Okay! Zaczynamy i jestem mega szczęśliwa. Jak widać jest one-shot pięknie sprawdzony przez mojego niezastąpionego szczeniak~! Do tego... Tak! Dobrze widzicie K-project, SaruMi i jak pewnie się domyślacie jest to część tego co obiecałam napisać za wygraną ankiety~.... Oczywiście nie jest to zapowiadany przeze mnie wcześniej two-shot a coś kompletnie innego. Mam nadzieję, że się wam spodoba :3 Fajnie by było gdybyście wyrazili swoje opinie skoro sami chcieliście właśnie to~....
Fandom: K-project
Fandom: K-project
Pairing: SaruMi
Uwagi: One-shot z parą która wygrała
ankietę - link do wyników.
Wszystkie dane do tego One-shota (bo w anime o Yacie i Fushimim jest boleśnie mało) zostały zaczerpnięte z polskiego tłumaczenia novelki Tu wstawiam wam link
Wszystkie dane do tego One-shota (bo w anime o Yacie i Fushimim jest boleśnie mało) zostały zaczerpnięte z polskiego tłumaczenia novelki Tu wstawiam wam link
"Dziecinne marzenie"
Od połowy pierwszej klasy zdawał się
Saruhiko zatruwać jego przestrzeń. Spędzając z nim każdy dzień
po woli się zmieniał. Nie rozumiał w jaki sposób ten chłopak
przedarł się do jego świata, ale w niezrozumiały dla Fushimi'ego
sposób jego świat nie chciał już wypuścić intruza.
Brunet starał się nie pokazywać
tych zmian, coraz mniej angażując się w spędzanie czasu z Yatą.
Było to dla niego nie do rozumienia, że chłopak wcale nie zostawił
go z powodu chłodu, jakim go obdarzał. Co prawda Saruhiko zdawał
sobie sprawę, że zawiązał z Yatą pewną więź. Wiedział też
doskonale, że coś w nim nie chce jej przerywać, bo żywiołowy głos
krzyczący mu do ucha i szarpiąca go za ramię z ekscytacji ręka
zaczęły być miłym urozmaiceniem jego codziennej egzystencji. Nie
mogąc pojąć jak Yata może być tak szczerą i wesołą osobą w
świecie, którego sam tak nienawidził, Fushimi odkrył w tym chłopaku
coś innego, coś, co go ciekawiło. Pierwszy raz od czasu gdy w
podstawówce "ten człowiek" zwany prawnie "jego
ojcem" zniszczył jego samodzielny projekt badawczy, chłopak
wyraził zainteresowanie czymkolwiek. Jego oczy po raz pierwszy
lśniły blaskiem, w którym odmalowywały się czasem szalone nuty.
Wtedy też zrozumiał, że ten kręcący się naokoło
rudzielec jest czymś, co zmieni jego nudną codzienność.
Fushimi z obojętnym wyrazem twarzy
stał przed szkołą. W jego okularach odbijało się cyfrowe światło
emitowane przez pad'a, na którym grał w grę. Najwidoczniej nie
zwracał uwagi, że woda skapuje z jego przytrzymywanej łokciem
parasolki na plecak. Troszczył się tylko o to, by woda nie zalała
cyfrowego urządzenia. Skupiony oderwał się od niego dopiero, gdy
ktoś puknął go w plecy dość mocno.
- Dzięki, że zaczekałeś Saru.
Natręt sprawił, że Fushimi podniósł
głowę z nad ekranu krzyżując swoje spojrzenia z Yatą. Widząc,
że chłopak stoi zakrywając swoim plecakiem głowę przed wodą
lejącą się z nieba, Saruhiko zablokował swoją grę i schował
urządzenie do kieszeni. Podsunął parasol, by zakrywał też
Yatę.
