niedziela, 14 lutego 2016

[Sh-a] [RP] Haikyuu - OiIwa - Różowa tabliczka z napisem ,,LOVE"

Fandom: Haikyuu!!
Para: Oikawa x Iwaizumi
Uwagi: Kiasarin jako Oikawa Tooru & Inu-chan jako Iwaizumi Hajime

Różowa tabliczka z napisem "LOVE"


     Oikawa uwielbiał zimę. Mroźne powietrze sprawiało, że niebo o tej porze roku zawsze było najczystsze, a gwiazdy świeciły najjaśniej, co za tym idzie statki kosmitów był najbardziej widoczne. I mimo, że Tooru zarzekał się, że wyzbył się tego dziecinnego marzenia o spotkaniu ufoludków to jednak nie mógł powstrzymać się przed spoglądaniem w niebo. Ale były i inne powody. Dzięki minusowej temperaturze zawsze mógł przytulić się do swojego przyjaciela z głośnym "Waaaa Iwa-chan, jak zimno!" by później uciekać przed śnieżkami ciskanymi w niego przez jego przyjaciela, a na końcu wprosić się do niego do domu na gorące kakao. Tak, Oikawa zdecydowanie uwielbiał zimę i wszystkie jej przeciwności przyjmował z uśmiechem na ustach. Dlatego też dziś wbiegł do szkoły z uśmiechem na ustach. Strzepał resztki śniegu ze swojej grzywki nie przejmując się wcale tym, że wylądował w zaspie z powodu znacznego oblodzenia nawierzchni. Szybko zdjął kurtkę, zmienił buty i pobiegł do klasy. Otworzył z rozmachem drzwi i z głośnym "Iwa-chaaan dlaczego mnie nie obudziłeś na czas~..." opadł na ławkę zwracając tym uwagę wszystkich swoich klasowych kolegów i przerywając przewodniczącej w połowie jej wypowiedzi. Dziewczyna tylko spojrzała na siatkarza z lekkim rumieńcem, odchrząknęła chcąc zwrócić na siebie uwagę i wróciła do przedstawiania budżetu.

