - Poruszył brwiami ocierając się o bruneta.
     Ten mimowolnie znów rozchylił usta i tym razem jęknął cicho zduszonym głosem, jakby z zaskoczenia. Po tym, oddychając ciężej - może z zaskoczenia, może przez leżącego na nim chłopaka - zepchnął go z siebie z większą siłą i poderwał się do siadu, z oburzoną miną na czerwonej twarzy.
- W n-niczym ci nie pomogę... Idioto! - krzyknął na niego, po chwili przykładając mu jeszcze poduszką. Wsunął dłoń we włosy i przeczesał je palcami, nie dbając o to, że faktycznie tylko je potargał. - Sam sobie dokańczaj... Jak ci się tak chce.
- Ale nie mogę Iwa-chan. - Tooru z dziecięcą miną popatrzył na niego i zamachał dłońmi pokazując, że nie może nimi ruszyć bardziej niż nadgarstkiem. - Za mocno mnie związałeś. Iwa-chan jesteś dla mnie taki brutalny~... - jęknął kokieteryjnie. - Wiesz, że mnie to kręci, nie? - rzucił jakby od tematu, z powrotem układając się na łózko koło Iwaizumi'ego,
- Pewnie równie mocno kręci ci się w głowie. - prychnął, marszcząc brwi. Odsunął się trochę, żeby uniknąć kolejnego ataku. I bez tego czuł, że coś się z nim dzieje... Cholerny, głupi, napity Oikawa. W tym stanie pewnie nawet nie pamiętałby, żeby go rozciągn... O czym on myślał?! Nic takiego nie planował!
     Pod wpływem tej żenującej myśli obrócił się i trzepnął go znów pięścią w ramię, tym razem mocniej.
- Nie pieprz takich rzeczy kiedy jesteś pijany jak bela! - pouczył go, ignorując krótki jęk bólu.
- Au! Mówiłem, że Iwa-chan jest sadystą. - zaskomlał, jednak przysuwając się znów do chłopaka. - Poza tym nie martw się o mnie. W tym stanie bym tylko leżał. Iwa-chan by się przede mną rozebrał... - zamruczał.  - Hm... Myślę, że musiałbyś się sam rozciągnąć bo mam związane ręce... - dodał już o wiele bardziej rzeczowym tonem i uśmiechnął się do chłopaka. - Mógłbyś to zrobić tak żebym wszystko ładnie widział?
- N... - Iwaizumi powoli przełknął ślinę, bo wręcz zaschło mu w ustach. - N-nie mógłbym... Ty... Cholerny... - Nie mogąc znaleźć słowa po prostu go kopnął w łydkę. Nadal nie tak mocno, jak chciał, żeby się zamknął. - Nie odzywaj się do mnie. - stwierdził z wręcz morderczą ekspresją na twarzy, podciągając nogi pod siebie. Było źle.
- Czy to taka delikatna sugestia żeby od słów przejść do czynów?- Oikawa mimo tego, że był związany nie miał kompletnie skrępowanych ruchów. Korzystając z tego, że brunet się odwrócił sam również przekręcił się tak by na niego nie patrzeć, za to móc dotknąć go rękoma. Uśmiechając się głupio przesunął dłonią po jego pośladkach, szukając gumki za którą mógłby pociągnąć i zdjąć z chłopaka spodnie.
