Komban-wa~! >.<
Przepraszam was strasznie, że tak długo nie było tu notki! Chyba nie mam co się tłumaczyć z braku bety, mam nadzieję, że rozumiecie szkolne zabieganie i nikt nie jest zły... Umm... Za to teraz postaram się przygotować już następną fajną rzecz (tak, mam wspaniały wybór wśród samych rzeczy które mi się podobają, to takie fajne~~) i o ile się uda już następna nota będzie na czas~...
Więc jeszcze raz przepraszam i już kończę moją gadaninę~!
Enjoy!
Hejo~... normalnie mam łzy w oczach, że to się w końcu pokazało xD tydzień po czasie ale jest! No i z tej okazji chciałam wam bardzo podziękować, że jest już 10000 wejść na tego bloga :3
Ja powiem, że z notek które mamy gotowe ta mi się podoba najmniej ale była z nią niezła zabawa więc chyba jest dobrze :3 Enjoy~...
Fandom: Haikyuu!!
Para: Kuroo x Kenma
Uwagi: powiedzmy, że lekko perwersyjne choć nie wiem...
W szatni Nekomy po treningach zazwyczaj jest wesoło. Ciepło bijące od ciał zawodników, wesołe rozmowy, para ulatująca z pryszniców w pomieszczeniu obok sprawiają, że jest to miejsce w którym zawodnicy czują się dobrze, choć wszyscy zgodnie twierdzą, że pachnie tu mokrym kotem.
Taka przyjazna, ciepła atmosfera zawsze skłaniała
zawodników do rozmów. Nawet po ciężkim treningu byli w stanie
głośno żartować, śmiać się czy... rzucać spodenkami jednego
ze znajomych dopóki nie wylądują na lampie czy wylecą przez
otwarte okno. I właśnie magia tej dziwnej pachnącej kotem szatni
porwała dwóch rezerwowych Nekomy do ożywionej kłótni.
- Rozgrywający jest na swój sposób straszny... W ogóle się nie uśmiecha! - mruknął jeden z zawodników wpatrując
się w swoją koszulkę.
- Hę? Co ty? Kenma jest zawsze bardzo miły! Może nie
jest zbyt rozmowny, ale kapitan bardzo go ceni! - pocieszył go
drugi, a chwilę później po szatni rozniósł się plask gdy
klepnął go ręką po gołych plecach.
- A co to ma niby do rzeczy... Osoba z tak spokojną
twarzą... One zawsze mnie przerażały. - wyjaśnił z niemrawą miną
patrząc na pocieszającego go chłopaka.
- Na pewno czasami się uśmiecha. - odparł
lekceważąco.
- A widziałeś go kiedyś takiego? Jedyne co czasem
widać na jego twarzy to wysiłek po ciężkim treningu.
- Nie prawda. Każdy ma jakąś ekspresję. - Chłopak
rozejrzał się po sali przygnieciony pytaniem kolegi. On też nigdy
nie widział emocjonującego się rozgrywającego, ale to było
niemożliwe żeby nic nie czuł. - Kuroo-san! - wykrzyknął z ulgą
wypatrując wysoką osobę z dość długimi, oklapniętymi, czarnymi
włosami wychodzącą właśnie z pomieszczenia z prysznicami.
- Hm? - Kapitan Nekomy popatrzył na chłopaków
bynajmniej niezainteresowanym wzrokiem. - Co jest, stało się coś?
- Kuroo-san, jesteś przyjacielem z dzieciństwa Kenmy
prawda? - Na przytaknięcie kapitana chłopak zareagował tylko niepewnym
uśmiechem. - No bo... Kolega ma pytanie. - Szturchnął ramieniem
szatyna obok.
- Etto... Wydaje nam się, że Kenma nie ma ekspresji.
- stwierdził, stając bardziej na baczność, po czym rozmasował
pchnięty bok. - Jako jego przyjaciel z dzieciństwa na pewno wiesz
lepiej Kuroo-san... Czy Kenma czasem się czymś ekscytuje?
Brunet popatrzył na nich obu, próbując sobie
przypomnieć podobną sytuację. Nie bardzo sobie przypominał
wylewnego Kenmę, jednak ekspresję miał, to jasne. A
podekscytowany...
- Na pewno umie być podekscytowany. - orzekł w końcu
z eksperckim przekonaniem.
- Hęę? Nie wierzę! - wyrwało się jednemu z nich.
Rozłożył ręce, wyrażając tym całe swoje niedowierzanie. - Nie
mogę sobie wyobrazić jak Kenma wyraża ekscytację czy choćby
zażenowanie, to niemożliwe! - Chłopak skrzyżował ręce w
zdecydowane x.
- Jasne, że możliwe, głupku. - Kuroo pstryknął go
tylko w czoło. - Sam to sprawdzę, a nawet cyknę zdjęcie... -
zapewnił, przecierając swoim ręczniczkiem kark. Spojrzał kątem
oka na Kenmę wychodzącego spod pryszniców i uśmiechnął się pod
nosem. - Idę o zakład.
- Trzymam cię za słowo Kuroo-san! - uprzedził
jeszcze niedowiarek. Jego przyjaciel tylko życzył mu powodzenia i
obiecał trzymać kciuki. Jakby to było potrzebne...
- Yo, Kenma. - mruknął, machając mu i kierując się
do swojej szafki. - Wracasz dziś prosto do domu?
Kenma szedł zamyślony, dłońmi trzymając beżowy
ręcznik przewieszony przez swoją szyję. Drugi, w tej samej
tonacji, osłaniał mu biodra. Wyrwany z zamyślenia spojrzał na
machającego mu Kuroo.
- Hę... Ta. - mruknął, podchodząc do swojej torby.
Kucnął przy niej i zaczął ją przeszukiwać. Po krótkiej chwili
wydobył z niej konsolę zapakowaną w plastikowy zamykany woreczek.
Upewnił się, że zapięcie nie przepuszcza wilgoci i ponownie
schowawszy urządzenie dopiero zaczął się przebierać. Musiał
przyznać, że zdziwiło go pytanie Kuroo, Przecież dobrze wiedział,
że on nigdzie po szkole nie chodzi, bo zawsze wracali razem.
Kuroo nucił coś pod nosem aż do chwili, gdy
skończył z ubieraniem się. Jedynie koszulę zostawił rozpiętą i
oparł się o ścianę, obserwując, jak reszta wychodzi. Stygł
powoli, przyglądając się w zamyśleniu Kenmie. Mógł zacząć już
dzisiaj. Cieszyło go to jakoś.
- Dobra robota! - odkrzyknął ostatniemu zawodnikowi
poza nimi. - Gotowy? - zapytał, widząc jak jasnowłosy zarzuca
torbę na ramię, nie przerywając gry. Niedługo potem kierował się
z nim na stację metra, jakby nigdy nic co jakiś czas zwalniając i
zerkając bez skrępowania na jego tyłek.
Kenma nie przerywał gry, nie ważne co robił. Ufał,
że Kuroo zatrzyma go na czerwonych światłach, czy złapie za ramię
i pociągnie w bok by nie uderzył w lampę lub sygnalizator.