- Nie mów do mnie po imieniu gdy są w
około ludzie. - mruknął od niechcenia brunet i
przyjrzał się Misaki'emu. Jego rude kosmyki oklapły od wilgoci w
powietrzu i tej spadającej wprost z chmur, i przybrały jasnobrązowy
kolor. Fushimi tylko prychnął niezadowolony i wolną ręką
zaczesał grzywkę kolegi do tyłu. Ten nic nie odpowiedział, tylko
zaśmiał się i podrapał po głowie jeszcze bardziej psując swoją
fryzurę.
- Znów grasz w <jungle>? - zapytał go Yata, przejmując od niego
parasolkę. To wystarczyło, by Fushimi sięgnął do kieszeni i
ponownie wyjął palmtopa, by odblokować grę. Zaczął klikać w
przyciski, starając się zapomnieć o otaczającym go świecie.
- Wal! Masz cały pasek... Jak to
się...? - Yata wydawał się naprawdę zestresowany, nie mogąc sobie
przypomnieć tego, co ledwie kilka dni temu wyjaśniał mu Fushimi. - A
z resztą! Po prostu walcz! Co... nie! Eeeee? Mogłeś to wygrać
Fushimi! Czemu to zrobiłeś?
Jęki podekscytowania, a później
zawodu wypełniły całą przestrzeń pod parasolem sprawiając, że
brunet raz po raz rozglądał się, zdziwiony ich spotęgowaną siłą.
Czyżby woda aż tak dobrze niosła dźwięk?
- Uspokój się. To gra strategiczna. - mruknął tylko okularnik. Jego
towarzysz najwyraźniej nie rozumiał o co chodzi w tego typu grach, co wcale jednak nie przeszkadzało mu w dopingowaniu, komentowaniu i
pytaniu się o wszystko.
- Hęęę? Znowu!... Fushimi musisz
zacząć grać też w inne rzeczy!
Fushimi zrozumiał, że dziś raczej
nie dane mu będzie pograć w drodze do domu. Może to i lepiej?
Stwierdził, że przynajmniej zmniejszy szanse na zamoczenie swojego
palmtopa. Mimo, że był to sprzęt szkolny w jaki Akademia wyposażała wszystkich swoich uczniów dla niego był on... przydatny. Schował więc urządzenie zwracając swój
wzrok na Yatę. Rudzielec musiał najwidoczniej zrozumieć jego wzrok "skoro nie mogę grać zabawisz mnie rozmową", bo
uśmiechnął się wesoło. Czekał jednak, aż brunet wybierze jakiś
temat dla ich rozmowy.
- Więc w jakie rzeczy powinienem
grać?
Szare chmury płaczące nad spadającym
na ludzkie głowy niebem zdawały się nie dosłyszeć cichego
pytania. Zagłuszający lament odciął od świata dwójkę uczniów, czyniąc ich rozmowę niesłyszalną dla otoczenia.
Pomału przesuwająca się czerwona
parasolka kryjąca pod swym kapeluszem dwie osoby z przemokniętymi
torbami przesuwała się powoli, smagana mokrymi liśćmi najniższych
partii przydrożnych drzew. Dało się słyszeć niemiarowe kapanie kropel bębniących w
kopułę parasola i ściekających po jej brzegach.
- Kiedy to prawda! Stare gry są
najlepsze! Nie ogarniam tej całej technologii.
Yata prychnął, zakładając ręce za
głowę. Zamachał ręką, jakby się wachlował i uśmiechając się
do swojego towarzysza tłumaczył mu dalej.
- Najlepsze i tak są gry zespołowe.
Albo rytmiczne! Albo taneczne! Cokolwiek gdzie możesz się ruszać, a
nie siedzisz jak smutas pod ścianą i patrzysz w ten swój malutki
ekranik.
- Ma przekątną 4 cale... - Fushimi wtrącił się w wypowiedź
swoim bezbarwnym głosem, poprawiając towarzysza. Ten jednak zamilkł i rozochocony tym, że brunet włączył się do rozmowy oczekiwał, że
teraz powie coś więcej.