- N-nie! - zaprzeczył głośno, podskakując i odsuwając się. W końcu usiadł na brzegu łóżka i spuścił nogi, zaraz chowając buchającą gorącem twarz w dłoniach. - P-po prostu idź już spać... - westchnął przytłumionym głosem, nachylając się. Czuł jak koszula napina mu się na grzbiecie, podnosi się do góry, ale zupełnie tego nie odnotował, próbując się uspokoić. W tym stanie jego przyjaciel był stanowczo zbyt nieprzewidywalny.
- Nie mogę Iwa-chan, przez twoją obecność zawartość moich spodni intensywnie prosi o uwagę. Najlepiej twoją. - dorzucił z rozbawieniem. - Ja bym się nieźle zajął twoją więc... Co o tym myślisz?
- Idiota... - burknął w ręce, po tym biorąc głęboki wdech. - Nie, idź w końcu spać. - nakazał już wyraźniejszym głosem spomiędzy palców. Obrócił tułów w jego stronę i przyjrzał mu się w ten sposób, nie siadając nawet na łóżku. - Nie napalaj się na kogoś kto po prostu jest pod ręką... - burknął, sięgając po kołdrę i na nowo go przykrywając. - Perwers.
- Nie na napalam się na każdego. Po prostu noc w jednym łóżku sam na sam z Iwa-chanem do tego po zakrapianej imprezie jest zbyt kuszącą opcją, żeby jej nie wykorzystać~... - jęknął prosząco przysuwając się bliżej niego. - Nawet nie wiesz jak mi ciężko się powstrzymać jak jesteśmy w jednym pokoju na obozie treningowym. - Oikawa ułożył głowę na kolanach Iwaizumi'ego i zadziwiająco szczerze i trzeźwo spojrzał mu teraz w oczy. - Iwa-chan, naprawdę cię chcę. Jeśli się boisz możemy po prostu zrobić sobie nawzajem dobrze... Co ty na to? - mruknął wtulając policzek w jego udo.
     Zażenowany całym tym wyznaniem Iwaizumi odwrócił wzrok, po czym znów na niego spojrzał. Wsunął palce w jego włosy, a nawet zgiął się nieco, nachylając nad nim. Tak zawisł, z niezdecydowaniem wypisanym na twarzy.
- Jesteś głupi. - wytknął mu, przeciągając ten moment. - I cuchniesz wódą, wiesz? - dodał, krzywiąc się. Mimo to nachylił się mocniej i musnął jego usta swoimi. Wyprostował się szybko, nieustannie zaczerwieniony, po czym po prostu ściągnął jego głowę i położył ją na poduszkę. - Powtórz mi to raczej na trzeźwo. Dobranoc. - burknął ostatni raz, kładąc się i zawijając się szczelnie w kokon z kołdry. Nie zamierzał z tamtąd wychodzić, nie ważne co by się stało.
     Zaszokowana przez chwilę twarz Oikawy rozbłysła jak po wygranym meczu.
- Iwa-chan~!!! - wykrzyknął uradowany przesuwając się, i przytulił się policzkiem do kokonu wewnątrz którego był jego przyjaciel. - Gdybym miał wolne ręce to bym się teraz przytulił i nie puszczał do rana. - zapewnił go. - Ale zgoda, będę już grzeczny. - obiecał i jeszcze na chwilę podniósł się na kolana by cmoknąć odsłonięty czubek głowy Iwaizumi'ego. - Słodkich snów. - rzucił wesoło i sam zakopał się dość niezdarnie w kołdrze.
- Mhm... - mruknął, wtulając gorącą twarz w kołdrę. Zapewniony, że Oikawa "będzie już grzeczny" trochę się rozluźnił. Nie przestał jednak czuć się... Dziwnie.
     Za dużo perwersji jak na jedną noc...

***

     Oikawa obudził się dość wcześnie. Pokręcił się chwilę i stwierdziwszy, że nie zaśnie znowu, chciał się przeciągnąć, przetrzeć oczy i wstać. Lekko bolała go głowa po wczorajszej imprezie, miło byłoby też przemyć twarz. Jednak gdy poruszył rękoma okazało się, że te nadal są związane. Chłopak jęknął cierpiętniczo i ruchami podobnymi ruchom dżdżownicy zaczął się przesuwać po łóżku, starając się jak najmocniej wiercić i skrzypieć, by obudzić Iwaizumi'ego.
- Ne, ne patrz Iwa-chan Tooru-dżdżownica!
- Nnh... - burknął kokon, z którego po chwili z mozołem wychynęła czarnowłosa głowa. Iwaizumi ziewnął rozdzierająco, po czym przetarł oko. Czując szturchanie i słysząc skrzypienie odwrócił się i spojrzał do tyłu na związanego Tooru. Zmarszczył sennie brwi, nie do końca wybudzony. - Co, co się...? - spytał ochrypłym od suchego powietrza i krzyków głosem.
- Dzień dobry Iwa-chan~! - oświadczył wesoło Tooru siadając sobie po turecku na łóżku. Stłumił ziewnięcie i przyjrzał się nadal zaspanemu przyjacielowi. - W sumie zafundowałbym ci fajną pobudkę, ale mam mały problem. Wczoraj nie miałem jak cię zapytać... Czemu jestem związany Iwa-chan?
     Brunet znów zmarszczył brwi, powoli umożliwiając powrót pamięci. Z momentem jego pytania przypomniał sobie cały nocny "koszmar". I dopiero w niego uwierzył. Wspomnienia uderzyły w niego falą gorąca, rozlewającą się prędko po policzkach. Wyplątał się z kołdry i jednym, celnym kopnięciem przewrócił go tak, że ten sturlał się z łóżka.
     No cóż. Siła zażenowania nie ma granic.
- ...Cholerny Perwerskawa! - burknął pod nosem, drapiąc się z zażenowania po policzku.
- Au! Au! Au! Iwa-chan! Tym razem to naprawdę bolało... - poskarżył się. Przeturlał się na brzuch i postarał się jakoś wstać. Jednak podczas koordynowania swojego ciała by wstać bez pomocy rąk zauważył coś pod łóżkiem. Butelka, którą tu wczoraj przyniósł, leżała schowana i do połowy pusta. Czyli wypił aż tyle...
- Iwa-chan pospiesz się i mnie rozwiąż! Muszę do łazienki... - jęknął.
- Ph. Zasłużyłeś sobie. - prychnął nieprzyjemnie. "Nawet nie pamiętasz." mruknął w myślach zrezygnowany. Wstał i ściągnął mu pasek, a nawet rozmasował mu lekko ręce w miejscu zaczerwień. - Wybacz. - mruknął i wrócił na łóżko.
- Dzięki. - Oikawa sam sobie też rozmasował ręce wstając. - Chciałbym jeszcze wiedzieć co zrobiłem. Z reguły tylko odnajduję na sobie siniaki, jeszcze nie zdarzyło nam się chyba przejść do wiązania mnie, nie sądzisz? - rzucił z wesołym uśmiechem, będąc już w drzwiach. Jeszcze spojrzał przez ramię na Iwaizumi'ego upewniając się, że ten załapał podtekst i spokojnie ruszył w stronę łazienki.
- ...Upiłeś się. - odpowiedział pod nosem tak cicho, żeby nie mógł go usłyszeć jak już wyszedł. Rozwalił się zaraz na łóżku i odetchnął głęboko. Czego on się spodziewał? Że będzie pamiętał i powtórzy mu te pijackie brednie?
     Zwiesiwszy rękę z łóżka poczuł pod palcami chłodne szkło. Butelka. Wyciągnął ją i jak zahipnotyzowany wpatrzył się w opróżnioną do połowy zawartość. ...Aż dziwne, że Tooru nie miał kaca... Może była rozcieńczona? Powoli podniósł się do siadu i odkręcił zakrętkę, po czym powąchał zawartość.
     ...Nie śmierdziała.
     Powąchał jeszcze raz, a nawet upił łyk. Woda. Zwyczajna woda. Czy to znaczyło...? Gorący dreszcz przebiegł mu po plecach. Zwiesił wzrok na przejrzystej cieczy. Dosłownie się zawiesił, z niedowierzająco rozchylonymi ustami. To znaczyło...?
     "Byłeś trzeźwy!" - Oikawa usłyszał krzyk, gdy przemywał twarz. Słysząc go uśmiechnął się do swojego lustrzanego odbicia  i zlizał kropelkę wody, która właśnie ściekała mu z twarzy w okolicach ust.
- A ty niesamowicie uroczy Iwa-chan. - odpowiedział mu zadowolony z siebie. Jego plan po kilku imprezach w końcu się udał.

---------------------------------------------------------------------

Dobrej nocy~
...Tak powinnam napisać. X3 Ale nie~! Jeśli ktoś wchodzi tu w nocy, to najpierw - mam nadzieję, że czytanie się podobało! Ja osobiście kocham tego shot'a. X3
Teraz chętnych zapraszam do komentowania, a niechętnym pozostaje mi życzyć słodkich OiIwowych snów. ^w^

Yo. 
Życzę tylko miłego dnia~


1 komentarz:

  1. Cuuuudoooo!!!! <3
    Kocham OiIwa i to jest jak czysta esencja z nich <3 Uwielbiam! <3
    X3
    O geeeez, to było tak urocze, słodkie i kochane, że nie mogę. Będę fangirlować do rana <3
    Kocham!

    OdpowiedzUsuń