     Brunet był dziś mało zaabsorbowany lekcją. Nie dość, że poprzedniego dnia zbyt późno położył się spać, to jeszcze sprawy organizacyjne klasy wyjątkowo go nie dotyczyły. Czy raczej czegokolwiek w czym chciałby brać udział.
- W temacie walentynkowego eventu...
     Spojrzenie Iwaizumi'ego padło na krzesło jego przyjaciela. Skoro Tooru nie było nie powinno być takiego zamie...
     Dotarł.
     Na jego słowa tylko rzucił mu mordercze spojrzenie i zaraz sięgnął do kieszeni. Skoro mieli poruszać temat walentynek i zapewne Oikawy, wolał mieć słuchawki w uszach. Dwa wnerwiające tematy to zbyt wiele.
     Włączywszy muzykę olał wszystko i usiadł wygodniej. Przysunął do siebie podręcznik, skupiając się na o wiele mniej irytujących zagadnieniach niż menu do kolejnej kawiarenki albo jeszcze czego innego. Najwyżej go w coś wkręcą i będzie musiał to odbębnić. Grunt, żeby nie musiał słuchać zbyt wielu rozemocjonowanych dziewczyn, kolejny raz wykorzystujących swoją szansę. Co one się tak uparły robić z Oikawy eksperta od spraw sercowych...
- Oikawa-kun, właśnie mówiliśmy o evencie walentynkowym. Teraz zastanówmy się nad tym jak zachęcić innych żeby odwiedzali akurat naszą klasę... Jakieś pomysły?
- Oczywiście~... - Szatyn błysnął swoimi białymi, równymi zębami i z rozmachem wstał z krzesła na którym spoczął ledwie kilka sekund temu. Podszedł do tablicy przepraszając lekko różową na policzkach przewodniczącą i obróciwszy parę razy kredę w placach zaczął kreślić wyraźne znaki. Był podekscytowany przedstawieniem genialnego, w jego mniemaniu, pomysłu.
     Jego przyjaciel z dziecięcych lat nadal nie zwracał na to wszystko uwagi. Jednakże wszyscy inni poza nim z uwagą śledzili śmiałe ruchy kredy i pojawiający się na tablicy pomysł. W końcu to Oikawa, musiał się na tym jakoś znać, co z góry zapewniało mu pewne poparcie.
- A nasz Iwa-chan tylko zatwierdzi mój pomysł! W końcu jego straszna gęba odpędzi nam klientów prawda? - Oikawa zakończył swój wywód podchodząc do swojej ławki i klepnął bruneta kilka razy po głowie. Gdy ten podniósł na niego wzrok złapał go za policzki i kilka razy na siłę zmienił minę Iwaizumiego. - Widzicie? Zero seksapilu~... - westchnął zdegustowany przykładając rękę do czoła. Wyglądał na osobę naprawdę rozczarowaną wyglądem swojego znajomego.
     Ten z kolei wyciągnął słuchawkę z ucha, nie spuszczając z niego morderczego wzroku. Tego nie dało się zmienić, czy wygiąć w drugą stronę.
- Tobie nie muszę się podobać, Shittykawa. - prychnął, jednak nie zdzielił go nawet w brzuch. Cóż. Wolał nie oberwać zawartością jego żołądka, w razie czego. Zerknął na resztę klasy. To nie było boisko, nie podobało mu się więc, jak w niego wgapiali. Zwłaszcza przy irytująco obscenicznym zachowaniu jego przyjaciela... - Kończymy wreszcie te ustalenia? - Zerknął na zegarek. - Mamy parę minut. - odwrócił od siebie uwagę.
     Oikawa odruchowo przygotował się i zasłonił przed ciosem który jednak nie nadszedł. Zdziwiony najpierw niepewnie otworzył jedno a potem i drugie oko. Powoli opuścił ręce z jednej strony zadowolony z braku bólu brzucha, a z drugiej zmartwiony taką postawą przyjaciela.
- Oi chyba utemperowałem ci temperamencik, co Iwa-chan? - mruknął jeszcze wesoło siadając w ławce. Wypakował grzecznie zeszyty i wydobył z piórnika ołówek. Korzystając z chwili wolnego czasu odsunął się i wychylił na krześle, tak by się na nim pobujać, jednocześnie układając sobie ołówek między górną wargą a nosem próbując nim balansować. - A mówią, że to w związku ludzie tracą charakter. - mruknął już cicho tak by tylko jego przyjaciel usłyszał.
- Raczej nie chciałbym spędzić dnia w twoim śniadaniu.
     Jego mruczenie odebrał jako zwyczajne, bezsłowne pomrukiwanie, więc nic nie odpowiedział. Schował słuchawki i złapawszy długopis zajął się bazgraniem w notatniku. Przed oczami wciąż stawał mu rozczarowany wyraz twarzy Tooru, a w głowie dźwięczała końcówka jego komentarza, którą zdołał dosłyszeć. Mimo to wyglądał raczej, jakby teraz ignorował jego obecność. W końcu kto by się przyznał, że tyle o nim myśli? No właśnie. A już na pewno nie on.
     I tak na przerwie zamierzał z nim zjeść. Po prostu zmęczony umysł z rana szybciej się zdenerwoawał. Jednak równie szybko zamierzał o tym zapomnieć.
- Spokojna twoja głowa i ta kępka wiecznie nie rozczesanych włosów, jeszcze nic dziś nie jadłem, więc nie byłoby tak źle... - zapewnił go wesoło i odłożył ołówek na ławkę. Gdy nim balansował nie mógł normalnie mówić. - Chyba, że powinienem twoje słowa odczytać jak akt desperacji "Schrup mnie Tooru"? Taka opcja podobałaby mi się o wiele bardziej~... - zapewnił go uśmiechając się po swojemu.
     Spojrzał na drzwi do klasy i odchrząknął. Usiadł prosto widząc, że Takaba-sensei nie jest dziś w najlepszym humorze.
- Uważaj, bo poprawię. - warknął, ale widząc nauczyciela zamilkł. No cóż. Niewiele to pomogło, bo zamknął się jako ostatni i odczytanie zadania domowego zaczęło się od niego.
     Do końca lekcji nie miał zbyt wiele szczęścia. Zbyt był jednak zaabsorbowany swoją sennością i udawaniem, że czyta, żeby przejmować się momentami, których go przyłapywano na chrapnięciu czy ześlizgiwaniu się z ławki. "Wytrzeźwiał" jednak i przebudził się całkiem dopiero w ostatnich minutach ostatniej lekcji.
     W końcu dane mu było wyjść. Naciągnął na siebie puchową kurtkę i obejrzał się za Oikawą zaczepionym przez jakieś dziewczyny z młodszej klasy.
- Oikawa! - rzucił tylko, patrząc na niego z niecierpliwym wyczekiwaniem. Raczej nie wyglądał na takiego co by czekał.
     Szatyn grzecznie pożegnał się z dziewczynami. Idąc w stronę swojego przyjaciela zawiązał sobie na szyi szalik i zapiął kurtkę.
- Co się stało Iwa-chan~...? Czyżby jedna z moich uroczych koleżanek wpadła ci w oko i chciałeś mi jakoś delikatnie dać znać "nie zbliżaj się do niej"? Jeśli tak, to niestety muszę stwierdzić, że nie jesteś najsubtelniejszym gościem jakiego znam jeśli chodzi o tego typu sprawy... delikatnie mówiąc. - Rozgadany i wesoły wpakował sobie ręce do kieszeni. Kiwnął głową gdy Hajime otworzył przed nim drzwi.
- Chyba nie masz ostatnio z kim konkurować co? - Brunet spojrzał na niego trochę spod oka, samemu otulając się szalikiem i wsuwając ręce jak najgłębiej w kieszenie. Kolejny minus niewyspania - wiecznie człowiekowi zimno. Przymknął powieki, próbując mimo to otrzeźwić się znów chłodnym powietrzem. W momencie w którym to "pomocnie" siekło go w twarz aż wstrzymał oddech.
- Raczej nie. - Szatyn zastanowił się na poważnie pozwalając jednocześnie aby zimny wiatr przeniknął przez jego ubrania i kurtkę przyjemnie chłodząc jego rozgrzane ciało. - Nie podobałoby mi się gdybym musiał rywalizować z kimś o uwagę Iwa-chana. - stwierdził ostatecznie i popatrzył na swojego przyjaciela chcąc mu posłać jeden ze swoich krzywych głupawych uśmiechów. Zobaczył jednak, że szatyn się zatrząsł i wtedy w jego głowie pojawił się plan. - Waaa~... Iwa-chan jak zimno! - wykrzyknął nagle i zaczął rozcierać sobie dłonie. - Iwa-chan ma lepiej jego złość go ogrzewa!
- O dziewczynach mówiłem. - Pokręcił głową, jednocześnie bardziej chowając ją w szaliku. Na jego kolejne słowa jednak popatrzył na niego jak na idiotę. - Jest mi pewnie zimniej niż tobie głupku. - wymruczał zza materiału i rozejrzał się. Rzuciłby w niego śnieżką. Ale zdecydowanie za mokro i co za tym idzie zimno by mu było po tym w dłonie, postanowił więc zostawić sobie tę możliwość na wypadek, gdyby naprawdę go wkurzył. - Jak wrócę wypiję gorącej czekolady. - obiecał sobie na głos, przechodząc z nim przez ulicę.
- Oi daj spokój Iwa-chan o dziewczyny nigdy nie konkurowałem. - Niby to rozbawiony pomachał lekceważąco ręką chcąc tym samym sprowadzić myśli jego przyjaciela na odpowiedni tor. Odpowiedni to znaczy taki w którym główną rolę pełnił Tooru. - Yay~! Gorąca czekolada! Mi też Iwa-chan, mi też mógłbyś zaproponować taki ciepły kubeczek pełen twojej troski~... - zaproponował. - A jeśli jest ci zimno, to myślę, że możemy coś na to zaradzić. - zapewnił go ochoczo kiwając głową. - Niespodziewany misiek! - krzyknął na tyle głośno by kilka osób również wychodzących ze szkoły się na nich spojrzało. Oikawa wbrew wszystkiemu co ktokolwiek by o nim pomyślał najzwyczajniej w świecie rzucił się na swojego przyjaciela mocno go przytulając. - I jak, ciepło? - zapytał dumny z siebie odrywając się od Hajime po chwili. - Wa... chyba tak! Twoje policzki są teraz takie czerwone i cieplutkie! - zauważył przykładając mu do nich zmarznięte dłonie i od razu czując ciepło.
     Za wzmiankę o dziewczynach Tooru znów oberwało się dziwnym spojrzeniem. Takim pełnym sarkastycznego niedowierzania. W końcu nie konkurował nie dlatego, że nie chciał. Po prostu do niego i tak każda lgnęła. Pomyślawszy o tym Hajime zrobiło się gorąco. Coś się w nim zagotowało, ale nie miał szans na powiedzenie mu o tym. Zresztą i tak zaraz zdezorientowany, został otoczony jego ramionami. Nerwowo rozejrzał się dookoła, czując jak ciepło dochodzi do jego twarzy. Na moment go skonfundowało, wreszcie jednak wyciągnął rękę z kieszeni i zdzielił go w brzuch z łokcia, układając na czerwonej twarzy grymas irytacji.
- Co robisz, idioto... - burknął na niego, zaciskając zaraz zęby. Wiedział, że Oikawa nie robi tego żeby go celowo zawstydzić czy coś takiego, raczej dla zabawy, ale nic nie mógł poradzić na odruchowe zdzielenie go w żołądek. I teraz nie mógł nawet specjalnie się nim zmartwić... Podrapał się po głowie. No cholera...
- W chwili obecnej? - wydyszał przezwyciężywszy zdziwienie po ciosie. Objął rękoma brzuch pochylając się lekko do przodu. - Kulę się pod twoim żelaznym łokciem Iwa-chan... - wyjaśnił z dość skrzywioną, ale mimo wszystko wciąż wesołą miną. Cóż... Może nie do końca o to mu chodziło, ale był w centrum uwagi, prawda?
- ...No i czego się cieszysz. - burknął i obrócił się przodem do niego, a nawet z westchnięciem przykucnął przed nim. - Będziesz żył? Wszyscy się gapią. - zauważył, po czym zmarszczył nieco brwi. - Znowu. - dodał przypominając mu, za co dostał. No, może nie do końca za to... Ale tę mniejszą przyczynę chciał zaakcentować.
- Jasne, jasne... zabiłbyś mnie gdybym zginął przed zimowymi rozgrywkami co nie? - Uśmiechnął się pomału prostując się. - Ale jak już musisz mnie bić to po plecach i rękach jeśli można prosić... Tak żebym chociaż na brzuchu mógł spać bez bólu. - poskarżył się. Poprawił sobie torbę na ramieniu i zaczął pomału iść w stronę domu. - Idziesz Iwa-chan? Jesteś mi teraz winien to kakao. - mruknął nadymając policzki i zrobił kaczy dzióbek.
- Sam się tak nastawiłeś. - westchnął prostując się i chcąc nie chcąc idąc za nim. No, może i miał ochotę na dobrą czekoladę, ale nie był w stanie przewidzieć, co ten dureń zrobi i czym go dziś jeszcze zaskoczy.
     Zresztą, czy to ważne? Będą mogli przynajmniej pomówić o zbliżających się zawodach i trochę się rozgrzać.

***

- O matko jestem padnięty~... - jęknął Oikawa padając na łóżko w swoim pokoju. - Iwa-chan jest zbyt brutalny w graniu niedostępnego...- wyburczał widząc jeden z siniaków na ramieniu którego nabawił się w ostatnim czasie. - Ale kakao robi pyszne... - dodał niechętnie podnosząc się do siadu. Ręką przeczesał włosy i podrapał się po głowie niszcząc tym samym swoją idealną fryzurę. - Trzeba by się zabrać do roboty...

     Brunet za ten czas siadł przy swoim łóżku, już sam, ale wciąż jeszcze trochę zarumieniony i podenerwowany. Po dwukrotnym strąceniu ołówka poszedł sobie po kolejne kakao i wrócił, żeby zabrać się za rozgryzanie lektury. Po pewnym czasie rozluźnił się, włączył muzykę i zapomniał o świecie, tracąc poczucie czasu, a nawet rzeczywistości.

- No, gotowe!- Oikawa odsunął się od swojego dzieła przyglądając mu się fachowo. Dla niego wyglądało wprost idealnie. Ale przecież nie tylko jego zdanie się liczyło. Chwycił lekko mokrą jeszcze pracę w ręce i nie zważając na różową farbę na swoich włosach i policzku uśmiechnięty podszedł do lustra i zrobił sobie zdjęcie telefonem. Kilkoma sprawnymi kliknięciami wysłał zdjęcie smsem do Iwaizumiego. Chwilę później postanowił wysłać przyjacielowi też krótką wiadomość spodziewając się, że na samo zdjęcie Hajime nawet nie raczy odpowiedzieć.

Data: 12/02/16 19:56
Do: Iwa-chan~
Treść: < Obrazek>

Data: 12/02/16 19:59
Do: Iwa-chan~
Treść: ... i co o tym myślisz Iwa-chan?

     Spokojne, coraz bardziej senne rytmy piosenek płynących z odtwarzacza przerwał nagle ostry dźwięk przychodzącej wiadomości. Hajime poderwał głowę i rozejrzał się dziko, a potem spokojnie, orientując się, co się stało. Przysnął na biurku, zwyczajnie nie zauważając nawet, że jest w tak niewygodnej pozycji.
     Sięgnął powolnym ruchem po telefon, wychylając się przy tym mocno z krzesła i podpierając o blat biurka. Złapał. Niespiesznymi kliknięciami odblokował klawiaturę. Widząc, że wiadomość jest od Oikawy skrzywił się nieznacznie, marszcząc brwi. Cmoknął cicho i otworzył mms'a.
Stopniowo, wraz z docierającym do niego obrazkiem i tekstem, otwierał oczy coraz szerzej. Obudził się natychmiastowo. Najpierw zalała go fala zimna, potem gorąca, uderzającego aż do głowy. Wgapiał tak chwilę to w obrazek, to w wiadomość, nie wiedząc, czy to nie jest przypadkiem forma jakiegoś żartu. Jednak ogromna tabliczka z różowym napisem "I love you" była na tyle wyraźna, co pytanie, co o tym myśli. I nie sposób było im zaprzeczyć.
     ...Czy on go pytał o chodzenie...?
     Ostrożnie, powolnymi klepnięciami lekko drżących palców włączył okienko odpowiedzi.

Data: 12/02/16 20:07
Do: Shittykawa
Treść: Nie mogłeś mi tego powiedzieć jakoś prościej? Co ci odbija, żeby wysyłać mi takie żenujące rzeczy?! ...Myślę, że nie mam nic przeciwko. Znaczy, na pewno nie mam nic przeciwko. Ale wystarczyło po prostu spytać jak ze mną szedłeś. No... Ja ciebie też.

     Wpatrywał się w wiadomość dobre dwie minuty baranim wzrokiem. To zupełnie nie brzmiało tak, jak powinno. Próbował robić jakieś poprawki, jednak z tym mętlikiem w głowie... nie potrafił. Wciąż był w ciężkim szoku i gdyby nie świadomość, że Oikawa może zadzwonić jeśli długo nie dostanie odpowiedzi, zapewne czekałby, aż szok minie. Tak jednak nie zostało mu nic innego, jak wysłać, żeby jeszcze nie zacząć się zacinać do telefonu, przez który przecież nie mógł mu wymownie przywalić za tak żenującą rzecz. Więc po chwili mocnego wahania kliknął"wyślij". I oparł głowę o kolana, próbując zrozumieć, co kierowało tym idiotą.
     Oikawa nie spodziewał się szybkiej odpowiedzi nawet pomimo dołączenia wiadomości tekstowej, dlatego też zdziwił się gdy wiadomość nadeszła po kilku minutach. Jak to on miał w zwyczaju postanowił odpowiadać na wiadomość zdanie po zdaniu. Tak, żeby Iwa-chan na pewno wszystko zrozumiał... W końcu jego wiadomość była dość chaotyczna i sam Tooru nie do końca był pewien o co chodzi.

Data: 12/02/16 20:09
Do: Iwa-chan~
Treść: Jak miałbym ci to powiedzieć?

Data: 12/02/16 20:09
Do: Iwa-chan~
Treść: Jeśli bym ci tego nie wysłał to jak byś to zobaczył? Baaka Iwa-chan!

Data: 12/02/16 20:09
Do: Iwa-chan~
Treść: Spytać też nie miałem jak przecież....

Data: 12/02/16 20:10
Do: Iwa-chan~
Treść: Co ty mnie też?

     Brunet z każdą kolejną wiadomością czuł się coraz dziwniej. W końcu pod sam koniec ścisnął telefon w dłoni uświadamiając sobie, że widać wszystko opacznie zrozumiał. Kolejny szok, a tym bardziej wściekłość na Oikawę i własną głupotę sprawiły, że ledwo trzymał adrenalinę na wodzy. Z chęcią by mu przywalił. Co za idiota...

Data: 12/02/16 20:12
Do: Shittykawa
Treść: Nieważne. Nie budź mnie więcej, wracam do spania. Do jutra.

Data: 12/02/16 20:12
Do: Iwa-chan~
Treść: Przepraszam Iwa-chan :c

Data: 12/02/16 20:16
Do: Iwa-chan~
Treść: Ale wiesz.... jednak nie daje mi to spokoju. Musisz mi powiedzieć co myślisz.

Data: 12/02/16 20:18
Do: Iwa-chan~
Treść: Proszę Iwa-chan... to dla mnie naprawdę ważne.

Data: 12/02/16 20:19
Do: Iwa-chan~
Treść: Nie żartuję Iwa-chan.

     Oikawa wysyłał smsa za smsem nie chcąc dać za wygraną. Co Iwa-chan "go też". Oikawie "ja ciebie też" kojarzyło się jako odpowiedź na tylko jedno pytanie i cóż... Byłby bardzo szczęśliwy gdyby to była prawda. Choć nie wierzył, że Iwa-chan kiedykolwiek załapałby jego aluzje.
     Chcąc czy nie, Iwaizumi czytał dalej jego wiadomości, jednak nie miał zamiaru odpowiadać. To znaczy... chciałby odpowiedzieć. Był jednak pewien, że nie chce niszczyć ich wieloletniej przyjaźni. A te parę słów mogło ją zaprzepaścić.
     Odetchnął powoli. Było blisko... Dziś się uspokoi, a jutro go skopie. I wszystko będzie po staremu.
     Z tą myślą wyciszył dźwięk w telefonie i poszedł do kąpieli. Następnie spakował się i położył. Miał zamiar po prostu przemilczeć temat i więcej go nie wywlekać. Jeśli miał do wyboru tylko stracić przyjaciela albo zachować przyjaciela, to oczywiste, że wolał to drugie.
     Znów senny przypomniał sobie jednak, że prawdopodobnie jego przyjaciel gotów jest wydzwaniać całą noc jeśli będzie zbyt ciekawy, a on potrzebuje włączyć głos, jeśli chce usłyszeć z rana budzik. Włączył więc na nowo dźwięk.

Data: 12/02/16 20:57
Do: Shittykawa
Treść: Ja też nie żartuję. Śpię, więc daj mi spokój i wyśpij się na jutro. Dobranoc.

     Uspokojony, szybko wpadł w objęcia Morfeusza.
     Oikawa o mało nie roztrzaskał telefonu dostając wiadomość. Od godziny próbował się do niego dodzwonić, wysłał mu kilkanaście smsów, próbował się z Iwaizumim porozumieć nawet telepatycznie używając komórki jako medium, ale nic z tego... A teraz jego przyjaciel tak normalnie mu pisze, że chce mieć spokój i idzie spać. To chyba było oczywiste, że Tooru dzisiaj nie zaśnie jeśli jego przyjaciel rozbudził w nim nadzieję na takie rzeczy.
- I nawet nie powiedział czy mu się podoba napis... A tak się starałem. - warknął do siebie też odkładając komórkę.
     Nie trzeba było kłaść się tak wcześnie.
     To była pierwsza myśl Iwaizumi'ego, gdy po obudzeniu się i przejściu po pokoju do szafy z ubraniami zauważył wreszcie, że jest tak ciemno. Co prawda jak na zimę powinno być to normalne, jednak... było naprawdę ciemno.
     Wszystko wyjaśniło się, gdy spojrzał na zegarek w telefonie. Druga dwanaście w nocy... Zły na siebie usiadł na łóżku i wpatrzył się w rozświetlający się i gasnący ekran. W kółko odblokowywał ekran gdy ten gasł. Z zewnątrz pewnie wyglądało to w ogóle jak jakiś sygnał sos. O tym jednak nawet nie pomyślał. Zerknął w wiadomości, których miał z dziś pełno od Oikawy, a potem na swoją skąpą odpowiedź. To musiało wyglądać podejrzanie. Poza tym miał pewne wyrzuty. On do niego napisał normalnie, a jego poniosły emocje. Chyba sam zachował się jak idiota. Powinien być przygotowany na to, że takich sytuacji będzie jeszcze wiele w ich życiu. I jeśli mu nie minie, nie raz będzie musiał takie znosić.

Data: 13/02/16 02:21
Do: Shittykawa
Treść: Sorry, byłem naprawdę śpiący. Pewnie już śpisz, ale skoro już się obudziłem... Niezły ten napis. W sam raz na szczególną okazję. Wali różowym aż miło........

     Parsknął cicho do telefonu i zgasił ekran, po czym położył się znów do łóżka. Odpowiedzi spodziewał się rano, więc póki co zajął się rozmyślaniem z nadzieją, że zaśnie.
     Oikawa już od kilku godzin grał ze swoim telefonem w pewną grę. Telefon udawał, że wcale nie przychodzi żadna nowa wiadomość, a Tooru udawał, że wcale nie zerka ukradkowo czy ekran urządzenia nie rozświetlił mroków pokoju. Już i tak przegrywał, bo telefon jednym krótkim sygnałem wyświetlił godzinę 00:00 a szatyn jak głupi złapał za telefon licząc, że może jego przyjaciel w końcu raczył odpowiedzieć. Tak jak się spodziewał nie mógł zasnąć... Właściwie to gdy ekran rozświetlił się po raz drugi był pewien, że to sen. Mimo to raz jeszcze zaryzykował i spojrzał na urządzenie. Tym razem go nie zawiodło. Uspokojony tym, że jego przyjaciel już nie śpi wybrał szybko jego numer postanawiając, że lepiej niż smsy spisze się zwykła rozmowa.
- Hej Iwa-chan~... Nie śpisz prawda? - zaczął z uśmiechem na twarzy. W końcu Iwaizumi sam do niego napisał.
     Gdy gwałtowny dźwięk nagle rozdarł ciszę pokoju Iwaizumi nawet nie patrząc na wyświetlacz odebrał, byle tylko go uciszyć. Odetchnął głęboko, z słuchawką przy uchu, próbując uspokoić nagle rozszalał rytm serca. Kolejny zastrzyk adrenaliny upewnił go w tym, że teraz to już nie zaśnie, nawet gdyby chciał. Znów pewnie będzie przysypiał na lekcjach...
- Zwariowałeś, idioto? Wiesz która godzina? - warknął cicho do telefonu, nie patrząc na to, że sam przed chwilą do niego napisał. W ogóle nie spodziewał się odpowiedzi, o tak gwałtownym dzwonku nie mówiąc.
- Przecież sam do mnie chwilę temu napisałeś. - Szatyn zrobił z ust dzióbek wydobywając z siebie dźwięk podobny do głosu naburmuszonego dzieciaka. - Jesteś okrutny Iwa-chan. - poskarżył się. Przysiadł się na swoim łóżku i odetchnął głęboko. Druga dwadzieścia trzy to idealna pora na trudne rozmowy. Jest na tyle późno by ludzie nie mieli siły kręcić aż tak zawzięcie jak za dnia.
- Jasne, jasne... - westchnął, zakrywając się bardziej kołdrą i tworząc sobie z niej w ten sposób ciepły kokon. Obrócił się na bok wydychając powoli powietrze przez nos. Chyba było ok. Rozmowa była normalna... Choć właściwie była o niczym. - To po co dzwonisz o tej godzinie? Przecież już ci odpisałem. - postanowił zagrać by dowiedzieć się, o co tak właściwie chodzi i czemu jego przyjaciel nie śpi.
- Właściwie to twój sms mi coś uświadomił. - Oikawa zaśmiał się głupio i podrapał po głowie. - Ale za nim ci to wszystko wyjaśnię mam do ciebie jedno pytanie... Musisz na nie odpowiedzieć prawdę. - zastrzegł zawczasu podejrzewając, że przyjaciel może chcieć się wykręcić.
- Jak będę znał odpowiedź... - odpowiedział z pewną ostrożnością, chociaż jego głos brzmiał spokojnie. Czekał, aż Tooru się wypowie. Ten jego śmiech brzmiał podejrzanie, przez co bruneta zalała nagła fala niepokoju. - No? Mów, bo nas trzecia zastanie...
- Haha... Tylko mnie za to jutro nie zabij. - rzucił niby żartem, choć tak naprawdę bał się reakcji swojego przyjaciela. - Bo mam takie pytanie... Czy hipotetycznie, ale tylko hipotetycznie! Czy ja wydaję ci się... Nie, inaczej. - przerwał w połowie i pokręcił głową. Musiał na tyle dobrze dobrać słowa, by jednocześnie nie rozzłościć przyjaciela i nie wprowadzić go w błąd. - Mógłbyś się we mnie zakochać? Nie mówię, że coś takiego zrobiłeś! Ale tak obiektywnie, no wiesz...
- ...Ha? - wyrzucił z siebie, skonfundowany. I co miał mu teraz powiedzieć? Myśl, Hajime, myśl. Co on właściwie knuje? Nigdy nie był w stanie do końca rozgryźć Oikawy, ale w tej chwili wyjątkowo nie miał zielonego pojęcia, co to miało znaczyć. Rozgryzł go? Grał? Co jest... Skąd wiedział? Iwaizumi musiał nieco skopać z siebie kołdrę, bo jednak zrobiło się stanowczo za gorąco. - A skąd to pytanie? - postanowił odpowiedzieć pytaniem na pytanie, dając sobie czas. I może miał szansę dowiedzieć się, skąd to pytanie się wzięło, bo faktycznie go zdenerwowało. Może krążyły jakieś plotki i chciał je zweryfikować...? Może uważał to za niedopuszczalne i śmieszne? - Czuję do ciebie to samo, co ty do mnie. - dodał pod wpływem nagłego impulsu. O ile nie czuł do niego obrzydzenia... to była to odpowiedź idealna. Poczuł, jak samoistnie ciężar z jego serca na chwilę się poluzowuje. Z drugiej strony... Nie miał okazji już nigdy mu niczego wyznać. A może podświadomie jednak chciał?
- Miałeś mi odpowiedzieć a nie zadawać pytania. - poskarżył się znów nadymając policzki. Mimo wszystko stwierdził, że powinien odpowiedzieć. Podciągnął nogi na łózko i położył głowę na kolanach. - Moja podświadomość mi powiedziała. Wiesz Iwa-chan... To przez to "ja ciebie też" w jednym z smsów. - wyjaśnił. - Ale jeśli twierdzisz, że czujesz to samo to zapytam w prost. - mruknął wciskając policzek mocniej w kolano. Najwyżej jutro zostanie Śliwką-Tooru poobijaną przez Iwaizumiego. - Zostaniesz moim chłopakiem?
- C- Co? - zapytał głucho w słuchawkę, nie mogąc zrozumieć, że te słowa zostały skierowane do niego. Do niego, przez Oikawę...? Czyli musiał już zasnąć. Pewnie zasnął w trakcie rozmowy. Niemożliwe, żeby to zdarzyło się na żywo. Tam przecież Oikawa wcale nie miał na myśli chodzenia, a tabliczka nie była skierowana do niego. Innymi słowy, jego słowa z teraz naprawdę nie mogły mieć miejsca, tylko w jego marzeniach. Odetchnął, wcale tym nie uspokojony. Jednak skoro śniło mu się coś tak przyjemnego odpowiedź była tylko jedna i nie musiał się jej wypierać. - Zostanę. - stwierdził wreszcie, nadzwyczaj spokojnym głosem. Nawet uśmiechnął się pod nosem. - A teraz idź już spać. - dodał, przez moment napawając się realizmem swojego snu. Może powinien częściej tak zasypiać w trakcie? Nie śniłyby mu się te popaprane, niesatysfakcjonujące sny-wyznania, a tylko takie. - I przepraszam, że zasnąłem. - dodał, chociaż wiedział że przeprasza tylko swoją imaginację. Prawdziwemu Tooru powie to jutro, na razie tylko uspokoił pojedynczy wyrzut sumienia.
- Nie masz za co. Jutro możesz wyjść do szkoły kilka minut wcześniej? To spotkamy się na zakręcie dobra? - zapytał wesoły. W końcu musiał mu wyjaśnić sprawę z tabliczką... No i wypadałoby w szkole chociaż stwarzać pozory, że zrobili to razem. - Słodkich snów Iwa-chan~... - rzucił jeszcze rozłączając się i z wielkim, pierwszym tak zupełnie szczerym od naprawdę długiego czasu uśmiechem nakrył się kołdrą próbując jednak zasnąć nie wyobrażając sobie przez najbliższe kilka godzin jak to teraz między nimi będzie. Może po Tooru nie było zbytnio tego widać, ale on naprawdę się przejmował.
- W porządku. Śpij dobrze. - rzucił i dosłyszał zaraz dźwięk rozłączania się. Odetchnął powoli i położył telefon na szafce nocnej. Przymknął oczy. Dziwne, zwykle dłużej trwały takie rozmowy... Ale nie narzekał. Było mu przyjemnie, trochę nierealnie. Nie do końca nawet czuł swoje ciało... Zamknął oczy i każdy następny sen już nie miał sensu.

***

- Iwa-chan! Pospiesz się! - Tooru zamachał rękawiczką, dostrzegłszy swojego przyjaciela na horyzoncie. Szatyn naprawdę cieszył się, że widzi swojego przyjaciela, zwłaszcza po wczorajszych wyznaniach. Mimo to postanowił na razie zachowywać się w miarę normalnie i sprawdzić co się zmieni w zachowaniu jego chłopaka. Iwaizumi wyraźnie się dziś ociągał. - Czekam na ciebie na tym mrozie już z piętnaście minut! Nie masz dla mnie litości Iwa-chan! - zamarudził poprawiając tabliczkę którą trzymał pod pachą. - A jest zimno!
- Starczyło zadzwonić, jak tyle czekałeś... - mruknął, nawet nie pytając, czemu tyle czekał zamiast po prostu iść. Za dobrze mu się spało, żeby miał wstawać i pędzić tak wcześnie do szkoły... Nawet pamiętał jeden sen. Odetchnął powoli nosem, zerkając na Oikawę. No tak, sen. Zasnął z telefonem... I nawet nie pamiętał, kiedy odłożył go na szafkę nocną. Chyba przez sen... Jak inaczej? Trzepnął chłopaka w ramię, zerkając przy tym na tabliczkę którą trzymał. - Więc co? Za dużo różowego miałeś w domu? - spytał kiwając na nią głową.
     Oikawa spojrzał na Iwaizumiego jak na idiotę, po czym zamrugał kilka razy i wybuchnął śmiechem.
- Tak jak podejrzewałem! Wkurzyłeś się na mnie bo nie słuchałeś! - zauważył wesoło i puknął bruneta w nos. Niekontrolowanie zatrząsł się z zimna, ale nadal się uśmiechał. - Za karę zabieram ci na dziś słuchawki~... No już. - Wyciągnął rękę w stronę Iwaizumiego z poważną miną. - Oddawaj je. Kara musi być.
     Chłopak odwzajemnił spojrzenie niedowierzającym, gdy ten kazał mu oddać słuchawki. Nie żeby był do nich szczególnie przywiązany... Ale one go uspokajały. Zwłaszcza, kiedy Oikawa z czymś wyskakiwał... Nie było opcji, że odda.
- Za jaką karę? - Wzruszył ramionami, jakby o niczym nie wiedział. - Nie pamiętam, żebym się wkurzał... - Roztarł zimny nos, który był już na tyle zdrętwiały, że praktycznie nie poczuł puknięcia.
- Za nie słuchanie na wczorajszym porannym zebraniu. - Pokazał mu język. Jednak szybko go schował, gdy poczuł jak rozpuszcza mu się na nim jeden z wolno spadających w okół nich płatków śniegu. - Gdybyś słuchał to byś wiedział, że robiłem to - popukał dłonią w swoją tabliczkę - na jutrzejsze walentynki. Będę zapraszał ludzi do naszej klasy na walentynkowe konkursy dla par. - wyjaśnił. - A ty mi ponoć pomagałeś to malować. - mruknął obrzucając go lekko oburzonym spojrzeniem. - Jesteś darmozjadem Iwa-chan, nie dość, że nie pomogłeś to jeszcze na mnie nakrzyczałeś.
- ...Aha. - stwierdził tylko, wpatrując się przed siebie głupio. - Walentynki. - powtórzył głucho. Walentynki. Więc to o to chodziło. Więc będzie zachęcał... Aha. I zapewne przyjmował kolejne czekoladki i wyznania. No cóż, jemu nic do tego nie? - Nakrzyczałem, bo komentowałeś moją gębę głupku. I "brak seksapilu". - prychnął, wciskając ręce w kieszenie. I tak zaraz musiał jedną wyciągnąć, żeby otworzyć przed nimi drzwi. - Trzeba mnie było wkopać żebym ja to zrobił. - zauważył. Wtedy nie byłoby tych wszystkich nieporozumień.
- Wieczorem nic nie mówiłem o twoim wyglądzie. - poskarżył się wchodząc do ciepłej szkoły. - Choć może powinienem, bo mimo, że urodzie Iwa-chana nie mam nic do zarzucenia o tyle uważam, że mógłbyś coś z robić z wiecznie pokudłaną fryzurą i brakiem stylu. - wypomniał mu, odpinając swoją zimową kurtkę. - Potrzymaj. - mruknął, podając mu karton i ustawiając tak, by Iwaizumi stał z napisem wycelowanym w niego. Oikawa odsunął się o kilka kroków równocześnie namacawszy w kieszeni telefon. Szybko wyjął go i pstryknął przyjacielowi kilka zdjęć z zaskoczenia. - Ale uśmiechnij się trochę! - skomentował widząc zdziwioną minę bruneta na jednym ze zdjęć. - Wyglądasz jakby wyznanie nie było szczere! A przecież obaj dobrze wiemy, że mnie kochasz~... Bo inaczej już dawno byś mnie zabił.
     Zaskoczona mina szybko zmieniła się w oburzenie nie omijające nawet lekko zaczerwienionych policzków. Prychnął pod nosem, przeczesując włosy palcami.
- Spadaj... - burknął tylko, podając mu tablicę. Nie musiał od razu trafiać w sedno... A już tym bardziej wytykać mu, że go kocha. W końcu o tym nie wiedział. I nie miał wiedzieć... - Nie będę ci pozował do zdjęć z tym... napisem. - dokończył, choć wyraźnie nie tak chciał dokończyć. Położył tabliczkę opierając o ścianę i sam ściągnął kurtkę, starając się nie patrzeć na Oikawę, bo robiło się jeszcze goręcej. Może coś mamrotał jak zasnął z włączonym telefonem...? Cholera... A co, jak powiedział coś poważnego? - Przy okazji... Sorry że wczoraj zasnąłem. - mruknął, chcąc wybadać, czy Tooru się zdenerwował, czy usłyszał coś tak "śmiesznego", że mu przeszło.
- Ej, przecież ja będę z tym jutro pozował. Bez przesady Iwa-chan starałem się, żeby wyglądało ładnie. - mruknął wieszając na wieszaku kurtkę i podszedł do swojej szafki wyjmując z niej buty do chodzenia po szkole. Swoje mokre kozaki odstawił tak by wyschły. - I nie musisz mnie przepraszać. - dodał wracając do bruneta i zabrał opartą o ziemię tabliczkę pod pachę. Jeszcze ktoś by ją przypadkiem podreptał albo ubrudził śniegiem. - Spanie jest rzeczą ludzką Iwa-chan, a jeśli ty się wyśpisz to mniej mnie bijesz więc myślę, że powinienem się cieszyć, że sobie solidnie pospałeś wczoraj prawda? Mimo, że potraktowałeś mnie naprawdę wrednie... - Mruknął mając na myśli oczywiście smsy. - Ja się tu produkuję a ty się nawet nie odezwiesz, no wiesz...
- Ta... Wybacz. - mruknął tylko, w duchu jednak nieco uspokojony. Nie mógł nic poradzić, że świadomość, że jednak nie chlapnął nic głupiego sprawiła mu taką ulgę. Przetarł zmęczone oczy i też powiesił swój nadmiar ciuchów, po czym niespiesznie zmienił buty. - Przynajmniej dziś cię jeszcze nie zlałem. - wymruczał pod nosem. Sam był tym nieco zdziwiony, ale można powiedzieć, że szatyn dostał ofertę ulgową. Tak na jeden dzień, w końcu narobił się za niego. Tak rozmyślając ruszył z nim do klasy, starając się nie zwracać uwagi na dziwne spojrzenia dziewczyn widzących Oikawę z tabliczką.
- A byłem pewien, że to zrobisz. - westchnął z ulgą Tooru. - myślałem, że kiedy zrobię ci zdjęcie zaczniesz mnie gonić chcąc uderzyć tą tabliczką wiesz? - mruknął, idąc obok przyjaciela. On również czuł na sobie zaciekawione spojrzenia. Nawet kilka takowych przechwycił, mimo wszystko dziewczyny odwracały wtedy wzrok. Mógł za to zarzec się, że dorwą go i wypytają na długiej przerwie.
- Powiedzmy, że przeszło mi to przez myśl. - Na twarzy Hajime pojawił się nieco rozbawiony uśmiech, kiedy sobie to wyobraził. Szkoda jednak było tej "ich" pracy, więc tabliczką by go nie mógł walnąć... Otworzył znów drzwi i przepuścił go z tym bagażem, zanim sam wszedł się do środka. - Szkoda by było tabliczki. - stwierdził na głos, z pewną dawką złośliwości i poczochrał mu włosy, zanim siadł na swoim miejscu. Przynajmniej teraz obaj mieli nieład na głowie.
     Oikawa uśmiechnął się słysząc, że jednak jego długie godziny z farbą a potem mycie włosów z różu jednak przyniosło jakiś efekt. Mimo to skrzywił się gdy jego idealna fryzura została zniszczona. Rzucając Hajime niezadowolone spojrzenie podszedł do przewodniczącej, pokazał jej tabliczkę i odstawił ją z tyłu klasy. Miała na niego czekać do jutra.

     Niedługo potem zaczęła się lekcja, więc już wiele okazji do pogadania nie mieli. Na krótkich przerwach Iwaizumi dokańczał lekcje, na długiej z kolei wstał i oznajmił Oikawie, że zjedzą chwilę później. Toaleta nie zając, ale wiadomo, że czekać nie mogła jeszcze dłużej. Wyszedł więc na ten moment.
     Widok po powrocie był... zadziwiający. Mało kiedy widział tyle dziewczyn wokół swojego przyjaciela w tym samym czasie... Zabrał swoje bento i przystanął, czekając.
     I czekając.
     Poirytowany zerknął na drzwi i przyjaciela.
- Oi, Oikawa! Idziesz, czy nie?!
     Tooru słysząc ostry głos, który poganiał go mając w sobie jakieś wyjątkowe niezadowolenie drgnął i wyprostował się nagle. Sztywno złapał za swoje śniadanie i pożegnawszy się pobieżnie z tłumem zgromadzonym w klasie przepchnął się między kilkoma dziewczynami i podbiegł do bruneta.
- Już jestem Iwa-chan! - powiadomił go wesoło licząc, że ten w jakiś magiczny sposób przestanie być zły. Na dowód tego, że jest gotowy pokazał mu nawet pudełko zawinięte w lekko przekrzywioną i pomiętą serwetkę. Cóż... Ucierpiała w wyniku przepychania się przez ludzi. Wychodząc z klasy Oikawa rzucił niby to od tematu: - Jesteś zły Iwa-chan?
     Przede wszystkim starając się zakryć zdumienie Hajime pokręcił głową. To było wręcz niezwykłe... Oikawa nie zbył go dla tych dziewczyn? I jeszcze przybiegł? ...Coś mu się stało, czy jak...?
- Nie jestem. Zjemy na dachu? - zaproponował, zerkając na niego w zamyśleniu. Jego przyjaciel wyglądał na poważnie niepewnego jego nastroju, ale po zapewnieniu wrócił jego naturalny uśmiech. ...Co tu się działo? Aż tak nie chciał być skopany, czy postanowił dziś spełniać jego życzenia... Z litości że żadna dziewczyna go nie chce? Kto go wiedział z tą jego pokićkaną logiką? Iwaizumi nie mógł wyjść z szoku. Wyglądało jednak na to, że nikt nie garnął się do wyjaśnienia mu tego. - Jak się pospieszymy zdążymy bez spóźnienia.
- Iwa-chan, chyba zwariowałeś~... Mamy luty. Wejście na dach jest otwarte tylko dla konserwatora zgarniającego stamtąd śnieg. - przypomniał mu. Złapał zamyślonego przyjaciela pod ramię i obrócił go kierując się wraz z nim na salę gimnastyczną. - Mamy poza tym luźne spotkanie odnośnie wiosennych rozgrywek, zapomniałeś Iwa-chan? Niedobrze... bo to ty zawsze mnie gonisz na te spotkania i mi o nich milion razy przypominasz.
- Hę? - Zatrzymał się i popatrzył na niego tępo. W końcu otrząsnął się i, zirytowany, klepnął się dłonią w czoło. - Zapomnij o tym. - rzucił, obracając się i kierując szybkim krokiem w odpowiednią stronę. Kompletnie odleciał... Od teraz postanowił nie skupiać się tyle na roztrząsaniu bzdur, a uważać na spotkaniu. I w końcu zjeść w spokoju. I tego się trzymał.