- Nie ważne. Co mówiłeś o tych
starych grach?
- Nowe gry są zbyt... komputerowe! Nie
podoba mi się jak bardzo wymuskane są...
Saruhiko uśmiechnął się z
wyższością.
- To oczywiste, że Misaki-kun nie jest
w stanie zrozumieć złożoności kodów, dzięki którym powstają
gry, ale żeby nie lubić też grać?
- Zamknij się. - mruknął lekko
zażenowany Yata. - To nienormalne, żeby cyferki potrafiły tworzyć
kolory i żeby dało się nimi napisać grę. Zero,jeden, zero, zero
w jaki sposób ma to znaczyć, że grasz tym atakiem, co?
Fushimi spojrzał na niego lekko
zdziwiony a następnie uśmiechnął się i wybuchnął tłumionym
chichotem. Yata był naprawdę szczerą, impulsywną osobą otwarcie
deklarującą, że czegoś nie rozumie, że coś jej nie pasuje. Nie
grał w żadne gierki, by osiągnąć swoje cele i nawet jeśli ktoś
mówił, że to po prostu dziecięca naiwność brunet doskonale
wiedział, że właśnie za to lubi tego chłopaka.
- Z czego się śmiejesz? Fushimi
głupku! - jęknął lekko zażenowany Misaki.
Ów głupek zaczął trząść się od
niemego śmiechu. Uśmiech skrywał za przytkniętą do ust dłonią, a parasolka trzęsła się wraz z nim, rozchlapując wkoło pojedyncze
krople.
Ziemia po deszczu zaczynała parować
sprawiając, że ciągnął od niej przenikliwy chłód, a tuż nad
powierzchnią tworzyła się rzadka para. Deszcz nadal powoli siąpił, od czasu do czasu tworząc kręgi na tafli jednej z licznych kałuż.
Chodnikiem pod drzewami do domu wracała dwójka licealistów. Jeden
z nich był wyjątkowo głośny, wymachiwał rękoma żywo
gestykulując, drugi zaś mierzący świat kpiącym, wywyższającym
się uśmieszkiem niknącym tylko w chwili, gdy spojrzał na swojego
towarzysza.
Odświeżony deszczem świat witał
każdego, kto zechciał na niego spojrzeć, ciepłymi promieniami
słońca i błękitnym niebem skrytym w niektórych miejscach za
pierzastymi białymi chmurkami.
Pachnąca wciąż deszczem ziemia,
mokra w niektórych miejscach, nie zachęcała do siadania. Podobnie
jak mało zachęcające były mokrawe kafelki, którymi wyłożony był
dach Akademii. Jednak to właśnie siedzącego na jednej z takich
kafelek, opartego o wciąż pachnącą metalem i wodą barierkę
grającego w grę Fushimi'ego zobaczył Yata, gdy po powrocie od automatu
nie zastał go w jego szkolnej ławce.
- Znów <jungle>? - przywitał przyjaciela, siadając tuż
obok na mokrej płytce. Skrzywił się nieco czując, jak jego spodnie
nasiąkają wodą. Nie stracił jednak dobrego humoru i podał
Saruhiko zapakowaną w folię bułkę z jajkiem.
- Pewnie znów nie masz śniadania co?
Gdy Fushimi oderwał się od swojej gry
i spojrzał na wesoły uśmiech Yaty oraz wysuniętą w jego stronę bułkę westchnął tylko po cichu, i sięgnął do swojego plecaka.
- Nie potrzebuję jeść. Masz.
W stronę Misakiego, jakby na wymianę,
skierowane zostało ciemnoniebieskie plastikowe urządzenie. Rudzielec
odruchowo chwycił je i zaczął oglądać ze wszystkich stron. Miało
mały, szary ekran i kilka gumowych przycisków po jednej ze stron. Po
drugiej było gniazdko baterii zabezpieczone plastikową osłonką.