Oczywiście sam też jako-tako uważał, ale gra była wymagająca
na tyle by skupić na niej większość swojej uwagi. Jednak w tym
standardowym powrocie do domu czegoś mu brakowało. Zwykle był wręcz
zalewany gadaniną swojego przyjaciela, na co tylko zdawkowo umkał,
hmkał i potakiwał. A dziś... cisza. Nawet znajomy lekko skoczny i
wesoły rytm kroków nie był tak miarowy. Raz cichszy, raz
głośniejszy, jakby jego przyjaciel co jakiś czas rzedł z tyłu
bądź się do niego przybliżał. To było dziwne. Nie na tyle, by
przerwać grę, ale na tyle irytujące, by się odezwać.
- Coś się stało? - mruknął, jednocześnie
przypuszczając atak na bossa dziewiątego levelu.
- Nie. - odpowiedział od razu, zrównując z nim krok
na dobre. Nie zauważył... Tak to nie mogło zadziałać. Jak to
mówią, nie od razu Rzym zbudowano. - Miałem dziś ciekawą rozmowę
z dwoma chłopakami z drugiego składu. Zastanawiałem się nad nią.
- przyznał się, zaraz jednak zmieniając temat. - Słyszałeś o
tym, że Yamada został przyłapany z gazetkami dla dorosłych? -
Zerknął na niego ze swoim lekkim uśmiechem. - A ty, Kenma?
Oglądałeś takie kiedyś w ogóle? - Przystanął z nim wśród
ludzi na stacji, nie spuszczając z niego wzroku.
- Przeglądałem. Nic interesującego. - stwierdził
spokojnie, jakby mówił o najzwyklejszym magazynie sportowym. - Ale z
tyłu była reklama gry. - dodał po chwili i nacisnął kombinację
klawiszy na swoim PSP. Z niewielkiego głośniczka wydobył się dźwięk, który
amerykańskie komiksy opisywały jako "Wooosh" a chwilę
później słychać było gardłowy ryk umierającego potwora. Na
ekranie pojawił się napis "Level completed" i po kilku
sekundach gra zaproponowała Kenmie przejście na kolejny level.
- I co, próbowałeś gry? Na pewno była tematyczna? -
podłapał, rzucając jedynie znudzone spojrzenie staruszce, która
skarciła ich wzrokiem. Nie obchodziło go jej zdanie o ich rozmowie,
a raczej czy Kenma kiedykolwiek zauważy i przejmie się tym, do
czego się przyznaje przy tych wszystkich ludziach. A może ludzie to
też niewłaściwy kierunek. Wszedł przez otwarte drzwi metra z
przyjacielem przed sobą, podtrzymując go za ramię prawie
odruchowo, żeby się mu nie zgubił w tym ścisku i tłoku.
- Raczej nie. Zwykła platformówka. Ale miała kilka
ukrytych plansz co było dość pochłaniające. - Stwierdził
spokojnie, nie przerywając gry na nowej planszy. Będzie musiał
odblokować ich jeszcze całkiem sporo nim dotrze do bossa. Za Kuroo
poszedł do pociągu. Wierzył, że brunet dobrze go pokieruje, bo
sam musiał się zająć wyjątkowo denerwującym potworem latającym
za jego postacią i wysysającym PŻ.
- Zwykła platformówka reklamowana w gazecie dla
dorosłych? Co za nuu~dy... - mruknął, łapiąc się za uchwyt na
górze i przystając gdzieś pośrodku wagonu. Jego złapał drugą
ręką w pasie, jakby nigdy nic, w końcu powstrzymywał go przed
upadkiem. - A może nie rusza cię to bo wolisz chłopaków, co,
Kenma? - rzucił nie dbając o to, by specjalnie ściszyć głos.
Obserwował go nadal, próbując wciąż odkryć, co właściwie jest
zdolne wywołać u niego jakąś ekspresję. Jednocześnie - przez
ścisk rzecz jasna - przysunął do niego biodra.
-Może. - zgodził się machinalnie, przechylając się w
stronę Kuroo gdy ten go pociągnął. Dopiero po chwili wyprostował
się. Najpierw musiał pokonać jedną z postaci, która jako jeden z
pod-bossów musiała oczywiście uciec, na dodatek z jego bronią.
Zajęty gonieniem jej wniknął w świat fantasy zapominając o
metrze i ludziach w nim. Nie lubił gdy ktoś się na niego gapił.
Czuł się wtedy zbyt widoczny, a Kuroo najwyraźniej lubił taki być
rozpoczynając rozmowę w metrze.
- Co to za niejednoznaczna odpowiedź...? Mi nie
powiesz? - W jego głosie dało się wyczuć nutę zdziwienia. W
międzyczasie zaś rozejrzał się dookoła, pogapił się ludziom w
oczy i stwierdził, że i to jest zdecydowanie nieskuteczne. Kenma
nie lubił ludzi, ale nie dlatego że się przy nich wstydził.
Musiał więc wymyślić inną metodę. - Idziesz dziś do mnie? -
ponownie zmienił temat, tak że zabrzmiało to dwuznacznie. Metro
zahamowało, przez co otarł się o niego, ale go przytrzymał. To
otarcie się nie było zamierzone, ale... było mu na rękę.
- Po prostu nie wiem. - wyjaśnił zagłuszony przez jęk
ludzi gdy metro zahamowało. Wszyscy mający wysiąść lub wsiąść
na tej stacji natychmiast zablokowali drzwi, przez co i tak panujący
w metrze gwar jeszcze się wzmocnił. Kenma na ułamek sekundy uniósł
oczy chcąc zrozumieć co się dzieje, a gdy dotarło do niego, że
nic ważnego, jak gdyby nigdy nic powrócił do swojej gry. -
Możemy... Naładowałem dziś baterie. - To drugie mruknął już do
siebie, tak dla pewności sprawdzając jeszcze stan baterii
wyświetlany na górze konsoli. 87% po całym dniu podczas którego
ani razu nie wyszedł z gry.
- Mocna jest. - skomentował, przesuwając się z nim
trochę bardziej wgłąb wagonu. Nie poddawał się, im bardziej
Kenma nie reagował, tym bardziej chciał wywołać jakąś reakcję.
Teraz jednak była przerwa między meczami. Albo tylko przerwa na
przekazanie nowej strategii. Jeszcze nie oddawał punktu. - Mam parę
nowych filmów. Obejrzysz ze mną, czy wolisz coś innego?
- Możemy obejrzeć. - odmruknął grzecznie idąc za
nim. Jak małe dziecko usadzono go na pojedynczym wolnym miejscu. Nie
przejmował się tym, zajęty pokonywaniem jakiegoś trolla.
Potrzebował złota na choćby prymitywną broń która zwiększyłaby
jego statystyki. - Co masz oprócz filmów? - zapytał dopiero po
dłuższej chwili milczenia jakby uświadamiając sobie, o czym jest
rozmowa. Nie miał nic przeciw siatkówce, a Kuroo ją kochał, więc
prawdopodobnie cała jego filmoteka jest właśnie o tej grze... A może chciał obejrzeć jakiś mecz i omówić strategię?
- Prócz filmów? Mam trochę gier, piłkę, duże
łóżko i ciebie jako gościa. Więcej mi do szczęścia nie trzeba.
- zapewnił, całkiem zadowolony z własnej odpowiedzi. Nachylił się
nad nim trochę, oglądając jego grę. Wbrew pozorom lubił
obserwować jego strategie i całkiem go to interesowało. Wbrew
pozorom, bo nie wyglądał na zainteresowanego, jak zwykle.
- Jakie gry? - zapytał, wyłapując to magiczne słowo z
wypowiedzi swojego przyjaciela. Prawdopodobnie wszystkie znał lub w
nie grał, ale zawsze miło wiedzieć, że może jest coś co mógłby
pożyczyć. Nadal uparcie klikał w przyciski na przemian robiąc
uniki i atakując. Czarne kosmyki Kuroo majaczyły mu na granicy
widzenia, ale był do nich na tyle przyzwyczajony, że nie
przeszkadzały mu w rozgrywce.
- Trochę sportowych, głównie dla dwóch osób. -
wyjaśnił, prostując się. Wyprostowawszy się spojrzał w dół i
uśmiechnął się pod nosem. Ciekaw był, czy jego przyjaciel tego
nie widzi, czy tylko udaje... - Kenma, nie uświniłem się tam na
spodniach przy bento? Miałem całkiem sporo tego sosu czosnkowego...
- zapytał, udając zwyczajowo znudzonego. To że sam się nie mógł
z tego miejsca obejrzeć było tak oczywiste, jak to że jego krok
był tuż-tuż przy twarzy jasnowłosego.
- Hm? - Kenma zastopował grę i spojrzał z
niezrozumieniem przed siebie. Obejrzał dokładnie obie nogawki jak i
całą resztę przodu spodni, ale nic nie zobaczył. - Nie, dobrze
jest. - Oświadczył z niezmienioną miną wracając do swojej gry.
Nie przypominał sobie, żeby Kuroo jadł dzisiaj coś czosnkowego,
ale kto tam wiedział czy znów czegoś nie przegapił wpatrzony w
ekran.
- Dzięki. - mruknął, powoli zaczynając wierzyć, że
chłopak po prostu nie ma skojarzeń. W sumie naprawdę blondyn dotąd
nie przejawiał żadnego zainteresowania... Ale to nie znaczyło, że
samo rozwijanie tematu w pełnym metrze powinno mu być równie
obojętne. Jednak wiadomo, to Kenma. Na niego normalne sposoby nie
działały. I jeśli ktoś miał odkryć ten działający, to on. -
Wychodzimy. - zauważył i złapał go za rękę, żeby przecisnąć
się przez tłum, torując sobie drogę. Skierował się z nim w
stronę swojego domu. - Który poziom? - zmienił temat, w myślach
znów zarządzając przerwę, by jasnowłosy nie zaczął być
podejrzliwy.
- Jedenasty. - odmruknął, marszcząc brwi. Nie mógł
poradzić sobie z jedną wiedźmą. Do tego przez to wychodzenie z
metra w pośpiechu stracił sporo życia. Nie zapowiadało się
najlepiej. Dla bezpieczeństwa zapisał grę żeby nie stracić choć
tego co uzbierał.
- Daleko ci do skończenia? - mruknął i rozejrzał
się, po czym zatrzymał go przed pasami. Szczegół, że tym razem
za pasek spodni. Nie sądził, żeby i to mu przeszkadzało. - Co
sądzisz o dzisiejszym treningu? - zmienił temat moment później,
wracając myślami do ćwiczeń i szatni. Tym razem chciał przywołać
więcej jego uwagi. - Ktoś zwrócił szczególnie twoją uwagę?
- Jest pięćdziesiąt i ukryte plansze.- Wyjaśnił
idąc przed siebie zapatrzony w ekran. Stanął dopiero gdy poczuł,
że Kuroo go zatrzymał. - Kai mógłby lepiej wyskoczyć gdyby tylko
wybił się trochę dalej od siatki i mógłbyś przekazać Yamamoto,
żeby tak nie krzyczał po każdej przebitej piłce. - mruknął
spokojnie stojąc i czekając na zmianę światła, jednocześnie
wyprowadzając dwa samonaprowadzające się ataki wprost na
czarownice.
- Przekażę. - zapewnił, układając dłoń między
jego łopatkami i popychając go lekko na znak, że może iść. Sam
też ruszył. - A Yamamoto widocznie cieszy się z tego, że wchodzi.
- Wzruszył ramionami, mimo to pokazując lekki uśmieszek, dzięki
któremu inni powinni wykryć podtekst. Szczególnie Kenma. - Nie
udaje mu się to za często to ma prawo...
- Kuroo czy ty też mówisz o naszym głównym
atakującym? - upewnił się grzecznie idąc przez pasy. Wiedźma
została pokonana i teraz mógł zabrać jej zaklęcia. - Przecież
jest w wyjściowym składzie. Musi trafiać w pole przeciwnej
drużyny. - wyjaśnił lekko zaniepokojony zanikiem pamięci
przyjaciela. Przecież od zawsze kochał siatkówkę... A może go
sprawdzał? Kenma usłyszał dźwięk uspokojonego wypuszczania powietrza jakiejś przechodzącej
obok kobiety. Nie wiedział czemu westchnęła, ale najwyraźniej jej
ulżyło.
- ... - Niezadowolony westchnął cicho i potarł kość
policzkową. Nie będzie mu tego tłumaczył tylko dlatego, że nie
załapał... - Tak, o nim... Żartowałem. Może poćwiczymy trochę
po filmie co? - zaproponował, odbijając nieco w bok. - Najlepiej
wsadzanie.
- Uhm. Jasne. - zgodził się nie widząc nic dziwnego w
poćwiczeniu gry. Choć "wsadzanie" i "siatkówka"
nie za bardzo do siebie pasowały. Może Kuroo najzwyczajniej się
przejęzyczył. Jakaś pani wydawała się oburzona ich rozmową.
Spojrzała na nich zdegustowana i ruszyła szybciej przed siebie.
Właśnie dlatego Kenma nie lubił ludzi, nie wiedzieć czym można
ich zdenerwować.
- Hm... Ostatnio twierdziłeś, że robię to za mocno.
Tym razem będziemy powtarzać, aż będzie dobrze. Chyba, że
wcześniej się zmęczysz. Dobra? - zapewnił, upewniając się, czy
nadal nic. Jak to możliwe, żeby wciąż nie kojarzył.
- Dobrze. - zgodził się. Zmarszczył lekko brwi.
Trening tuż po treningu to nie był najlepszy pomysł, ale jeśli
Kuroo naprawdę tego chciał Kenma postanowił mu nie przeszkadzać.
Lekko zmartwiony spojrzał na swoją grę. Poziom dwunasty. Na
piętnastym był pierwszy boss, a on nadal miał zbyt mało punktów
życia by czuć się bezpiecznie.
Brunet pokręcił do siebie głową. Chciał po
prostu zobaczyć jakiś nietypowy wyraz jego twarzy. Ze szczególnym
wskazaniem na pretensję albo zażenowanie. A tyle to wymagało
zachodu... Nawet mógłby wykorzystać jego teraźniejszą zgodę,
jednak to by było przegięcie.
W ciszy doszedł z nim do domu i otworzył drzwi.
- Do środka... - mruknął, machając dłonią, żeby
wchodził.
Blondyn pokiwał głową na znak, że rozumie i mrucząc
ciche "Przepraszam za najście" przekroczył próg
mieszkania w którym rezydował Kuroo. Poprawił pasek od swojej
torby, zdjął buty i ułożył je równo. Wyciągnął swoją grę
czekając, aż brunet powie mu gdzie dalej iść.
- Daj spokój, możesz się czuć jak w domu. - Brunet
zsunął buty ze stóp i skinął w stronę mieszkania. - Idziemy do
salonu, chyba że chcesz coś jeść zanim co?
Kenma kiwnął głową na zgodę i ruszył po cichu do
salonu. Na wszelki wypadek przed wejściem przystanął i delikatnie
zajrzał do środka. Czyli Kuroo nadal mieszka sam. To nie było
powodem jego dzisiejszego zdenerwowania. Mruknął do siebie
utwierdzając się w tej idei i wszedł do pomieszczenia. Przeszedł
po miękkim dywanie i usiadł na brzegu kanapy.
Uznając jego kiwnięcie nie za oznakę głodu ale
za znak, że pójdzie do salonu i tak skierował się do kuchni i
wyciągnął paczkę paluszków. Tak do chrupania w trakcie filmu. Po
tym kucnął przy szafce w salonie i wyjął klka płyt.
- Które wolisz? - zapytał, pokazując mu kilka
tytułów. Zaryzykował nawet i pozwolił prześwitywać jednej z
bardziej "dorosłymi" scenami. Że niby się zaplątała...
- Nie znam się na filmach Kuroo... - przypomniał mu,
że woli gry. Przyglądał się przez chwilę wszystkim okładkom,
jednak nic szczególnego go nie ruszyło. Nie chciał też stwarzać
niewygodnych pytań i chwil nieprzyjemnej ciszy, więc udawał, że
jedna z płyt, która na okładce miała jawną aluzję do tego, że
jest pornosem, przemilczał. Poza tym mógł być to być całkiem
normalny film, a spece od marketingu mogli po prostu w ten sposób
zachęcić ludzi do kupienia, kto wie... - Obejrzyjmy coś czego
jeszcze nie widziałeś. - zdecydował w końcu uznając, ze wtedy
jego przyjaciel będzie zadowolony.
- Więc tak... - mruknął i sam spojrzał na okładki.
Wybrał raczej znaną sobie płytę. Wbrew pozorom nie był to
pornos, mimo to miał ze dwie bardziej... przeciągnięte sceny... -
Tego jeszcze nie widziałem. - skłamał niezauważalnie i siadł
obok niego, otwierając paluszki. Pilotem pogłośnił i włączył
"play". - Częstuj się, jakbyś chciał. - Ułożył
między nimi paluszki i rozparł się wygodniej na oparciu,
zakładając na nim ręce.
- Uhm. - Kenma kiwnął głową i zabrał jednego
paluszka z paczki, zaczynając go jeść podobnie jakby jadł pocky.
Film się dopiero zaczynał, więc chrupanie nie powinno nikomu
przeszkadzać. Wyłączył też swoją grę, uprzednio ją zapisując.
Skoro Kuroo go zaprosił powinien chyba czerpać z tego filmu.
- Gra całkiem seksowna aktorka. - skomentował gdy ta
pojawiła się na ekranie. Wyjął kilka paluszków, przy czym jeden
"wypadł" i potoczył się prawie pod tyłek Kenmy. Sięgnął
więc po niego na ślepo niby to by go znaleźć, końcowo wsuwając
nieco dłoń pod jego pośladek i lekko go ściskając gdy łapał
paluszek. Spojrzał na jasnowłosego, unosząc odzyskaną zdobycz, a
raczej jej dwie połówki jakby nigdy nic. - Upadł. - wyjaśnił.
- Jeśli tak uważasz. - skomentował przyglądając się
wysokiej blondynce pojawiającej się na ekranie. Może powinien znów
pofarbować włosy? Zastanawiając się nad tym wsunął sobie
końcówkę paluszka do ust i zaczął go chrupać. Skłamałby,
gdyby powiedział, że nic nie czuł. Kuro macający kanapę tuż za
nim nie był zbyt normalny, ale... nadal w granicach normy. Zwłaszcza
gdy pokazał mu paluszek. - Mam nadzieję, że nie rozkruszyłem? - mruknął z pytaniem.
- Trochę. Sprzątnie się. - zbagatelizował,
odkładając zdobycz i jedząc jednego z wyciągniętych. - Nie
podoba ci się? A główny bohater - Wskazał ekran swoją przekąską.
- jest w twoim typie? Wygląda jakby nosił sporą armatę w
spodniach. - zauważył, bardziej skupiony na tym niż na znanej
sobie fabule.
- Dlaczego od razu przyjąłeś, że jestem gejem? -
zapytał spokojnie, dochrapując się już do połowy paluszka.
Przełamał pozostałą część na dwa i teraz jedną trzymał w
dłoniach, a drugą wciąż chrupał. - Przecież mówiłem ci, że
nie wiem.
- Sprawdzam, kto jest bardziej w twoim guście. -
Uśmiechnął się kącikiem ust, zsuwając rękę z oparcia, a za to
łapiąc go w pasie i sadzając go sobie na udach, blisko torsu. Nic
dotąd nie działało, aż był zaskoczony... Mimo to zadowolony z
wyzwania, jakim był jego przyjaciel. - Może badam grunt? Główny
bohater jest całkiem podobny do mnie... - mruknął, opierając
głowę o jego ramię i zerknął na niego z tej pozycji. - Czujesz?
- mruknął mu do ucha.
- Hmm... - Kenma wpatrzył się w telewizor chcąc
ocenić wzrokiem stopień podobieństwa jego przyjaciela i bohatera
filmu. - Ty masz dłuższe włosy... I chyba jesteś wyższy. - mruknął
przyglądając się teraz twarzy. Spojrzenie osoby na ekranie nie
umywało się nawet do spojrzenia Kuroo mimo, że aktor patrzył na
pociągająco ubraną kobietę, a Kuro... patrzył tak na niego i
prawdopodobnie cały świat.
- Hm, tak? I to dobrze? - mruknął, choć przewidywał
odpowiedź. Wkładał już paluszek do ust, ale jeszcze na moment
zastygł, czekając z chrupnięciem aż Kenma dosłyszy fragment
filmu. - Młodszy brat bohaterki wygląda trochę jak ty. - Było to
trochę naciągnięte, ale postronnemu obserwatorowi faktycznie mogło
się tak wydawać. Kuroo nie widział w filmowym odpowiedniku tego
samego spojrzenia, bystrości w nieco oderwanym od rzeczywistości
wzroku, twarzy wyrażającej emocje mimo nie wyrażania ich. Mimo
tego, że lubił ten widok, chciał zyskać dowód, że Kenma
potrafi, jedynie mu się nie chce pokazywać ich wyraźniej. - I jest
całkiem uroczy kiedy się złości. - dodał, choć patrząc na
aktora wyglądał raczej na znudzonego.
- Oczywiście Kuroo jest wysoki, więc dobrze gra w
siatkówkę, którą tak lubi. - mruknął, będąc pewnym swojej
odpowiedzi. Skończył swojego paluszka, ale nie sięgnął po
następnego... Pić mu się chciało. Kuroo natomiast zaczął
rozwlekać się nad bratem tej "seksownej" dziewczyny.
Cóż... Może i było w nich coś podobnego. Oboje byli niscy, to na
pewno. - Czyli jest kompletnie inny. - stwierdził słysząc o uroczej
złości. On nie pokazywał emocji, ale zawsze myślał, że Kuroo to
nie przeszkadzało. - Mogę wody?
- Też prawda. - mruknął i sięgnął po butelkę
ukrytą za podłokietnikiem kanapy. Przy tym "dla równowagi"
dłoń ułożył znów niżej, na jego pośladku. Gdy już się
podniósł nawet mu tę wodę odkręcił. - Ciebie chętniej
widziałbym otumanionego przyjemnością niż wściekłego. - dodał
w momencie, w którym jasnowłosy zaczynał pić. Zaskoczenie w
takiej chwili na pewno byłoby widać.
Kenma tylko spokojnie przewrócił oczyma. Co to za
głupi tekst? Przecież... go nigdy nic nie cieszyło, a już na
pewno nie do tego stopnia by go otumanić. Mimo to nie mógł nie
zauważyć, jak często dziś brunet nawiązuje do seksu. Podał mu
butelkę i wytarł usta wierzchem dłoni.
Brunet tylko na moment uniósł kącik ust na to
jego wywrócenie oczami. Nie o taką reakcję mu chodziło, ale to
już było coś. Zakręcił butelkę, odstawił i oparł się
wygodniej, jedząc przy tym paluszki i od czasu do czasu podstawiając
je jemu. Czekał, aż pojawi się pierwsza z tych dwóch scen. Chciał
wtedy widzieć jego minę.
Kenma oglądał. Film nie był zbyt ciekawy. Bardziej
obyczajówka. W sumie... Nawet tak tego nie mógł określić. Po
prostu nie powalało... Chyba, że miało usypiać. Blondyn, lekko
już znudzony kolejną rozmową drugoplanowych bohaterów, oparł się
o Kuroo i mruknął coś cicho wtulając głowę w tors przyjaciela.
- I pomyśleć, że to miała być akcja. - skomentował
Kuroo, przeczesując mu włosy palcami, tym samym zagarniając mu
grzywkę do tyłu. - Zrobiłeś się mokry. - zauważył, ocierając
mu czoło przy linii włosów. - Jeszcze gdzieś mam cię wytrzeć...?
- zaproponował, dość znudzony czekaniem na ruch filmu.
- Jeśli ci to przeszkadza mogłeś zaproponować mi
chusteczkę. - mruknął spokojnie, wycierając czoło ręką. Cóż...
Było lato, więc było im gorąco, nawet jeśli po treningu wziął
prysznic nie mógł się tak po prostu przestać pocić. - Kuroo, też
jesteś gorący. - mruknął spokojnie, ponownie zawieszając wzrok na
ekranie.
- Nie przeszkadza, przeciwnie. - Sam zawiesił wzrok na
ekranie, gdzie główni bohaterzy zaczynali się gorączkowo całować.
Objął Kenmę rękami dość nisko w pasie, bo nie kłopotał się
po prostu trzymaniem go. - Hmm? Skoro też jestem gorący może
pójdziemy razem pod prysznic? To nie zajmie długo... - obiecał,
oczywiście zadowolony z tej przypadkowej dwuznaczności w jego
ustach. - Czy może najpierw chcesz dooglądać tę część? -
Skinął na ekran, gdzie przybliżenie właśnie padło na zsuwaną
po udzie dziewczyny pończochę.
- Jak wolisz. - zdecydował. W końcu to Kuroo chciał
obejrzeć ten film. - Jeśli ci zależy na tej scenie możemy
poczekać, albo zatrzymać film. - zaproponował. - Mogę też pójść
pierwszy, a ty dooglądasz w spokoju
Brunet musiał przyznać, że nieco się zdziwił.
Choć zapewne Kenma nie odbierał wspólnego prysznica jako nic
specjalnie niezwykłego, skoro w szkole myli się pod natryskami tuż
obok. Tyle tylko, że on miał jeden prysznic. Nie żeby jemu to
jakkolwiek przeszkadzało.
- Poczekaj, pójdę z tobą. - postanowił, mimo tego,
że ta scena nie była dla niego jakaś wybitna. W odpowiednim
momencie kamera uniosła się, robiąc najazd na ścianę, a on
zatrzymał sztuczne jęki i wstał. Chyba faktycznie nie spodziewał
się po przyjacielu reakcji na to. Skierował się z nim do łazienki,
uznając, że jak nie tam to już nigdzie go nie sprowokuje.
Kenma kiwnął głową na znak zgody. Poczekał aż
Kuroo go puści i za brunetem poszedł do łazienki. Nie za bardzo
wiedział jak mają się obaj zmieścić pod jednym prysznicem. No
chyba, że Kuroo miał dwa. Spodziewał się raczej, że pójdą
osobno, jeden po drugim.
- Możesz się rozbierać powoli. - rzucił z
uśmiechem, ściągając z siebie koszulkę. Nie spuszczał z niego
jednak wzroku, czekając na coś, co w założeniu miało przypominać
striptiz, choć w wykonaniu Kenmy...
- Kuroo nie jesteś aktorem w tym filmie. - zwrócił
mu uwagę, zdejmując przez głowę koszulkę. Dzięki temu mógł na
chwilę uwolnić się od spojrzenia kocich oczu, choć nadal czuł je
na swoim ciele. Kuroo zawsze tak na niego patrzył. Kenma przywykł
do tego, ale z reguły jego przyjaciel nie mówił tak dziwnych
rzeczy.
- Wiem. Ale zawsze możemy nagrać własny... -
zaproponował, powoli rozpinając zamek i zsuwając z siebie spodnie.
Podszedł nawet do chłopaka i objął jego ramiona, przystając
nieco za nim. Drugą rękę ułożył na swoim biodrze, pochylając
się do niego. - Masz ochotę?
- Jeśli masz ochotę... - mruknął spoglądając na
siebie i Kuroo w lustrze. - Mogę cię nagrać jak odbijasz piłkę,
czy coś. - mruknął rozpinając własne spodnie. Nie mógł się za
bardzo poruszać, bo brunet go przytrzymywał, co Kenma odkrył
próbując się pochylić i ocierając się zadkiem o swojego
przyjaciela. Spokojnie wyprostował się i zakręcił biodrami
licząc, że w ten sposób materiał w końcu odpuści.
- Hmm...? - mruknął nieco zdziwiony. Bez skrępowania
wpatrzył się w jego tyłek, gdy ten tak po prostu się o niego
otarł. Nie potrafił go rozgryźć w tej chwili, ale musiał
przyznać, że jego przyjaciel ma zgrabne pośladki. - Wolałbym,
żebyś to ty podskakiwał. - rzucił, zsuwając z niego natrętnie
trzymające się na nim spodnie.
- Po co? - zapytał się zdziwiony obracając głowę ku
Kuroo. Spodniami się nie przejmował. - Przecież to nic wartego
uwiecznienia. Farbowany blondyn dobrze wiedział, że jego styl gry
nie jest widowiskowy, ponoć nawet nierówny, więc nie miało sensu
filmowanie kogoś takiego. Co innego jego przyjaciel. Mogliby nagrać
ten jego koci skok gdy w ostatniej chwili ratuje piłkę przed
spadnięciem na boisko.
- Nie, to akurat byłoby warte uwiecznienia. Na pewno
to byłby mój ulubiony film... - mruknął i złapał za gumkę jego
bokserek, ściągając ją nieco w dół. - Nie przerywaj, normalnie
nie mam okazji się na ciebie napatrzeć.
- Tylko nie rozumiem czemu. - mruknął stojąc
spokojnie. Zastanawiał się czy nie szybciej byłoby rozebrać się i
pojedynczo wykąpać niż tak stać przed lustrem patrząc jak się
nawzajem rozbierają. Cóż... Jeśli Kuroo to nie przeszkadzało to
Kenma nie miał na co narzekać. Choć... może było mu trochę
gorąco i lepko... Chciałby już się wykąpać.
- Bo podskakiwałbyś na mnie. - doprecyzował
orientując się, że chłopak mimo wszystko mógł go odebrać nie
tak, jak tego chciał. W końcu wyczuwając jego bierność całkiem
zsunął z niego bieliznę, zaraz potem z siebie i jakby nigdy nic
obejrzał jego przód w lustrze, nim pociągnął go w stronę
otwartego prysznica.
- Aha. - mruknął tylko, choć dalej nie rozumiał co
byłoby w tym innego, najwyżej Kuroo byłby po wszystkim obolały.
Dał się pociągnąć pod prysznic nie za bardzo wiedząc, czemu
brunet pociągnął go tak mocno, choć... chciał się wykąpać. Było
mu gorąco.
Brunet dostosował wodę do letniej temperatury,
zamknął kabinę i będąc tak blisko niego zaczął ich opłukiwać.
Lekko bo lekko, ale liczył na jakikolwiek wyraz... czegokolwiek na
jego twarzy. Najlepiej zażenowania.
- Zajmiesz się mną, czy najpierw mam ci umyć plecy?
- zapytał sugestywnie, będąc niemal pewnym, że choć w takiej
sytuacji, otoczony i nagi pod prysznicem Kenma powinien się czuć
skrępowany.
- Zająć się tobą? - zapytał nie do końca
rozumiejąc. Odwrócił się po gąbkę i pomachał nią lekko przed
twarzą przyjaciela. - W sensie... namydlić? - upewnił się. Czy Kuroo
musiał dziś mówić aż tak niezrozumiale i zachowywać się tak dziwnie? - Jak nie zaczniesz mówić jaśniej, to zacznę podejrzewać,
że o moje preferencje seksualne wypytywałeś mnie, żeby się
upewnić, że to nie jest dziwne. - Musiał przyznać... że jak na
siebie całkiem ładnie i zgrabnie wyraził w słowach to co miał na
myśli.
- Nie wiem, co w tym widzisz niejasnego. - Wzruszył
lekko ramionami, jakby jego myśl była oczywista. Innym sposobem
zajęcia się nim też by nie pogardził. Tego jednak Kenma dalej nie
odnotował. - Możesz namydlać. - zgodził się, samemu przesuwając
dłonią po jego ramionach wraz z wodą, a moment później wylewając
na gąbkę i na niego trochę płynu. Po tym zaczął namydlać jego
ciało, nie krępując się przesuwać dłońmi po jego torsie.
Włączając w to pewne dwa urocze wypustki, które,
najprawdopodobniej mimowolnie, zareagowały na jego dotyk
nabrzmiewając lekko. Mył dalej. - Swoją drogą, znasz inny sens
tego powiedzenia? - spytał licząc, że jasnowłosy sam to powie.
- Zaczynam się zastanawiać, czy się ze mnie nie
nabijasz. Wiesz przecież, że tego nie lubię Kuroo. - mruknął
podnosząc w górę ręce tylko by namydlić ramiona przyjaciela.
Teraz czuł, jak przerażająco niski był przy nim. - Jeśli miałbym
ci umyć włosy to chyba musiałbyś usiąść... Albo wziąć mnie na
barana. - mruknął jakby do siebie, przesuwając gąbką po brzuchu
swojego kapitana.
- Nie nabijam. - zapewnił, tym razem poważnie. To był
niezaprzeczalny fakt. Z drugiej strony zaraz na jego usta wrócił
lekki uśmiech. - Wiesz, że nie lubię kiedy się denerwujesz. -
stwierdził fakt, przesuwając dłonie na jego plecy, by i tam zmyć
z niego pot. Od łopatek po pośladki. Po nich też spływał, więc
masował je przez chwilę. - Pochylenie się i wzięcie cię na
barana odpada przez warunki. Musiałbym usiąść. Albo raczej
klęknąć. - zauważył, po czym faktycznie przytrzymał się jego
bioder i klęknął przed nim, twarzą schodząc do poziomu jego
podbrzusza. - To umyjesz mi włosy? - Rzucił spojrzenie w górę.
Na twarzy Kenmy zatańczył cień uśmiechu, a farbowany
blondyn wsunął swoje palce we włosy przyjaciela. Były naprawdę
przyjemne, a on dopiero teraz odkrył, że od zawsze chciał tak
zrobić. Jedną ręką wciąż głaszcząc Kuroo drugą sięgnął po
szampon i nałożywszy sobie odpowiednią ilość na rękę zaczął
wmasowywać go w skórę głowy przyjaciela.
- Myślę, że siedząc do mnie tyłem byłoby ci
wygodniej. - mruknął.
- Tak jest w porządku. - zapewnił go, mrucząc cicho.
Uniósł wyżej jeden kącik ust, przesuwając zaraz wzrokiem z jego
twarzy przez całe ciało, aż scentralizował go na pewnym
strategicznym dla Kenmy miejscu. Pochylił nieco głowę, przesuwając
ją przy tym nieco bliżej. Był niesamowicie zadowolony z samego
tego, że chłopak był bliski uśmiechu. I pewien był, że to nie
koniec. Wpatrzył się intensywnie w przyrodzenie jasnowłosego, tak
blisko jego twarzy. Pewnych reakcji nie należało szukać na twarzy.
- Z tyłu też. - podpowiedział, rzecz jasna dlatego, że tak
ustawił głowę do mycia. Słaby kamuflaż. Dokładnie taki miał
być.
Kenma chyba wreszcie zrozumiał co chodzi po głowie
jego przyjacielowi.
- Jak nie przestaniesz się tak intensywnie gapić to
mi stanie. Twoje spojrzenie zawsze jest perwersyjne, ale teraz
przechodzi wszelkie granice. - oznajmił spokojnie, spieniając
szampon na włosach przyjaciela.
- Właśnie się zastanawiałem, czy tobie też się to
zdarza... Nikt by nie powiedział po tej twojej spokojnej buźce. -
Kuroo uniósł głowę, by uśmiechnąć się do niego z rozbawieniem
wypisanym na twarzy. Co prawda blondyn wypowiedział to spokojnie,
jednak już jakąś reakcję wywołał, a to go coraz bardziej
satysfakcjonowało. - Hm... Skoro wiesz jakie to uczucie czasem
musisz sobie ulżyć, nie? - zapytał z namysłem, obserwując tym
razem jego twarz, gdy ten kończył spieniać jego włosy. Miał
tylko nadzieję, że w ramach zemsty nie dostanie pianą po oczach. -
O czym wtedy myślisz?
Blondyn zmierzył go wzrokiem niedowierzająco na
początku pytaniu. Mimo to wzruszył lekko ramionami.
- O grach. - mruknął, biorąc prysznic i zaczął
delikatnie spłukiwać pianę z jego włosów. Chyba zrozumiał w
końcu, że brunet próbuje go zawstydzić. A jedynym sposobem by
przestał jest zawstydzenie jego. - Czasem o tobie. - dodał kierując
delikatny strumień z prysznica między nogi klęczącego nadal przed
nim bruneta.
- Grach? - Przekrzywił nieco głowę, zaraz tylko
uśmiechając się na drugą odpowiedź. Przesunął palcami po
włosach, upewniając się, że są całkiem spłukane i zaczął się
powoli podnosić. Kolana nieco mu zdrętwiały. Przesunął dłonie
na jego boki i podniósł się całkowicie, zaraz nachylając się do
jego ucha. - Chcesz żebym się podniecił? - zapytał dosłyszalnym
dla niego szeptem. Nie była to kolejna groźba, raczej prowokacja...
- Może. - Odwiesił prysznic na stojaczek pozwalając
wciąż płynącej wodzie na obmywanie ich z mydlin. - Ale jak masz
zamiar to zrobić, to najpierw postaw włosy. Dziwnie wyglądasz z
takimi oklapłymi. - Mruknął starając się sięgnąć do nich ręką
by je przeczesać, niestety był na to zbyt niski.
- Na mokro się nie da. - poinformował go, niechętnie
odchodząc od tematu, chociaż niechęci nie pokazał. Na dowód sam
przeczesał je palcami. Jedynie ułożyły się do tyłu. Tym razem
sam złapał za prysznic i obmywszy jeszcze tył pleców zaczął
opłukiwać Kenmę. Włosy, cały tył, a potem i tors, podbrzusze...
Chwilę dłużej zatrzymał się w wiadomym miejscu, lekko manewrując
natryskiem, żeby oblewać też nogi, ale co jakiś czas go
podrażnić.
- Kuroo, jak masz ochotę popatrzeć jak komuś staje to
włącz pornosa, a nie się prysznicem bawisz. - Fuknął na niego,
choć ton jego głosu pozostał normalny i spokojny, Naprawdę...
Brunet powinien bardziej myśleć, co robi.
- Nie denerwuj się, nie zostawiłbym cię tak. -
uspokoił go, choć nie był pewien co do elementu "uspokojenia".
Zresztą nie o to chodziło. Chciał żeby jasnowłosy myślał o tym
i najlepiej żeby stanął mu jak już wrócą do pokoju. To już
chyba wywołałoby jakieś nikłe rumieńce na jego twarzy... Albo i
nie. To raczej były tylko jego życzenia. Zakręcił wodę i wyszedł
na zewnątrz, żeby zaraz zarzucić na niego ręcznik. Swój miał
przewiązany w pasie. Nie pozwolił też mu się wytrzeć, ocierając
jego tors puchatym materiałem.
- Jeśli proponujesz mi coś takiego nie sądzisz, że
najpierw ty powinieneś mi się pokazać w tej sytuacji? - zwrócił
mu uwagę, grzecznie stojąc i pozwalając się wycierać. Dla
pewności, że to o czym mówią to tylko słowna przepychanka,
zawiązał swój ręcznik podobnie jak Kuroo.
- I ty byś mnie tak nie zostawił? - upewnił się,
spoglądając mu w oczy. - Obserwowałbyś, jak sam to robię? Czy
byś mi pomógł? - Wrócił
do prowokującego uśmiechu zamiast tej chwilowej widocznie udawanej
powagi. Poczochrał mu włosy przez ręcznik, zaraz ostatni raz
przecierając jego tors, z wyraźniejszym naciskiem na sutki, gdy po
nich przesuwał materiałem. Po prostu lubił to, jak reagowały.
Przynajmniej one łatwo się rumieniły.
- Jeśli być chciał - Wzruszył ramionami.Czując, że
Kuroo przestał go wycierać podniósł ręce i zsunął sobie z
głowy lekko ręcznik, tak by widzieć twarz przyjaciela. - Mam dość
sprawne palce więc może by ci się spodobało. - mruknął. W końcu
to była prawda, całymi latami grał w gry więc wyćwiczył... Choć
głównie kciuki i palce wskazujące.
- Jasne... Chociaż wystarczyłoby, gdybyś tylko leżał
i poddał się moim sprawnym palcom. - Otarł się dość szybko na
plecach i klatce piersiowej, paroma ruchami otarł nogi, unikając
strategicznego miejsca między nimi. Jeden dotyk, a pewnie miałby
problem z tą całą samokontrolą. Czym prędzej, choć bez
widocznego pośpiechu, wcisnął się w bokserki i zerknął na
Kenmę. Wolał nie przegapić momentu, gdyby ten coś ukrywał. Na
przykład, że to sobie wyobraża. - Jestem ciekaw, jak głośno byś
jęczał. - dorzucił.
- Nie jestem zbyt ekspresywną osobą, więc nie sądzę,
żebym wydawał jakieś dźwięki. - powiadomił spokojnie. - Za to
Kuroo na pewno głośno by sapał. Prawda?- Zapytał. Jego przyjaciel
był ekstrawertykiem, w dodatku żywiołowym, więc nie możliwym było
aby zachował ciszę.
- Pewnie tak. Ale w moje umiejętności nie wierzysz?
Na pewno wyrwałby ci się jeden czy dwa słodkie jęki... -
Uśmiechnął się perfidnie pod nosem. - Coś jak "Kuroo...
Mocniej...". - mruknął, naśladując go przy tym. Ze dwa słowa
na pewno by powiedział... Tak, na pewno. Złapał go za ręcznik,
przyciągając go nim do siebie i spoglądając w jego oczy. Ani
trochę zażenowania...?
- Słodkie? - Kenma uniósł jedną brew w lekkim
zdziwieniu. Nie sądził, że Kuroo sobie będzie robił żarty aż
tak poważnie. - A "Kuroo... Mocniej..." usłyszysz ode
mnie tylko w jednej chwili. - zapewnił go spoglądając mu w oczy z
przekonaniem. - Podczas meczu.
- Nawet to cię nie ruszyło...? - burknął do siebie.
Zmarszczył brwi, potem je uniósł, przyłożył dłoń do jego
włosów i porządnie je potargał. - Idziemy się ubrać. -
zadecydował, ciągnąc go do swojego pokoju. - Dla ciebie mam
specjalne przebranie. - zapewnił, zbliżając się do szafki.
Pogrzebał w niej i podał mu nieużywane czarne stringi, w zasadzie
całkiem prześwitujące.
Brunet, aktualnie przefarbowany na blond, przyjrzał
się temu co dostał. Dla pewności nawet rozciągnął trochę tę
prześwitującą bieliznę. Podziwiał, że Kuroo znalazł w swojej
szafie coś tak małego.
- Od kogo to dostałeś i kiedy to ubierałeś? -
zapytał odrobinkę rozbawiony i zaciekawiony.
- Kupiłem dla zakładu i nikt tego nie zakładał. -
poinformował. - Nada się w sam raz. - Powstrzymał śmiech.
Wyjątkowo dziwna i śmieszna była wizja Kenmy w TYM.
- Aha. - Kenma nie zadając już żadnych innych pytań
zsunął ręcznik ze swoich bioder i grzecznie ubrał bieliznę, którą
trzymał w ręku. - Coś jeszcze mam ubrać Kuroo? - zapytał mierząc
wzrokiem swojego przyjaciela. Nie czuł się jeszcze zażenowany. Ale
zachowanie kapitana robiło się coraz bardziej niepokojące.
Brwi bruneta powędrowały odrobinę w górę.
Można powiedzieć, że jedynie drgnęły na jego mieszaną reakcję.
Wyobrazić sobie, a zobaczyć tak Kenmę na żywo to dwie różne
rzeczy. Przez głowę przeszło mu kilka myśli i poczuł drgnienie w
spodniach. Odwrócił się do szafy, uspokajając się wypatrywaniem
bluzki, którą w końcu rzucił Kenmie.
- Masz, nago musi być chłodno. - mruknął, samemu
zakładając podkoszulek. Mimo to na przekór niebezpieczeństwu
podniecenia się odwrócił się i obserwował go jak się ubiera.
Kenma złapał lecący w jego stronę materiał.
Rozłożył go i przyjrzał mu się dokładnie. T-shirt z kotem. Tego
mógł się spodziewać po Kuroo. Grzecznie włożył na siebie
koszulkę. Oczywiście była na niego za duża.
- I jak? - zapytał przesuwając palcami wzdłuż
dekoltu, który z założenia miał nie być za duży, ale na Kenmie
odsłaniał sporo, jak na koszulkę.
Brunet najpierw niezauważalnie przełknął
ślinę, potem obejrzał go całego. Nadruk na koszuli wcale nie
sprawiał, że Kenma mniej kusił. Świadomość bielizny jaką nadal
miał na sobie i jej widoku przed oczyma tylko to pogarszała. Mimo
to uniósł kącik ust w ponownym uśmiechu.
- Zabrakło tylko kuszącego odsłonięcia biodra. -
skomentował pół żartem i skinął na wyjście do drugiego pokoju.
- Idziemy dooglądać? - Musiał wyhamować przed kolejnymi próbami,
bo sam był zbyt nakręcony.
- Um... Tak? - zapytał łapiąc materiał z jednej
strony w pasie. Nie wiedział jak inaczej miałby odsłonić biodro,
a widać Kuroo tego chciał, choć Kenma nie do końca rozumiał
dlaczego. - Jeśli twoim planem było obejrzeć pornosa ze mną w tym
dziwnym ubraniu to widać powiodło ci się.- mruknął siadając na
kanapie.
- To nie pornos. - skorygował pozornie spokojnie,
siadając jednak z nogami podciągniętymi pod siebie. Trochę
wymknęło mu się to spod kontroli. Nawet się nie spodziewał, że
jasnowłosy to ubierze... Ani że zrobi to o czym mówił. W tym
stanie raczej dość niebezpiecznie było go podpuszczać... Oparł
łokieć na kolanie, włączając na powrót film. - Poza tym jesteś
ciekawszym widokiem niż to. - zauważył.
- To się zgadza. Nigdy nie byłem tak śmiesznie
ubrany. - kiwnął głową, przysiadając się obok bruneta. Po chwili
oparł głowę o jego ramię. Film był dość zwyczajny. - A i może
to nie pornos, ale zadanie pornosa spełnia całkiem nieźle, w końcu
ci stanął Kuroo. - zauważył, na chwilę spoglądając w dół. Po
czym jakby nigdy nic znów wpatrzył się w ekran.
- Pilnuj swojego interesu. - mruknął, i nie patrząc
przesunął dłoń na jego udo, po tym lekko podnosząc skrawek
koszuli na nim. Nawet jeśli chciał zerknąć, wolał sobie nie
fundować mocniejszego podniecenia. Odsłonił w końcu jego męskość w tych prześwitujących majtkach,
chcąc mu pokazać, że na pewno sam chociaż tam musiał zareagować.
Niemożliwe żeby mu stanął a Kenmie nic a nic!
- Nie złość się na mnie Kuroo. - poprosił, odsuwając
się od niego z wzdrygnięciem. Musiał go zdenerwować. Postanowił,
że już mu nie będzie przeszkadzać. Podszedł na czworakach do
krawędzi kanapy, na której siedzieli i zawisnąwszy na niej z głową
w dole zaczął szukać gry w stojącym koło mebla plecaku. Nawet
nie zauważył, że w ten sposób eksponuje swój dość mocno
wypięty w stronę Kuroo tyłek.
- Nie złoszczę... się... - chciał zapewnić, ale
zaciął się, widząc jego wypięty tyłek tuż pod sobą. Wszystko
przez to, że Kenma postanowił akurat przed nim wypiąć się na
czworaka... I to zupełnie bez skrępowania? Mimo, że jego dziurkę
zasłaniał tylko czarny sznureczek stringów?! Kuroo odruchowo
uniósł dłoń do ust, palcem wskazującym przesuwając pod nosem.
Miał wrażenie, że zebrała się w nim krew. Odwrócił wzrok
czując, że do jego erekcji uderza coraz więcej krwi, tak samo jak
do policzków. Po prostu nie mógł w to uwierzyć. - Cholera. -
warknął pod nosem, wciągając nim zaraz powoli spływającą,
czerwoną kropelkę. - Jakim cudem nie rusza cię żadna zboczona
rzecz jaką dziś na tobie wymusiłem co??? - rzucił z
niedowierzaniem.
- Hm? Kuroo... - Kenma odwrócił się zdziwiony nagłym
przerwaniem wypowiedzi swojego przyjaciela. Dziwnie zamilkł w pół
słowa. - Wszystko gra? - zapytał się podchodząc do niego na
kolanach z grą w ręce. - Zraniłeś się? - Widział jak jego
przyjaciel wyciera nos z krwi. O co mógł się uderzyć? - Hej, hej, jesteś czerwony. - zwrócił mu uwagę dotykając ciepłą dłonią
jednego z jego policzków.
- To nieważne. - zbagatelizował szorstko, marszcząc
brwi i ocierając ostatecznie nos nadgarstkiem, a potem opuściwszy
rękę łapiąc go czystą dłonią za ramię i nachylając się do
niego lekko. - Czemu nie zadziałało?
- Próby zawstydzenia mnie? - upewnił się, a gdy jego
przyjaciel kiwnął głową potwierdzając jego domysły postanowił
wyjaśnić krótko wszystko. - Kuroo, od początku byłeś na
przegranej pozycji. - mruknął obracając w dłoniach swoje PSP. Po
chwilowym zastanowieniu włączył je. Patrząc na ekran logowania
podjął dalej temat. - Od dziecka widuję cię bardzo często. I
zawsze czuję jak na mnie patrzysz. - Jego smukłe palce nacisnęły
kilka klawiszy włączając jedną z gier. - Myślisz, że mógłbym
z tobą w spokoju przebywać? Jeśli nie nauczyłbym się ignorować
tego perwersyjnego spojrzenia którym na mnie patrzysz, cały czas
chodziłbym z pełnym wzwodem. - mruknął zaczynając nową planszę
w grze. - A to niezdrowe, wiesz Kuroo?
Ge-nial-ne!!! Czemu nie ma ciągu dalszego...? No czemu :'(
OdpowiedzUsuńAle super <3 uwielbiam to opowiadanie! Ja też płaczę, bo nie ma ciągu dalszego... a pragnę go :3
OdpowiedzUsuńWięcej takich cudeniek proszę <3
To było świetne! \(*^*)/
OdpowiedzUsuńPomysł oraz sposób w jaki zostało to napisane świetnie ze sobą współgrają. Szkoda, ze nie ma dalszej części, ale może się kiedyś pojawi??? ^^
Uwielbiam Haikyuu!! i wszystkich bohaterów z tego anime.. lubię też czytać opowiadania o nich..nie ważne czy to Yaoi czy opowiadanie OC, wszystko chętnie przeczytam, więc pewnie będę częściej wpadać na tego bloga..
Pozdrawiam i życzę dużooooo weny!!!!
NAJGENIALNIEJSZE OPOWIADANIE JAKIE CZYTAŁAM, nie wierzę w genialność tego ALE brakuje mi sceny seksu. Proszę Cię daj część dalszą bo nie wyrobię. Jesteś genialna, to opo, ten paring też <3 będę to sobie czytać od czasu do czasu od teraz!!!
OdpowiedzUsuńG E N I A L N E ! Tylko tyle potrafię napisać. ;*
OdpowiedzUsuńŻądam drugiej cześci XDDD To jest czysty geniusz. Masz bardzo fajny styl pisania.
OdpowiedzUsuń