***

     Oikawa tego dnia obudził się naprawdę szczęśliwy. Wyciągnął z szafy różowy krawat i czarno-białą kamizelkę w paski, która wraz z owym różowym, dość niedbale poluzowanym krawatem i odpiętymi dwoma pierwszymi guziczkami w białej koszuli oraz z ogromną różową tabliczką z napisem "I LOVE YOU" miały dopełniać jego dzisiejsze przebranie.
     W tym samym czasie niezbyt szczęśliwy Iwaizumi zwlekł się z łóżka. Już sama perspektywa tego dnia jakoś zaczynała go denerwować. Może to przez ten nastrój? Walentynki co roku kazały mu myśleć o zagmatwanej, jakże życiowej sprawie zwanej miłością. I o jego idiotycznym położeniu jako przyjaciela, jeśli Oikawa w tym roku przypadkiem da się porwać tej atmosferze i w końcu przyjmie czyjeś wyznanie.
     Rzecz jasna nie mógł nic na to poradzić, tak samo jak na fakt, że musiał pojawić się w szkole. Z tego powodu niezbyt uszczęśliwiony ubrał się w zwykłe ciuchy i zabrał plecak, po czym naciągnął buty, kurtkę i powlekł się do szkoły, przetrwać tych parę godzin w zwyczajnym, ale wciąż drażniącym napięciu.
     Oikawa przyszedł dziś do szkoły sam. Stwierdził, że musi być wcześnie, a nie chciał zrywać z łózka swojego przyjaciela. Teraz szatyn stał w głównym hallu przy szatniach i ze swoim firmowym uśmiechem zagadywał dziewczyny wraz z ich chłopakami, lub też zapraszając na walentynkową zabawę. Cóż, nie spodziewał się, że swoim strojem przyciągnie jakiegoś chłopaka, toteż drugą płeć zostawił swojej koleżance z klasy. Po kilku minutach stania i rozmawiania z napotkanymi dziewczynami otoczyła go już całkiem spora grupka.
     Jego przyjaciel po zmianie butów i powieszeniu kurtki jak co dzień przeszedł korytarzem z słuchawkami w uszach. Wyjął je stając przy koleżance z klasy, przywitał się i rzucił, że idzie pomóc reszcie. Przeszedł z dala od tłumku dziewczyn, właściwie starając się ich unikać zostając niezauważonym. Nie mógł odrywać Oikawy od jego części roboty, toteż skierował się prosto do klasy. Nie miał konkretnej roboty, zostawało mu jedynie latać za wszystkim co było jeszcze potrzebne na miejscu...
     Oikawa dość zadowolony ze swojej pracy wrócił do klasy kilka minut przed pierwszą lekcją. Widząc Iwaizumiego rozłożonego na ławce uśmiechnął się z pewnym rozczuleniem i po cichutku się do niego podkradł.
- Iwa-chan~! - wykrzyknął wesoło, obejmując chłopaka od tyłu za szyję. - Dlaczego się ze mną nie przywitałeś!? - jego głos przyjął bardziej dziecięcą i niezadowoloną barwę.
- Zająłeś się witaniem innych. - przypomniał mu, nagle sztywniejąc. Jednak głos miał zwyczajny. No, prawie zwyczajny, bo w nim też pobrzmiewało echo napięcia. - Poza tym kończyliśmy dekoracje. - Skinął głową na klasę w stronę okien, gdzie wisiały nowe ozdoby. Miał wrażenie, czy to tulenie trwało dłużej niż zwykle...? Na myśl przychodziły mu kompletnie idiotyczne uwagi, których nie zamierzał wypowiadać na głos. Kompletnie je olał, wychylając się po podręcznik i zaraz znów próbując wyciągnąć się na ławce.
- Hę, co jest? Obraziłeś się? - Oikawa zdziwiony taką reakcją obszedł ławkę chcąc, by brunet go widział. W zastanowieniu przechylił głowę. - Jesteś zazdrosny o te dziewczyny? Oi Iwa-chan przecież wiesz...- Kucnął przy ławce układając brodę na jej blacie. - zawsze zajmujesz szczególne miejsce w moim sercu. - dodał z miną playboya z okładki. Tylko mimo całej sztuczności sławnych ludzi on ten jeden raz mówił to poważnie.
     W odpowiedzi otrzymał zdenerwowane spojrzenie w stylu "jesteś idiotą, czy tylko go udajesz?".
- O nic nie jestem zazdrosny. - burknął, zaraz jednak odwracając znów wzrok na okno. Nie rozumiał, jakim cudem on ostatnio trafiał w sedno. I jeszcze... - Nie wykrzywiaj tak twarzy, bo jeszcze ci zostanie. - mruknął, zerkając na niego kątem oka. Pstryknął go w czoło, nie mając ochoty kopać go siedząc.
- Ach wiedziałem. - Tooru nerwowo przeczesał ręką włosy. - Iwa-chan nie leci na romantyczność... Szkoda, byłoby mi łatwiej. - wyjaśnił, przechodząc parę kroków i siadając obok niego w ławce. - A tak poza tym nadal lubisz czekoladowo-orzechowe babeczki czy już masz dość po ostatnich walentynkach?
- ...Co kombinujesz? - mruknął, czując, że naprawdę przestaje go rozumieć. Choć dziwne wyskoki i teksty szatyna mylące go na każdym kroku stawały się już dla niego codziennością, więc nie czuł potrzeby dopytywać i czekać, aż odpowie. - Jakaś nagła impreza walentynkowa, czy co? - Zmarszczył lekko brwi, ale postanowił dodać: - Po roku wrócił mi apetyt. - Oparł głowę na dłoni, zerkając ukradkiem na zegarek, a potem w stronę drzwi. Ale nie zwrócił mu ani słowem uwagi na to, że ktoś im się przygląda.
- Ha ha ha, no bo wiesz Iwa-chan taka śmieszna sprawa~... - Podrapał się po głowie uśmiechnięty i spojrzał przepraszająco na bruneta. - Kilka... naście dziewczyn zapowiedziało, że i tak wręczy mi coś słodkiego na walentynki chociaż wiedzą, że nie przyjmuję takich głupot... A wszystkie doskonale pamiętają jak kiedyś przypadkiem powiedziałem, że orzechowo-czekoladowe to moje ulubione. Więc błagam pomóż mi to zjeść! - jęknął składając ręce jak do modlitwy. - Oczywiście reszcie drużyny też dam! - dodał gdy nagle go oświeciło. W ten sposób będzie miał ich jeszcze mniej,
     Czarne kosmyki zafalowały, gdy ten leniwie pokręcił głową. Rzecz jasna tylko żeby zobaczyć minę Oikawy, bo kręcenie głową miało w sobie więcej niedowierzania, niż zaprzeczenia. Choć mimo wszystko, nie uśmiechało mu się jeść wypieków fanek tego konkretnego chłopaka... Musiał je w ogóle przyjmować? ...Cóż, zgadywał, że i na to nie miał wpływu, więc mniejsza z tym.
- Gdybym to ja piekł takie babeczki, to sam bym je zjadł. - mruknął w pewnym zamyśleniu, ale zaraz odetchnął i skinął pojedynczo głową. - Dobra, wezmę parę... Chociaż twoim fankom to pewnie złamie serca, wiesz? - upewnił się.
- Hę? Nie podzieliłbyś się? Chociaż wiesz, że to moje ulubione... To okrutne Iwa-chan! - poskarżył się z niezadowoloną miną. Złapał przyjaciela za ramię i potrząsnął nim kilka razy. Gdy Iwaizumi na niego spojrzał nadął policzki by lepiej pokazać swoją frustrację. - Co cię obchodzą serca dziewczyn na które złościsz się cały rok... Potraktuj to jako małą rekompensatę. - powiedział, choć z trudem przez nadal nadęte policzki.
     Chłopak patrząc, jak ten stara się mówić, utrzymując nadęte policzki i powietrze za zębami, mimowolnie parsknął pod nosem. Nie sposób się było skupić na tym, co do niego mówi. Zbliżył więc dwa palce do jego policzków i puknął w nie, wypychając powietrze. Zdecydowanie... lepiej.
- Jak twoje ulubione to po co rozdajesz?
- Bo jest tego zwyczajnie za dużo, a nie chcę żeby się zmarnowały. - wyjaśnił mu nadal obrzucając go niezadowolonym spojrzeniem. Jego policzki padły, ale oczy nie! - Poza tym to grzech nie zjeść czegoś słodkiego w walentynki~... A jestem prawie pewien, że Iwa-chan nic nie dostanie... Jeśli by dostał czułbym się zdradzony!
- Ta, zdradzony... Mogłeś im powiedzieć, żeby to rozłożyły na parę dni, bo naraz nie zmieścisz. - Uśmiechnął się, aczkolwiek dość krzywo i nieudanie. No cóż... Wzmianka o tym, że nic nie dostanie raczej mu się nie podobała. Może powinien mieć w końcu powodzenie gdzie indziej niż w snach... Bądź co bądź, był sportowcem, do jasnej. Całego życia nie przeżyje Oikawą... Ta, żeby tylko jego ciało faktycznie było równie chętne do zmian co myśli.
     Ten wnerwiający, świeżo rozpoczęty tok myślowy przeciął mu dzwonek wołający na lekcję. No nie dospał przed nią, niestety.
- Poza walentynkami to nie ma takiej mocy. - zacmokał i poprawił sobie krawat. Co prawda miało to wyglądać niedbale, ale jednak perfekcyjnie! - Z resztą co ja się dziwię, Iwa-chan w ogóle nie czuje tej magii. Nawet nie skomentował mojego stroju... - poskarżył się.
- Ee... Sam prasowałeś? - Udał głupiego. Fakt, że widział zmianę stroju, ale nie wiedział, co miałby mu powiedzieć. Że dobrze wygląda? Lepiej niż zwykle? Albo raczej, że wygląda mniej koszmarnie niż zwykle. - Nie czuję magii i chciałbym już skończyć z tym dniem. - poprawił go mrukliwie, prostując się na krześle, gdy wszedł nauczyciel. - Siadaj do siebie. - Zwrócił mu ciszej uwagę. Tylko kolejnego pytania mu brakowało.
- Tak Iwa-chan, właśnie to chciałem żebyś zobaczył, że nie oparzyłem sobie palców i mogę grać. - Cmoknął niezadowolony, a widząc nauczyciela nieśpiesznie przeniósł się na swoje siedzenie.
Iwaizumi uśmiechnął się jeszcze w ukryciu pod nosem. No przecież mu nie powie, że w tych spodniach jego tyłek lepiej wygląda. Choć przez chwilę naszła go nierealna myśl, żeby tak go "pocieszyć".

***

     Tym razem całe godziny minęły, zanim wreszcie nadeszła wyczekiwana długa przerwa. Wśród nerwowej bieganiny dziewczyn i niektórych chłopaków Hajime na spokojnie podniósł się i ignorując Oikawę z jego fankami wyszedł na korytarz. Szatyn prowadzony przez dziewczyny w niewiadomą stronę raczej nie dodał mu humoru. Prawdopodobnie samą twarzą odstraszał przed daniem mu czekoladek... No ale cóż, i tak żadnych się nie spodziewał.
     Trochę trwało nim znalazł sobie dogodne, ustronne miejsce z dala od całego tego zgiełku, a mianowicie korytarzyk przy sali gimnastycznej. I wszystko byłoby w porządku... Gdyby nie to, że w tym samym momencie, w którym próbował wsunąć sobie brokuła do ust, usłyszał dziewczęcy głos wyznającej jakiemuś "senpai" miłość. Szlag by ich wszystkich trafił z tymi ich wyznaniami...
     Oikawa obładowany słodkościami szedł przez korytarz w myślach przeklinając Hajime, że mu się schował. Przecież mieli zjeść tę tonę słodyczy!
- Gdzie jesteś Iwa-chan~... - jęknął, chowając na chwilę swój sztuczny uśmiech. Był pewien, że brunet mignął mu w tłumie, jednak gdy chciał za nim pójść drogę zagrodziła mu niska szatynka. Była zdenerwowana ale i zdeterminowana. Przez myśl Tooru przebiegło, że dziewczyna jest urocza. Pewnie by go zainteresowała, gdyby nie to, że jego preferencje seksualne obróciły się o 180 stopni od kiedy zaczął przyjaźnić się z Hajime.
- Oikawa-senpai... Masz chwilkę?
     W tym momencie szatyn przeklinał swoją popularność i swój głupkowaty uśmiech. To przez to tyle osób było pewnych akceptacji swoich uczuć. Oikawa kiwnął głową i ruszył za dziewczyną prowadzącą go w stronę małej salki gimnastycznej.
- Senpai... Ja... Obserwuję cię od dłuższego czasu i uważam, że twoja gra jest naprawdę niesamowita. I... No, sądzę, że jesteś niesamowity, podobasz mi się, więc proszę, przyjmij moje uczucia!
     Wraz z kolejnymi słowami Iwaizumi odłożył swoje jedzenie. Czuł nieprzyjemny uścisk w brzuchu i całkiem stracił apetyt. Przed oczami miał Oikawę, który zapewne w tej chwili przyjmował podobne wyznanie. Oparł głowę o ścianę, oddychając głęboko. Heh. Ale by było śmiesznie, gdyby to właśnie jego wyznanie słyszał. Śmiesznie... Choć to nie było wykluczone, w końcu dziewczyna wspominała coś o grze.
    W te myśli wtrącił się głos. Męski głos, dobrze mu znany... Wychylił się nieco, na tyle, by zauważyć bez wątpienia osobę Tooru. Czym prędzej schował się z powrotem za róg.
     To trzeba mieć "szczęście".
     Nieśmieszne.

- To bardzo miłe. Ale niestety muszę odrzucić twoje uczucia. - wyjaśnił drapiąc się po głowie. - Parę dni temu zacząłem się umawiać z osobą którą kocham. - dodał. I na tym by skończył całe wyznanie gdyby nie to, że zauważył Iwaizumi'ego szybko chowającego się za róg. - I ta osoba właśnie nas obserwuję zza rogu. Prawda? - rzucił, chcąc się trochę podroczyć z chłopakiem.
     Do Hajime nie zdążyła nawet trafić całkiem informacja o tym, że Tooru z kimś się spotyka, nie mówiąc o jakichkolwiek emocjach z tego powodu, a już trafiła do niego reszta. Trzy sekundy potem powoli przeżuwający tę myśl mózg wypluł ją w stanie gotowym i potwierdzającym, że dobrze usłyszał. - Tak, szatyn się z kimś umawiał. Tak, od paru dni. Tak, tym kimś był... On.
     Więc ta rozmowa nie była snem.
     Więc... Oikawa był jego chłopakiem...? Jak. Kiedy. Jak to, to nie był sen. I tak już od kilku dni? ...Z czego nawet nie zdawał sobie sprawy...?
      Omal nie udusił się gwałtownie wciągniętym powietrzem. Wyszedł zza rogu nieco nieufnie, z widocznie zaczerwienionymi po same czubki uszami. Sam nie wiedział czy paliły go wstydem, czy całą resztą.
- Co ty wyprawiasz, Shittykawa?! - wybuchnął, z miejsca zamierzając się pudełkiem ze śniadaniem. Które celowo świsnęło dobre pół metra od tej dwójki, ale mniej celowo zostało wybrane jako amunicja. Prawie plasnął się w twarz z własnej głupoty i zażenowania. - Chcesz żeby cała szkoła wiedziała, czy co?!
- Oi nie złość się Iwa-chan... To tylko niewinny żarcik. - Uśmiechnął się głupawo. Podszedł do Hajime nie zważając na jego śmiercionośny wzrok i objął go za ramię. Nie mogąc się powstrzymać cmoknął go w jego naburmuszony policzek - No już nie złość się. Przecież ci mówiłem, że złość piękności szkodzi, a ty już i tak do najpiękniejszych nie należysz~...
- Ty... - warknął, jednak ramiona opadły mu bezsilnie, podczas gdy twarz zburaczała. No i w co on się wpakował...?
- Idiota. - skwitował tylko, trzepnąwszy Oikawę lekko w potylicę. Dopiero obejrzawszy się znów w miejsce, w którym niedawno stała dziewczyna zauważył, że po cichu zniknęła. Westchnął pod nosem. Może to i lepiej... Wbrew pozorom cieszył się, że Oikawa wybrał jego.
Widać nawet tak idiotyczne marzenia o pewnym idiocie jednak się spełniają...
- Ja~! - zgodził się wesoło. - A teraz bierz połowę tej bomby kalorycznej i chodźmy na trening. - mruknął, wskazując na sporą ilość czekoladek i babeczek leżących na ławce. - A, zapomniałbym~... - oświadczył mu puszczając go i podszedł do słodyczy, zaczynając je przekładać. Po chwili znalazł niewielką paczuszkę na dwie babeczki. Uśmiechnął się i podał je Iwaizumi'emu. - Tylko czekoladowo-orzechowe umiem piec, więc cieszę się, że jeszcze ich nie znienawidziłeś.
     Z niewielkiego sznureczka którym obwiązana była folia w którą spakowane były babeczki zwisała niewielka karteczka na której odręcznie ktoś napisał "Dla Iwa-chan~✨".


------------------
Hejooo~
Aye, włączyłam~! Przynajmniej wczoraj, niestety kazano mi wyłączyć laptopa w trakcie tej fazy~ Ale są notki dlatego zgodnie z obietnicą, skoro pojawił się komentarz że mam ruszać betą w OiIwę (Dziękuję ^w^) ruszyłam~ I teraz będzie się ładnie pojawiać~!
Swoją drogą dziwnie pisać wstępy na dole, nie mogę pisać "Enjoy". Mimo to mam nadzieję, że się podobało! ;3
PS: Wesołych walęwtyłek~! X3

Yo! Witajcie w dzień eventów we wszystkich grach >w< cieszycie się równie mocno jak ja?
A teraz do rzeczy~ jak dobrze patrzę po notkach roboczych to mój szczeniak załączył śmigiełko-ogonek i popędził betować co nieco, więc o ile lubicie OiIwę czy IwaOi to... wiecie >w<
A no i skoro są walentynki to wreszcie mogę wstawić mój ukochany obrazek, który czekał na tę okazję >w<

Och Iwa-chan jesteś taki słodziutki .///.

1 komentarz:

  1. Uznacie mnie za aspołecznego nerda bez znajomych ale trudno (5:20)xddd Nerdy są fajne, weźmy np takiego Oikawe xdd Zdecydowanie ogrom cukru jak na jedne WaleWTyłki~ >w< i humoru xdd Obudziłam prawie wszystkich domowników xd OiIwe, IwaOi cokolwiek to będzie z Hq i z pod waszego pió... Waszej klawiatury, przeczytam z miłą chęcią ~
    No i cieszę się że, komentarz zmotywował xd
    Ja ne i szczęśliwego (już o zgrozo) dnia singla ~

    OdpowiedzUsuń