- Mówiłeś, że lubisz stare gry,
więc pomyślałem, że ci się spodoba. - mruknął brunet, odkładając bułkę
sobie na kolana, a sam ponownie wpatrzył się w swój ekran.
- Dzięki Saruhiko!
- Jest wyścigowa i przestań mnie
nazywać po imieniu przy ludziach.
- Ale jesteśmy tu tylko my...
Saruhiko cmoknął językiem, niechętnie
zgadzając się z Misakim.
- Punkt dla ciebie.
Yata nie do końca rozumiał czym jest
"punkt" i za co go dostał, ale tak długo jak Saruhiko nie
siedział sam smętnie wpatrując się w ekran, a odzywał się do
niego, rudzielec czuł się szczęśliwy.
Dopiero teraz, gdy Saruhiko wrócił
do swojego <jungle> Misaki uważniej przyjrzał się grze.
Przesunął suwak z pozycji "OFF" na "ON" i ekran
zaświecił się. Prymitywna grafika, ziarniste tło i cyfrowe ciche
dźwięki od razu pokazywały, że gra jest naprawdę stara. Widok
Yacie przysłoniła czarno-biała flaga wyglądająca jak szachownica, na której pojawił się napis "START". Chłopak wcisnął
go i po szybkim odliczaniu zaczął się wyścig.
Cicha muzyczka nie dekoncentrowała
bruneta, jednak brak komentarzy Yaty paradoksalnie bardziej
przeszkadzał Fushimi'emu niż one same. Nie rozumiał tego, ale
prawdopodobnie przywiązał się do tego dopingu, do pełnych pasji
krzyków i zaciekawionego spojrzenia, które pod ramieniem zaglądało
do jego palmtopa. Okularnik coraz bardziej zirytowany ciszą w
pewnym momencie poczuł ciężar na ramieniu. Gdy odwrócił się w
tamtym kierunku zobaczył, że leży na nim przechylona głowa Yaty a
sam chłopak przygryzając język próbuje wziąć wyjątkowo ostry
zakręt. Wyglądał naprawdę zabawne, więc Fushimi na dłużej
zatrzymał na nim swój wzrok.
- Cholera, znów przegrałem!
Z transu bruneta wybudził krzyk
towarzysza. Uśmiechnął się słysząc pełne pasji słowa.
- Głupia ta gra!
- Nie głupia, tylko nie umiesz w nią
grać.- Saruhiko puknął Misakiego w nos i odebrał kontroler.
- Nie ważne! - burknął lekko speszony
rudzielec. - Saruhiko zbudujmy własny bolid! Co? Zbudujemy? -
Podekscytowany wstał wymachując rękoma. - Będzie taaaki wielki! I
musi być czerwony! Z czarnym numerem na białym tle! Jestem pewien,
że gdybyśmy razem go zbudowali wygralibyśmy niejeden wyścig! Jak
sądzisz Fushimi? Super pomysł, prawda?!
Saruhiko widząc żywy entuzjazm
westchnął tylko kręcąc z rozbawieniem głową i przykładając sobie dłoń do skroni. Czego to nie wymyśli jego przyjaciel.
- Byłoby... nieźle. - mruknął
onieśmielony jego zapałem. W takich chwilach Yata wydawał mu się
niesamowity. Okularnik wstał, podszedł do niższego chłopaka i
poczochrał mu jego rude włosy.
- Jeśli przegrana w grze ci nie
wystarcza i musisz posmakować jej też w prawdziwym życiu...
- Teraz będzie inaczej! - zapewnił go
Yata. W jego brązowych oczach widać było podniecone iskierki, którym brunet zawsze ulegał. Musiał przecież chronić niesamowitą
dziecinną naiwność Misaki'ego przed nudnym światem w którym
musiał żyć, a którego nienawidził. Nie mógł nic zrobić jak
tylko pomóc temu chłopakowi i pozwolić, by jego marzenie stało się
osobistym marzeniem Fushimi'ego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz